wtorek, lipca 25, 2017

Książka na wakacjach - Praga (Czechy)


Czeska Praga od bardzo dawna była moim marzeniem i punktem, który koniecznie muszę zobaczyć. Pierwsze podejście miałam około dwóch lat temu, ale wówczas plany się pozmieniały i wyjazd musiałam odłożyć w czasie. Na szczęście teraz wszystko się udało i marzenie się spełniło.

Praga jest cudowna!

Kilka informacji organizacyjnych:

Jako transport - w moim przypadku to Polski Bus. Z Wrocławia kursuje kilka autobusów dziennie, a podróż trwa około czterech godzin i dwudziestu minut. Koszt to około 180 zł (w obie strony). Wyjechałam w piątkowe popołudnie, a wróciłam w niedzielę w nocy. Poniedziałek w pracy był prawdziwym koszmarem, ale było warto :)

Nocleg zabukowałam w hotelu znajdującym się bardzo blisko ścisłego centrum. Ulica nie napawała optymizmem, bo była mocno zaniedbana i głośna, ale środek hotelu był naprawdę ładny, czysty i funkcjonalny. Do dyspozycji miałam łazienkę oraz kuchnie, które znajdowały się w pokoju. Koszt również był stosunkowo niewielki. Za dwie noce dla trzech osób zapłaciłam 180 zł od osoby. Zapewne udałoby się znaleźć coś w lepszej cenie, ale biorąc pod uwagę standard hotelu oraz położenie, to uważam, że zbytnio nie przepłaciłam :)

Od razu po przyjeździe i zakwaterowaniu udałam się na czeskie piwo! Co prawda, nie jestem miłośnikiem tego trunku, aczkolwiek nie mogłam być w Czechach i nie spróbować typowego dla tego kraju alkoholu. Zazwyczaj piwo pijam z sokiem, ale bardzo trudno jest znaleźć knajpę, w której podawano by taki zestaw. Jeśli macie szczęście, to traficie na miejsce, gdzie doleją Wam Spirte albo 7up do piwa, ale to też bardo rzadkie przypadki. Koło Mostu Karola jest restauracja z pięknym widokiem na ten zabytek Pragi, gdzie na pewno dostaniecie Radlera. Byłam i próbowałam :) Polecam! Koszt piwa - w zależności od rodzaju knajpy - to około 60-90 koron.

Jeśli jesteśmy już przy trunkach, to od razu wspomnę też o czeskim jedzeniu. W moim przypadku próbowanie regionalnych potraw (niezależnie od kraju) to pewnego rodzaju utrudnienie, bo jestem wegetarianką, a jak wiadomo kuchnia czeska składa się w dużej mierze z mięsa. Knedle podawane są zazwyczaj z gulaszem, więc nie mogłam zaznać ich smaku. Aczkolwiek wzięłam kęs od siostry i muszę Wam powiedzieć, że nieco się zawiodłam. Mając na myśli knedle przed oczami stają mi ziemniaczane kulki polane sosem bądź z farszem w środku. Czeskie knedle są płaskie, a w smaku przypominały mi trochę chleb tostowy. Nienajlepsze doświadczenie. Niestety nie udało się spróbować zapiekanego sera, bo bardzo trudno jest go dostać, ale to co mogę Wam polecić (z doświadczenia siostry) to gulasz wołowy w chlebku. Ponoć jest bardzo dobry, a koszt to około 130 koron :)


Prawdziwe zwiedzanie Pragi zaczęło w sobotę. Pierwszy kurs został obrany na Most Karola, do którego z hotelu dzielił mnie piętnastominutowy spacer. Spacerując myślałam sobie o bohaterach "Sagi o Szczęściu" Anny Ficner-Ogonowskiej. Hanka i Mikołaj również spacerowali po tym moście i właśnie tam narodziła się ich miłość. Było to fajne przeżycie móc chodzić ich ścieżkami i wyobrażać ich sobie w tym miejscu :)

Z Mostu Karola ruszyłam prosto do Zamku na Hradczanach. Wspinaczka nie była zbyt długa, ale męcząca, bo słońce bardzo mocno grzało tego dnia. Jednak zmęczenie się opłacało, bo widok z góry jest obłędny!


Nie mogłam się napatrzeć! Zrobiłam tam setki zdjęć, bo nie mogłam się powstrzymać :) Zdjęcia nie oddają prawdziwego piękna tego krajobrazu, ale widok zapiera dech w piersiach. Dotychczas wydawało mi się, że to mój rodzinny Wrocław jest najlepiej wyglądającym miastem z góry, ale myliłam się i od teraz pierwsze miejsce na mojej liście zajmuje Praga. Wspaniała!

Po wejściu na górę okazało się, że natrafiłam akurat na zmianę warty. Było to bardzo ciekawe i interesujące wydarzenie. Żołnierze maszerowali w pięknych mundurach, grały trąby i wszystko wyglądało bardzo podniośle.

Chcąc zwiedzić zamek ustawiłam się w gigantycznej kolejce. Koszt wejścia to 350 koron - jest to dłuższa z dwóch przygotowanych dla turystów tras, która obejmuje na prawie wszystkie obiekty znajdujące się na terenie zamku. Największe wrażenie zrobiła na mnie Katedra. Jest przepiękna - zarówno wewnątrz jak i zewnątrz. Kolejnym miejscem, które bardzo chciałam zobaczyć to Złota Uliczka. I tutaj muszę przyznać, że trochę się zawiodłam. Te małe domki, mieszkanka i klimatyczne sklepiki mają swój urok, natomiast wstęp tam powinna mieć ograniczona liczna ludzi, ponieważ turyści psują każde miejsce. Praga jest tak oblegana przez turystów, że przejście przez Złotą Uliczkę, Most Karola czy Stare Miasto to prawdziwa tragedia. Zdecydowanie nie polecam Wam weekendowych wypadów do Czech. Jeśli macie możliwość, to udajcie się tam na początku tygodnia. Powinno być wówczas znacznie mniej ludzi.

Zwiedzanie Zamku zajęło mi pół dnia. Obiekt jest kolosalny i naprawdę jest co oglądać. Poza Katedrą i Złotą Uliczką są jeszcze kapliczki, zamek i rozległe ogrody. Wszystko to warto jest zobaczyć, więc polecam Wam tę długą trasę. Krótsza kosztuje tylko sto koron mniej, a nie obejmuje wejść na cztery obiekty (niestety nie pamiętam na które).

Reszta soboty minęła już mniej intensywnie, bo spacerowałam po Starym Mieście w poszukiwaniu restauracji, w której można by było zjeść obiad. Wieczór spędziłam w restauracji z widokiem na Most Karola, o której wspominałam Wam już wyżej, i tak raczyłam się Radlerem.

Dla miłośników głośnych i tanecznych imprez idealnym miejscem będzie klub Karlovy Lazne tuż przy moście. Jest to pięciopiętrowa dyskoteka, na każdym piętrze gra inna muzyka. Miałam się tam udać, ale niestety przez spacery po zamku nabawiłam się lekkiego udaru, który wykluczył mnie z zabawy. Jednak towarzyszki mojej podróży nie odmówiły sobie zabawy i wiem, że wejście kosztuje 250 koron (!!), w środku jest mnóstwo ludzi, najtańsze piwo jest niedobre, a kolejki do wejścia ciągną się w nieskończoność. Decyzję pozostawiam w rękach zainteresowanych imprezowaniem.

W  niedzielę udałam się na wzgórze Petrin. Można tam wejść samodzielnie albo wjechać kolejką. Koszt to 34 korony (wjazd w dwie strony i możliwość przebywania 90 minut na górze). Oczywiście są też inne warianty np. wjazd tylko w jedną stronę lub skrócony czas do 30 minut. Wszystko zależy od preferencji turystów. Na górze znajduje się wieża widokowa, na którą można wejść (dla bardziej leniwych jest winda, jednak bilet jest droższy), koszt to około 100 koron.

Później już tylko spacerowałam po urokliwych kamieniczkach, dzięki czemu natknęłam się na niewielki park, w którym można było zobaczyć pawie, spacerujące sobie między ludźmi.


Weekendowy wyjazd był bardzo udany dla mnie. Udało mi się zobaczyć najważniejsze miejsca i atrakcje Pragi, ale wiem, że mimo wszystko jeszcze wiele mam do odkrycia. Najfajniejsze rzeczy można znaleźć przez przypadek - tak jak ten park z pawiami :)
Jeśli planujecie wyjazd to pamiętajcie, żeby zabrać ze sobą górę pieniędzy, bo wbrew pozorom Praga jest bardzo droga. Posiłki to około 130-200 koron, piwa 60-90 koron do tego należy doliczyć przekąski jak lody, zimne napoje, woda, kawa (koszt około 30-50 koron), a jeśli zamierzacie się poruszać komunikacją miejską, to powinniście zabrać dodatkowe pieniądze na bilety, ale po raz kolejny powiem, że warto.
Mnie Praga urzekła, jest piękna, klimatyczna i romantyczna. Polecam ją Wam. Ja z pewnością jeszcze się tam udam, aby zwiedzić mniej turystyczne miejsca i jeszcze bardziej poznać klimat tego miasta.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger