poniedziałek, czerwca 06, 2022

#246 "Ludzie, których spotykamy na wakacjach" by Emily Henry



Hej, hej!

Książka, z którą dzisiaj do Was przychodzę na pewno będzie hitem nadchodzącego lata. Wydaje mi się, że nie znajdziecie bardziej uroczej i wakacyjnej powieści, także jeśli zastanawiacie się nad tym, jaką książkę zabrać ze sobą na wakacje, to moją propozycją są właśnie „Ludzie, których spotykamy na wakacjach” Emily Henry.

Powyższy tytuł to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale mam na półce jej poprzednią książkę „Beach read”. Już sam tytuł wskazuje, że Henry lubi kręcić się wokół wakacyjnych klimatów. I ja akurat nie mam nic przeciwko, bo uważam, że bardzo brakuje nam powieści, które nadają się właśnie na wakacyjny czas.

„Ludzie, których spotykamy na wakacjach” po historia Poppy oraz jej przyjaciela Alexa. Dziewczyna dorastała w małym miasteczku i od początku edukacji nie układało się jej za dobrze z rówieśnikami, dlatego jej marzeniem było wydostanie się z rodzinnego miasta i zamieszkanie w wielkiej metropolii. Jej wybór padł na Nowy Jork, w którym Poppy rozpoczęła pracę dziennikarki i influencerki poczytnego podróżniczego magazynu. Jej praca polegała na podróżowaniu, odkrywaniu nowych miejsc i opisywaniu ich w gazecie, zachęcając tym samym czytelników do wyjazdów. Najczęściej towarzyszył jej w tym Alex, chłopak, którego poznała na studiach. Poppy i Alex byli jak ogień i woda, różnili się diametralnie, ale mimo wszystko znaleźli wspólny język, budując piękną i oddaną przyjaźń, a powyższe podróże i wspomnienia z nimi związane budowały i zacieśniały ich relacje jeszcze bardziej. Niestety, po jednej z wypraw ich kontakt się urwał na dwa lata i było to dla Poppy druzgocące. Dziewczyna postanowiła odnowić ich przyjaźń, zapraszając Alexa na wyjazd jak za starych dobrych czasów. I tutaj cała ta historia właśnie się rozpoczyna.

Dawno nie czytałam tak uroczej i zabawnej powieści. Czytając o przeżyciach z podróży Poppy i Aleksa uśmiech nie schodził mi z twarzy, a w moim sercu pojawiało się takie przyjemne uczucie, które towarzyszy mi zawsze, kiedy mam do czynienia z ciepłą i kojącą nerwy historią. Jednak poza tym, że jest ona „łatwa” i przyjemna, to ma ona w sobie również głębię, którą czytelnik powinien odkryć. Dla mnie „Ludzie, których spotykamy na wakacjach” to przede wszystkim historia o miłości i przyjaźni, o utraconych szansach, o szukaniu siebie i o podejmowaniu decyzji, które często nie są łatwe i niestety o samotności. Mamy tutaj prawdziwy przekrój ludzkich emocji, z którymi nasi bohaterowie muszą sobie poradzić, muszą odkryć czego chcą od życia i od siebie nawzajem, muszą zawalczyć o swoje szczęście i pokonać demony, z których największym jest ten o imieniu "Samotność". I podczas czytania tej powieści w głowie przyświecało mi znane przysłowie, że nie liczy się cel podróży, tylko to jak się do tego celu dochodziło. I to zdanie idealnie opisuje to, co autorka daje nam w tej książce. Poppy i Alex na przekroju lat poznają sobie coraz lepiej, żywią do siebie coraz to głębsze uczucia, nabierają do siebie coraz większego zaufania. Budują taką przyjacielską relację, jaką każdy z nas chciałby mieć. Są dla siebie oparciem i opoką, mogą na siebie liczyć w trudnych chwilach. I wydawać by się mogło, że Poppy wykorzystuje Alexa, bo to ona jest w tej relacji osobą bardziej przebojową, bardziej spontaniczną, jest dziewczyną, która się nie zatrzymuje, prze naprzód i idzie na żywioł. Tylko przypadkiem pod tą fasadą uśmiechniętej i przebojowej kobiety nie kryje się mała, samotna dziewczynka, która nie potrafi zrozumieć własnych uczuć. Alex to jej totalne przeciwieństwo – zawsze opanowany i kontrolujący, przygotowany na każdą sytuację, ceniący sobie porządek i spokój. I to właśnie on najczęściej ulega Poppy. Ale czy jemu to przeszkadza? Czy on nie jest równie samotny, co jego przyjaciółka, która ma przynajmniej możliwość częstego podróżowania i poznawania nowych ludzi, kultur i miejsc? 

Autorka pod przykrywką wesołej, wakacyjnej powieści ukryła bardzo ważną rzecz. Myślę, że wszyscy w pewnym momencie swojego życia mierzyliśmy się z osamotnieniem. Emily Henry bardzo dogłębnie opisuje ten problem i stawia swoich bohaterów w bardzo trudnej sytuacji. Każe im się zmierzyć z własnymi lękami i szukać rozwiązania problemu, który jest bolesny i przygnębiający. Poppy i Alex poprzez doświadczenia z podróży odkrywają, że ich relacja jest bardzo wartościowa i że mając siebie tak naprawdę nie potrzebują nic więcej. Tylko czy pogodzenie pragnień dwóch tak różnych osobowości jest w ogóle możliwe na dłuższą metę?

Gwarantuję Wam, że nie będziecie w stanie odłożyć tej książki dopóki jej nie skończycie. Zatracicie się w tej historii, polubicie bohaterów oraz ich wyjazdy wakacyjne. Będziecie z nimi płakać i śmiać się naprzemiennie, będzie ich kochać i nienawidzić jednocześnie. Jestem przekonana, że Alex i Poppy i ich relacja na długo zostaną Wam w pamięci. Ja już wspominałam to na Instagramie, że nie mam w zwyczaju czytać książek, które już znam, ale ta historia urzekła mnie na tyle, że wcale nie mam ochoty rozstawać się z tymi bohaterami i na pewno do nich wrócę. I myślę, że będzie to prędzej niż później.

Dlatego nie wahajcie się ani chwili i kupujcie „Ludzi, których spotykamy na wakacjach”. Ta historia dostarczy Wam niezapomnianej rozrywki i z pewnością stanie się powieścią, którą będziecie wymieniać w topce swoich ulubionych książek pod koniec roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger