środa, maja 20, 2020

#153 "Obiecasz mi" by Diana Brzezińska

#153 "Obiecasz mi" by Diana Brzezińska

Cześć Moliki!
Przybywam z recenzją trzeciego domu jednej z mojej ulubionej polskiej serii kryminalnej. Seria kryminalna nie jest typowym przedstawicielem gatunku, bo mamy tutaj do czynienia z dozą romansu, jednak jak dla mnie jest to połączenie przyjemnego z pożytecznym i z przyjemnością zawsze wracam do losów psycholożki Ady Czarneckiej i policjanta Krystiana Wilka.

Drugi tom zakończył się w momencie, kiedy Krystian zadzwonił do Ady i oznajmił jej, że zabił swoją kochankę. Mężczyzna był bardzo roztrzęsiony, dlatego rudowłosa pani psycholog od razu ruszyła mu na pomoc. Pomogła mu w ucieczce, bo uważała, że Krystian nie byłby zdolny do tak masakrycznej zbrodni, a zaistniała sytuacja jest wynikiem jakiegoś spisku.
Para współpracowników od razu bierze się do pracy, aby wyjaśnić co tak naprawdę wydarzyło się na miejscu zbrodni i stara się podważyć wszystkie dowody tam znalezione. Z czasem ich relacja zacieśnia się coraz bardziej i wspólna praca sprawia, że Adrianna i Krystian zakochują się w sobie i postanawiają prowadzić wspólnie, nie tylko prawy policyjne, ale także życie.

Trzeci tom mocno mnie zaskoczył. Mimo iż od początku nie wierzyłam w winę Krystiana, to to czego dowiedziałam się w trakcie książki, a zwłaszcza na jej końcu, mocno zachwiało moją wiarę w jego postać. Jednak mam przecie, że czwarty tom to naprawi, bo autorka już zasygnalizowała, że Krystian pójdzie w dobrą stronę i przejdzie na jasną stronę mocy.
Cała intryga przedstawiona w "Obiecasz mi" moim zdaniem była nieźle skonstruowana. Bardzo dużo się dzieło, akcja była bardzo dynamiczna, czytelnik nie ma możliwości znudzić się podczas lektury.
Pojawili się także nowi bohaterowie. Moją uwagę przykuła przede wszystkim pani prokurator Gabriela Sawicka. Moim zdaniem jest to bardzo charakterystyczna postać i z przyjemnością zobaczyłabym ją w kolejnych częściach. Przypominała mi trochę policjantkę z trzeciego i czwartego sezonu "Domu z papieru". Była nieco łagodniejsza, ale nie wiedzieć czemu kiedy się tylko pojawiła to przed oczami miałam właśnie tę postać z serialu.

Nie jestem najlepsza w opisywaniu kryminałów i thrillerów, bo boję się, że Wam coś zaspoileruję. A tego nie chcę, bo nie będziecie mieć żadnej frajdy z czytania. Powiem Wam tak na zakończenie, że te książki mają w sobie coś ciekawego, coś co sprawia, że czyta się je z przyjemnością. Wątek miłosny nie jest dominujący, jest poboczny, serwowany czytelnikowi po trochu. I to jest fajne, bo mimo wszystko jest to książka kryminalna.
Ja od pierwszego tomu polecam Wam tę autorkę i tę serię. Uważam, że jest naprawdę dobra, dlatego i tym razem gorąco Wam polecam.

środa, maja 13, 2020

#152 "Bliżej, niż myślisz" by Ewa Przydryga

#152 "Bliżej, niż myślisz" by Ewa Przydryga

Cześć Molki.
Jak widzicie na powyższym zdjęciu mam dla Was recenzję książki "Bliżej, niż myślisz" autorstwa Ewy Przydrygi. Jest to polski thriller, który zbiera bardzo pochlebne recenzje, jednak mi czegoś w nim zabrakło.

Główną bohaterką jest Nika Werner. Kobieta jest po przejściach i próbuje odnaleźć spokój prowadząc mały pensjonat w Gdyni. Pewnej nocy Nika zauważa zamaskowanego mężczyznę, który wynosi z pokoju jedną z pensjonariuszek. Jest przekonana, że jest świadkiem morderstwa. Od razu dzwoni na policję, jednak funkcjonariusz nie znajduje żadnych śladów jakoby owa kobieta wynajmowała pokój w pensjonacie Niki. Werner postanawia rozwikłać tę zakładkę i poprowadzić śledztwo na własną rękę. Mimo tego, że czasami sama wątpi w to co widziała, bo przeszłość dała jej mocno w kość, to nie poddaje się i szuka śladów, które potwierdziłyby, że tajemnicza kobieta naprawdę istniała i została zamordowana.

Na początku powiem, że bardzo lubię tego typu książki. Tajemnicze zniknięcia, morderstwa, bohaterowie z zaburzeniami psychicznymi, którzy do końca sami nie wiedzą co widzieli - to budzi w książkach aurę tajemniczości i sprawia, że czytelnik mocno wkręca się w fabułę.
W tej książce miałam z tym problem. Od samego początku irytowała mnie główna bohaterka i to właśnie do niej mam największe "ale". I może trochę też do sposobu napisania tej książki.
W thrillerach szukam przede wszystkim wielkich emocji, oczekuję, że akcja wciągnie mnie na tyle, że nie będę mogła książki odłożyć na bok. W "Bliżej, niż myślisz" mam wrażenie, że autorka skupiła się głównie na opisie tramy, która przeżywała Nika w przeszłości, która ją ukształtowała i której skutki odczuwa po dziś dzień. Czytelnik może mieć wrażenie, że uczestniczy w sesji terapeutycznej Niki, ale akurat ja nie tego oczekiwałam. Mniej jest samego śledztwa, dlatego ciężko mi mówić o jakichkolwiek emocjach w kontekście tej książki. Thriller to ma być thriller, ale nie mroczna obyczajówka. Dlatego nie jestem zadowolona z lektury.
Rozumiem, że książka może się podobać, bo mimo wszystko sam pomysł na nią jest całkiem niezły. Cała intryga w niej przedstawiona jest dość mocno rozbudowana i momentami może zaskakiwać. Ale brakuje w niej emocji. Nie zaangażowałam się w tę lekturę. Doczytałam ją do końca, bo mimo wszystko chciałam dowiedzieć się, kto stoi za całym zamieszaniem i przyznam, że nie było to dla mnie zaskakujące, bo mniej więcej w połowie zaczęłam domyślać się kto może stać za tym wszystkim.

Według mnie książka jest średnia, ale tak jak wspomniałam wyżej rozumiem, że książka może mieć fanów. Wszystko zależy od tego kto czego oczekuje po thrillerze. Ja się zawiodłam. Zabrakło mi przede wszystkim ciekawych i intrygujących bohaterów. Nika jest bardzo irytująca, jej ciągłe rozkminy i nieodpowiedzialność... Nie trawię osób, które myślą "nie powinnam tam iść, to niebezpieczne", a robią odwrotnie i idą do domu nieznajomego mężczyzny, szwędają się po lesie w ciemną noc, bo usłyszeli kroki itd. Nic mnie bardziej nie denerwuje. I takim bohaterem jest własnie Nika. Doznała w życiu wielkich krzywd, ale mam wrażenie, że nic jej to nie nauczyło.

Dla mnie ta książka to takie 5/10. Plus daję za pomysł, ale mógłby być bardziej dopracowany. Bohaterowie mogliby być bardziej wyraziści, mniej terapeutycznych sesji, a więcej akcji, więcej dreszczyku, więcej emocji. I wówczas byłoby idealnie.

PREMIERA: 20 MAJA

poniedziałek, maja 04, 2020

#151 "Druga strona" - Kim Holde

#151 "Druga strona" - Kim Holde

Cześć Moliki!
Pewnie część z Was kojarzy Kim Holden i jej bestsellerowe powieści. Mi od bardzo dawna zalegała na półce "Druga strona", ale jakoś nigdy nie miałam na tyle zaparcia w sobie, aby po nią sięgnąć. Zawsze znajdowałam coś lepszego do czytania.
Jednak z pomocą przyszła Ola z @olovereads, która wpadła na świetny pomysł, aby kwiecień świętować jako miesiąc z Kim Holden. Postanowiłam skorzystać z tej okazji, bo lepszej bym nie znalazła. I przeczytałam "Drugą stronę".

Głównym bohaterem tej książki jest Toby. Toby jest samotny, nie ma rodziny ani przyjaciół. Pomieszkuje kontem u znajomego, dorabia jako konserwator i robi drobne naprawy w mieszkaniach osób, które zamieszkują ten sam wiktoriański dom. Dla wszystkich Toby jest miły, uczynny i serdeczny, każdy uważa go za dobrego chłopaka, która radzi sobie w życiu. Jednak każdy z nas ma dwie twarze. Tę, którą pokazuje światu i tę drugą, która pojawia się nocami, kiedy nikt nie patrzy.
Toby cierpi na depresję, bo nie potrafi poradzić sobie z przeszłością. Nosi w sobie ból i żal, uważa się siebie za złego człowieka, który nic nie znaczy i bez którego świat byłby lepszy. Każdego dnia walczy ze swoimi demonami. I każdego dnia chce się poddać.
Pewnego dnia do budynku, którym mieszka Toby, wprowadza się młoda dziewczyna Alice. I staje się ona jego światełkiem w tunelu. Jednak czy to wystarczy, aby Toby odsunął od siebie złe myśli i uświadomił sobie swoją wartość?

Bardzo trudno mi się czyta tego typu książki... Czytając to, co myśli o sobie Toby miałam wrażenie jakbym wpadła do swojej głowy sprzed ponad dziesięciu lat. Nie lubię tam wracać. To dla mnie strefa mroku. Dlatego tak bardo utożsamiałam się z bohaterami cierpiącymi na depresję. Doskonale ich rozumiem. Nie powinno więc nikogo dziwić, że bardzo kibicowałam głównemu bohaterowi.
"Druga strona" to nie jest książka o miłości. Nie znajdziecie tutaj wartkiej fabuły ani dramatycznych zwrotów akcji. Jest kilka zaskoczeń, jednak nie przyćmiewają one głównego wątki tej historii. Bo ta książka jest o bólu, o beznadziejności, o braku nadziei... Kim Holden w pięknych słowach opisała uczucia osoby zmagającej się z depresją. Pokazała jak łatwo jest udawać przed innymi, aby tylko nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. Ale przede wszystkim pokazała, że Toby był ludzkim aniołem i nie był on wszystkim obojętny. Bowiem Toby pomimo swojej choroby nie zapominał o innych. Niósł pomoc, niósł otuchę i pociechę, której sam potrzebował. Dawał z siebie więcej nie oczekując nic w zamian. I właśnie dlatego to co sam o sobie myślał nie miało odzwierciedlenia w rzeczywistości. Potrzebował tylko małego impulsu, który sprawi, że zrozumie jak bardzo wartościowym jest człowiekiem.

Ta książka otwiera oczy na wiele spraw, dlatego warto jest po nią sięgnąć. Bo najgorzej jest powiedzieć osobie cierpiącej na depresję "nie smuć się", "będzie dobrze". Przeszłam to. I w moim wypadku było bardzo podobnie. Wszystko zaczyna się od małego impulsu...
Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger