sobota, stycznia 06, 2018

Podsumowanie miesiąca - grudzień 2017


Co za szał! :) Wstyd się przyznać, ale powyższe zdjęcie dokładnie obrazuje moje grudniowe poczynania. Kompletnie mi odebrało ochotę na książki i zdjęcia. Winę zwalam na święta, sylwestra, ciągły brak czasu, szukanie prezentów itd. Mogłabym wymieniać te wymówki w nieskończoność, ale nie po to tutaj dzisiaj przyszłam.

Skupmy się na faktach, a one są takie, że w grudniu przeczytałam tylko dwie książki. Pierwszą była powieść Jodi Picoult "Pół życia" i to właśnie tę książkę winię za mój tragiczny wynik, ponieważ tak mnie "przeczołgała", że odebrało mi chęci do wszystkiego.
Powyższa historia jest o rodzinie, która staje w obliczu życia lub śmierci. Głowa rodziny ulega groźnemu wypadkowi, który doprowadził do stałego kalectwa. Luke Warren, specjalista w dziedzinie wilków, doznaje urazu mózgu w związku z czym nie ma z nim żadnego kontaktu, a lekarze nie dają mu żadnych szans na normalne życie. Sugerują, że Luke będzie "rośliną", ponieważ nie odzyska świadomości i będzie wymagał stałej opieki. Proponują rodzinie odłączenie aparatury, aby Luka mógł umrzeć w spokoju.
Synowi Luka, który powrócił do rodzinnego domu po latach rozłąki, podoba się ten pomysł, ponieważ chce zaoszczędzić rodzinie trosk i dodatkowych obowiązków, a samemu ojcu cierpienia. Przeciwnego zdania jest jego młoda, nastoletnia siostra, która była wychowywana przez ojca. Dziewczyna czuje się winna, ponieważ w trakcie wypadku była z ojcem. Podczas gdy on jest w stanie krytycznym, ona wyszła z tego jedynie z kilkoma złamaniami.
Między rodzeństwem zaostrza się konflikt, który rozstrzyga sąd. Rodzina musi pójść na ugodę i znaleźć jak bardziej rozsądne rozwiązanie dla wszystkich.

Z opisu książka wydaje się być ciekawa, jednak jest to już któraś z kolei książka Picoult (a tych w tym roku przeczytałam wyjątkowo dużo), która mnie totalnie powaliła swoją nieciekawą fabułą. W ogóle nie jestem fanką jej powieści, w których rozdziały poświęcone są zachowaniom zwierząt - tutaj mieliśmy wilki, wcześniej czytałam książkę ze słoniami. Boję się, co jeszcze przygotowała dla nas w kolejnych książkach.
Akcja "Pół życia" toczyła się tak wolno, że momentami przysypiałam. I gdyby nie to, że nie mam w zwyczaju porzucać książek, to dawno rzuciłabym ją w cholerę. Myślę, że to jedna z gorszych książek, które czytałam w zeszłym roku (roczne podsumowanie w przyszły weekend pojawi się na blogu).

Drugą książką był egzemplarz recenzencki "Kobiety w oknie" autorstwa A.J. Finn. I tutaj trochę pochwalę, bo książka mi się podobała. Co prawda akcja toczyła się dość wolno (dzisiaj mama się mnie zapytała, czy w tej książce w ogóle się coś dzieje, bo nie może się doczekać jakieś akcji), aczkolwiek sama końcówka i koncept tej książki jest dość interesujący. Już kilka razy mówiłam, że coraz bardziej podobają mi się thrillery psychologiczne, ten do takowych należy, więc byłam zadowolona z lektury. Historia utrzymana jest w mrocznej stylistyce, czytając ma się wrażenie, że w domu głównej bohaterki w każdym kącie czai się zło i moim zdaniem to jest super zagrywa autora.
"Kobieta w oknie" to historia Anny, która ma lęk przed wyjściem na zewnątrz, dlatego całe dnie spędza zamknięta w ciemnym, wielkim domu. Jej jedynym zajęciem jest udzielanie porad na forum, gdzie znajdują się osoby podobne do niej oraz szpiegowanie sąsiadów. Pewnego dnia widzi coś, czego nie powinna. Próbuje dowiedzieć się, co tak naprawdę zaszło i kto dopuścił się zbrodni. Jak się domyślacie jest to trudne, biorąc pod uwagę fakt, że nie opuszcza się swoich czterech ścian.
Bardzo dobry thriller! Ja bardzo polecam.
Pamiętajcie, że premiera już 2 lutego!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger