sobota, grudnia 24, 2016
Wesołych Świąt!
Okres świąt Bożego Narodzenia to specjalny i wyjątkowy czas na większości z Was. Dla mnie ten okres nie jest czymś szczególnym, bo z roku na rok jest coraz smutniej przy wigilijnym stole. Ubywa osób, jedni odchodzą na zawsze, drudzy wybierają bardziej nowoczesny sposób spędzania Wigilii, jeszcze inni wyfruwają z rodzinnego gniazda i ten wyjątkowy czas spędzają ze swoimi nowymi rodzinami. Ja od bardzo dawna próbuje odnaleźć w sobie magię, która niegdyś mnie przepełniała w tym okresie. Jednak okoliczności się zmieniają. Nie ma atmosfery. Nie ma śniegu, nie ma biegającego wokół stołu małego kuzynostwa, nie ma śpiewania kolęd i tradycyjnej wyprawy na pasterkę. Wigilia dla mnie to po prostu odświętna kolacja. Są rozmowy, plotki, a śmiechu coraz mniej, bo też nie ma powodów do radości. Taka jest niestety smutna rzeczywistość.
Wciąż jednak wierzę, że wszystko może się kiedyś odmienić. Może już za rok? Każdy z nas ma na świecie osobę bez której nie wyobraża sobie wigilijnej kolacji. Dla jednych jest to mama, dla innych ukochany dziadek. Dla mnie od zawsze była to siostra. Spędziłyśmy razem dwadzieścia cztery lata mieszkając w jednym pokoju. Z biegiem lat coraz bardziej się do siebie zbliżyłyśmy, więc dzielenie z nią ważnych momentów jest dla mnie wyjątkowe. Niestety, od trzech lat Boże Narodzenie spędzamy osobno, dlatego okres ten jest dla mnie smutny. Nigdy nie sądziłam, że moim marzeniem będzie spędzenie z nią świąt, bo niegdyś wydawało mi się to rzeczą pewną. Ale takie jest życie. Nigdy nie możemy wszystkiego przewidzieć, nie wiemy jak potoczą się nasze losy, gdzie będziemy z rok. Od dziś zaczynam marzyć, aby kolejną Wigilię spędzić razem z nią, aby było tak jak dawniej.
Nieobecność rodziny znacząco wpływa na atmosferę przy stole. Jest mniej potraw, mniej rozmów, mniej prezentów. Możliwość robienia czegoś z myślą o kochanych osobach jest cudownym uczuciem. Bieganie po zatłoczonych molochach, marznięcie w długich kolejkach, nieprzespane noce, bo przecież sernik musi się upiec. Robienie tego wszystkiego i wyobrażanie sobie uśmiechu, który pojawi się na twarzach naszych bliskich sprawia, że od razu chce nam się więcej i bardziej. Szukanie odpowiednich prezentów z myślą, że być może uda się spełnić czyjeś małe marzenie to najpiękniejsze uczucie jakiego można doświadczyć w tym świątecznym czasie. Ja, przygotowując prezenty, sama cieszę się jak dziecko - zupełnie jakbym sama miała sobie podarować to co właśnie kupiłam! Wybieranie ozdobnych papierów, kokardek, wstążek. Później pakowanie tego wszystkiego, ozdabianie i strojenie. Nie czuję się w tym dobra, ale naprawdę uwielbiam to robić! Uwielbiam to, bo robię to z myślą o osobach, którym to podaruję. I wiem, że wywołam tym uśmiech na ich twarzach. Wszystko to jest cudowne, ale nie równa się z samym momentem wręczania prezentów.
W tym roku udało mi się obdarować już kilka osób, dzięki czemu przystępuję w lepszym nastroju do wigilijnej kolacji. Przypominam sobie ten moment. Wciąż słyszę ten radosny okrzyk: "Ojej, tu są prezenty!". Najlepsze było to, że nikt się nie spodziewał, że zwykłe spotkanie towarzyskie będzie miało w sobie świąteczny akcent. Wciąż mam przed oczami te zaskoczone twarze, szerokie uśmiechy, szczerą radość, a nawet łzy wzruszenia! Widzę to i uśmiecham się niemal tak szeroko jak oni wtedy. To co wtedy zobaczyłam jest dla mnie bezcenne. Bezcenne!
Stwierdzenie, że dawanie jest lepsze niż branie jest w stu procentach prawdziwe. To jest niesamowite! Inspirujące! Cudowne! I polecam każdemu! :)
Mówi się, że prezenty to najmniej ważny element Bożego Narodzenia. Bo przecież liczy się czas spędzony z rodziną, to że jesteśmy razem, to że celebrujemy narodzenie Jezusa itd. Na pewno to też jest ważne. Ale czy wywoływanie radości nie jest równie piękne? Oczywiście, że tak! Przekonacie się o tym, kiedy obdarujecie osoby, które się tego w ogóle nie spodziewają.
Kończąc mój świąteczny wywód... Świąt nie lubię, ale w tym roku zaczęły się wyjątkowo dobrze i mam nadzieję, że tak też się skończą. W dniu dzisiejszym chciałabym życzyć Wam wszystkim wesołych, radosnych i ciepłych świąt. Abyście zostali obdarowani niejednym uśmiechem i sami kilka wywołali. Czyńcie sobie radość, nie tylko od święta. Jeśli będziemy lepsi, to i nasz świat będzie lepszy. Dobro zanika. Nie podpuśćmy do tego, aby całkiem zniknęło. Bądźcie zdrowi i przede wszystkim szczęśliwi. Bo jeśli człowiek jest szczęśliwy, to znaczy, że ma wszystko co go takim czyni. Amen! :)
AUTOR:
Dżoana Mama
Kurde, to przykre, że według Ciebie święta się robią takie smutne. Ja spędziłam je bardzo dobrze. A pomyśl, Boże Narodzenie jest inne, bo może już nie masz 8 lat? Wtedy każdy dzieciak cieszył się bardzo z prezentu, z przyjazdu rodziny, że Mikołaj go odwiedzi. Wraz z starszym wiekiem trzeba wydorośleć, święta nie będą nam sprawiły tyle przyjemności co kiedyś, ale nada; możemy je znakomicie spędzić. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :*
http://magia-ksiazek-recenzje.blogspot.com/
Dzieciństwo na pewno miało swój urok podczas świąt. Teraz zupełnie inaczej je postrzegam. Ale u mnie głównie chodzi o to, że brakuje dużej, zgranej rodziny. Chciałabym, aby przy moim wigilijnym stole zasiadało kilkanaście osób z bliższej i dalszej rodziny. I byłoby ekstra! :)
Usuń