piątek, stycznia 27, 2017

#35 "Prawo Mojżesza" by Amy Harmon


Tytuł: Prawo Mojżesza 
Autor: Amy Harmon
Wydawnictwo: Editio 
Data wydania: 31 sierpnia 2016 
Liczba stron: 360

"Nigdy nie dostrzegamy tego, co oczywiste, dopóki nie uderzy nas prosto w twarz"

Dużo słyszałam na temat tej książki i z reguły były to dobre opinie. Długo zastanawiałam się nad zakupem. Kilkakrotnie dodawałam tę pozycję do koszyka w internetowej księgarni, potem ją kasowałam, bo coś innego wpadało mi w oczy. Jednak ostatnio będąc na zakupach w centrum handlowym zaszłam do Empiku i zauważyłam promocję. Postanowiłam zakupić "Prawo Mojżesza" i przekonać się, czy ta książka rzeczywiście jest taka dobra, jak ludzie piszą.

Już na "dzień dobry" bije po oczach komunikat z okładki "Ta historia nie kończy się happy endem". Trochę dziwne, ale okay. Idąc dalej natrafiamy na prolog, w którym autorka również nas informuje, że to smutna historia bez szczęśliwego zakończenia. Po części mogę się z tym zgodzić, szczególnie z tym, że nie jest to typowe romansidło o dwójce zakochanych w sobie po uszy nastolatkach, które sprzeciwiają się wszystkiemu i wszystkim, aby tylko być razem. Patrząc pod tym kątem rzeczywiście muszę przyznać, że w historii tej jest coś więcej. Jednak czy ta książka naprawdę nie kończy się happy endem? Polemizowałabym.

"Prawo Mojżesza" to historia tytułowego bohatera, który zostaje porzucony przez swoją matkę narkomankę. Chłopiec przez całe swoje dzieciństwo jest rzucany z rodziny do rodziny, aż w końcu prababcia postanawia się nim zająć. Mojżesz przeprowadza się do małego i malowniczego miasteczka, w którym poznaje dziewczynę imieniem Georgia. Nie chcę zdradzać fabuły, bo być może ktoś z Was jeszcze sięgnie po tę książkę, jednak zdradzę Wam, że losy tej dwójki są mocno pokręcone i rzeczywiście niewiele w nich szczęśliwych chwil. W dodatku Mojżesz ma tendencję do pakowania się w kłopoty przez dwój niezwykły i niespotykany dar. Trzeba jednak przyznać, że ta umiejętność pomoże mu zrozumieć wiele rzeczy, nie tylko dotyczących własnego życia, ale także niewyjaśnionych zaginięć młodych dziewcząt, które miały miejsce w miasteczku.

Jeśli chodzi o moje odczucia, to muszę przyznać, że sama nie wiem co sądzić o tej książce. Z jednej strony mi się podobało, bo przede wszystkim polubiłam bohaterów, a sama historia jest niebanalna i bardzo dobrze napisana. Z drugiej zaś strony nie rozumiem wszystkich zachwytów, bo dla mnie ta książka była po prostu okay. Nie skłoniła mnie do żadnych refleksji, nie wywołała we mnie wzruszeń ani żadnych innych dobrych bądź złych emocji. No i kompletnie nie rozumiem, co autorka miała na myśli mówiąc, że książka nie ma happy endu. Jak dla mnie ten happy end był, ale może ktoś z Was odbiera to inaczej.

Było to moje pierwsze spotkanie z Amy Harmon i coś mi mówi, że chyba ostatnie. Słyszałam o kolejnych książkach, w tym "Pieśni Dawida", która jest chyba kontynuacją powyższego tytułu, ale nie ciągnie mnie, aby po nią sięgnąć, więc chyba sobie daruję. No chyba, że znów natrafię na jakąś promocję :) Muszę za to pochwalić panią Amy Harmon, bo jej styl pisania niezwykle przypadł mi do gustu. Ma niezwykle lekkie pióro, pięknie kreuje świat i tworzy bohaterów. To jeden z największych plusów tej książki. Naprawdę bardzo mi się podoba jej styl i aż mnie zazdrość bierze, że ja tak nie umiem :)

Podsumowując. "Prawo Mojżesza" jest w porządku, nadaje się na nudne zimowe wieczory, ale mnie osobiście nie zachwyciła. Jeśli odkryliście w tej książce coś więcej, to koniecznie dajcie znać. Podzielcie się ze mną swoją opinią, bo być może mój wrodzony sceptycyzm nie pozwolił mi na odkrycie prawdziwego przesłania tej książki, a jestem bardzo ciekawa, czy takowy w ogóle istnieje. Piszcie w komentarzach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger