piątek, maja 31, 2019

#122 "Umorzenie" by Remigiusz Mróz

#122 "Umorzenie" by Remigiusz Mróz

Dzień dobry, cześć i czołem!
Ale się cieszę, że pan Mróz tak nas rozpieszcza serią o Chyłce i Zordonie. Chyba żaden fan nie może narzekać na częstotliwość wydawanych tomów. Jak sobie pomyślę, że napisał 9 tomów w cztery lata, to aż dziw bierze! I nie zapominajmy, że w międzyczasie powstało mnóstwo innych książek tego autora. Chciałoby się mieć taką wenę do czytania, jaką ma pan Mróz do pisania :)

W "Umorzeniu" para prawników po raz kolejny musi zmierzyć się z bardzo trudną sprawą. W idealnej rodzinie Skalskich dochodzi do makabrycznego morderstwa. Przykładny mąż i idealny ojciec zostaje oskarżony o brutalne zabójstwo żony i dwójki swoich dzieci. Sprawa wydaje się być banalna do rozwiązania, bowiem wszystkie dowody wskazują na winę Skalskiego, jednak nic nie jest takie proste, bowiem oskarżony ma alibi. Ale jak sam stwierdził, jest ono sfabrykowane.

W dziewiątym tomie mamy do czynienia z kolejną sprawą, która jest bardzo trudna w swojej prostocie. Jednak całe dochodzenie i proces, dążenie do prawdy i uniewinnienia oskarżonego, przyćmione jest przez osobiste problemy zdrowotne i zawodowe Chyłki oraz związek głównej bohaterki i Zordona.
Nie ukrywam, że bardzo lubię ich wspólne momenty, bo bardzo długo czekałam aż w końcu ta dwójka się do siebie zbliży. Myślałam, że przez wzgląd na chorobę Joanny ich relacja stanie się jeszcze bardziej zażyła, a tymczasem autor postanowił nas zaskoczyć - nie pierwszy raz zresztą. Zachowanie Chyłki trochę mnie irytowało i byłam na nią zła. Z jednej strony ją rozumiałam, i to zachowanie było do niej bardzo podobne, ale z drugiej myślałam, że nabrała już przekonania co do tego, że Kordian nie jest taki głupi i tak łatwo jej nie odpuści, niezależnie od tego jak irracjonalnie by się zachowywała.
I z przykrością muszę stwierdzić, że nie będzie to mój ulubiony tom. Jednak trochę zabrakło mi, aby prowadzona sprawa była na pierwszym planie. Przyzwyczaiłam się już do tego i właśnie te trudne procesy najbardziej mnie do siebie przekonywały. Chciałam Chyłki i Zordona razem, za każdym razem chciałam ich więcej i więcej, jednak teraz już wiem, że ich relacje trzeba sobie dozować. I życzyłabym sobie, żeby w kolejnych częściach ich związek grał drugoplanową rolę.

Zdaje sobie sprawę, że jestem stronnicza przy ocenianiu tej serii, bo ja ją po prostu kocham. Mimo iż ten tom nie jest szczytem szczytów, to i tak mi się podobał, bo w końcu to Chyłka. Uwielbiam tę kobietę! :)

I jak już rozmawiamy o tych bohaterach i Remigiuszu Mrozie, to nie mogę sobie odmówić komentarza odnośnie serialu, który powstał i który niedawno się zakończył.
Nie przekonałam się i na pewno nie przekonam do Magdaleny Cieleckiej. Nie pasuje mi ona do roli Chyłki, ale jest to moje osobiste odczucie i zaakceptowałam fakt, że scenarzyści właśnie tę aktorkę obsadzili w głównej roli.
Jeśli zaś chodzi o całokształt ekranizacji to nie była zła, serial mi się podobał i wciągnął mnie na tyle, że pomimo tego, że znałam fabułę, to z zapartym tchem śledziłam kolejne odcinki. Na pewno widziałam lepsze polskie seriale m.in. "Pułapkę", która moim zdaniem była genialna, ale "Chyłka" też dawała radę. Teraz czekam na drugi sezon. Twórcy serialu bardzo mnie zaciekawili i zaintrygowali, kiedy zobaczyłam w zajawce kolejnego sezonu Jakuba Gierszała, którego bardzo lubię.
Już nie mogę się doczekać!

Fanów tej serii nie muszę zachęcać ani do czytania, ani do oglądania. Jednak jeśli jeszcze się wahacie, to zacznijcie czytać tę serię, bo moim zdaniem może ona stać się kultową!

niedziela, maja 26, 2019

#121 "Kołysanka z Auschwitz" by Mario Escobar

#121 "Kołysanka z Auschwitz" by Mario Escobar

Cześć Moliki!
Jakiś czas temu było bardzo głośno o książce ze zdjęcia. Czytali ją wszyscy i wszędzie. I ja nie przeszłam obojętnie obok "Kołysanki z Auschwitz". Jak zapewne każdy z Was, tak i ja, wiemy co działo się w obozach koncentracyjnych i jak wyglądało życie więźniów. Po tej książce spodziewałam się wiele, bo wszyscy zachwalali. A jaka jest moja opinia? Czytajcie dalej to się dowiecie.

"Kołysanka z Auschwitz" to historia cygańskiej rodziny, która ze względu na niemieckie pochodzenie głównej bohaterki Helene Hannemann wiodła w miarę spokojne życie w Berlinie. Pewnego ranka w domu rodziny zjawili się policjanci z zamiarem aresztowania jej romskiego męża oraz dzieci. Kobieta nie wyobrażała sobie, że mogłaby zostawić swoich bliskich w takiej sytuacji, dlatego świadomie zdecydowała się na aresztowanie i wyjazd do obozu koncentracyjnego.
Helene, jej mąż i piątka dzieci trafili do Auschwitz, gdzie od razu zostali rozdzieleni. Helene wraz z dziećmi trafiła na kobiecy oddział obozu, a jej mąż został zabrany do części męskiej. Kobieta próbowała odnaleźć się w nowej sytuacji i dbać o dzieci, a dzięki swojemu pochodzeniu awansowała na dyrektorkę obozowego przedszkola. Dzięki dobrym układom z doktorem Mengele oferowała sobie i swoim dzieciom dłuższy żywot i lepsze warunki mieszkaniowe.

Powiem szczerze - trochę zawiodłam się na tej książce. Wielu z Was wypowiadało się o niej w samych super latywach, oglądałam recenzje wideo, w których mieliście łzy w oczach opowiadając o "Kołysance z Auschwitz". Czytając oczywiście byłam zbulwersowana praktykami, które stosowali Niemcy, aby pozbyć się w ludzi, wiedziałam w jakich warunkach mieszkają więźniowie, jak trudno jest tam przeżyć i nie zwariować i jak barbarzyńskie eksperymenty na ludziach przeprowadzał doktor Mengele. Wszystko to wiedziałam i myślę, że właśnie dlatego się zawiodłam - bo ta książka nie zaskoczyła mnie niczym nowym.
Oczywiście historia Helene jest warta przeczytania. Każdy kto został uwięziony w obozie koncentracyjnym ma do przekazania swój życiorys i niektóre historie są naprawdę straszne. Helene wykazała się wielką odwagą, kiedy nie pozwoliła na zabranie dzieci, a w obozie walczyła o każdy kawałek chleba, o każdy dodatkowy koc, o bezpieczeństwo swoich pociech, a nawet odważyła się na wizytę na męskim oddziale, aby jeszcze choć raz spotkać się z mężem. Helene ściśle współpracowała z doktorem Mengele, potworem i barbarzyńcą, i odważyła mu się sprzeciwić, kiedy chodziło do dobro obozowych dzieci. Trzeba przyznać, że była to wyjątkowa kobieta, a jej postawa jest godna podziwu.

Książka oczywiście wzrusza, bo niełatwo czyta się o takich rzeczach. Głód, bród, rozprzestrzeniające się choroby, zimno, barbarzyńskie traktowanie - to codzienność obozu koncentracyjnego. A najgorszy jest brak nadziei. Nadziei, która zawsze umiera ostatnia.

"Kołysanka..." zawiodła mnie pod tym względem, że nie znalazłam w niej nic nowego i zaskakującego, natomiast sama historia Helene na długo zostanie mi w pamięci. Jej bohaterska postawa może być przykładem dla zrezygnowanych osób, które szukają mobilizacji i chęci do działania. Może dzięki niej ktoś odnajdzie moc, aby się nie poddawać i powstać, aby stawić czoła wszelkim trudnościom.
Jeśli ktoś będzie pytał, to z przyjemnością polecę tę książkę innym czytelnikom, bo uważam, że każdy powinien poznać Helene i jej odwagę.

piątek, maja 17, 2019

#120 "Gabriel" by Jennifer L. Armentrout

#120 "Gabriel" by Jennifer L. Armentrout

Cześć Moliki!
Dawno nie było u mnie na blogu żadnych romansów, ciągle tylko kryminały i thrillery, więc powiedziałam sobie basta! Czas przeczytać coś ku pokrzepieniu serca :)
Mój wybór padł na "Gabriela", bo totalnie przepadałam po przeczytaniu pierwszej części o przystojnym i pewnym siebie Lucianie z rodziny de Vincent. "Gabriela" łyknęłam w dwa dni podczas świąt Wielkanocnych (dopiero teraz widzicie jakie zaległości mam w publikacji postów) ;)

Tytułowy "Gabriel" to Gabe. Środkowy z braci zamożnej, tajemniczej i skandalicznej rodziny de Vincentów. Cały ród jest bajecznie bogaty, mieszka w ogromnej rezydencji, a trójka dziedziców majątku rodziny wzbudza niemałe kontrowersje w plotkarskim świecie przez swoje przygody miłosne i hulanki.
Po pierwszej części wiemy już, że Lucian znalazł miłość swojego życia, ustatkował się i wycofał z medialnego życia. Tym razem mamy możliwość bliższego poznania Gabe'a. Gabe, podobnie jak młodszy brat, ma za sobą wiele trudnych przeżyć i skrywa wiele tajemnic. Dziewczyną, która niespodziewanie zawraca mu w głowie jest Nikkie.
Nicolette to córka służących, którzy pracują w domu de Vicetów od lat. Dziewczyna wychowywała się z braćmi, więc wszyscy traktowali ją jak młodszą kuzynkę. Nikkie po czterech latach wraca do rodzinnego domu i zastępuje w pracy matkę, która zmaga się z chorobą nowotworową. Pech chciał, że ona i Gabe nie rozstali się w zgodzie. Dziewczyna ma wiele żalu do starszego o dekadę chłopaka o to co jej zrobił. Jednak muszą oni zażegnać niesnaski z przeszłości, bowiem ktoś czyha na życie Nikkie...

Powiem Wam, że bardzo podoba mi się połączenie romansu z thrillerem/kryminałem. Nie jest to główny wątek, bo mimo wszystko na pierwszym planie są relacje Nikkie i Gabe'a, ale w poprzedniej części zastosowany był podobny zabieg i również bardzo przypadł mi on do gustu.
Najbardziej oczywiście w książce podobała mi się relacja głównych bohaterów. Polubiłam Gabe'a, ponieważ był odpowiedzialny i czuły, popełnił kilka błędów przez swoją głupotę i brak odwagi, ale kto ich nie popełnia... Fajnie było to, że potrafił się do tego przyznać, wyciągnąć wnioski i naprawić to co zepsuł. Gabe, w przeciwieństwie do Luciana, to idealny kandydat na męża.
Sympatią zapałałam także do Nikkie, bo to silna dziewczyna, która jest zdolna do walki o bliskich i sporych poświęceń. Kiedy kocha to robi to całym sercem i nie ma w tej kwestii kompromisów. Nie pozwoliła się krzywdzić przez Gabe'a, mimo iż ten nie był wobec niej do końca uczciwy. Kiedy została zraniona przez chłopaka do końca zachowała zimną krew i dopiero po długich i szczerych przeprosinach zdecydowała mu się wybaczyć.
Myślę, że L. Armentrout ma talent do kreowania sympatycznych bohaterów!

Jedyna rzecz, która bardzo mi przeszkadzała w książce nie ma nic wspólnego z fabułą. Gabe zdrabniał imię dziewczyny do Nic, co w języku polskim wiemy jak wygląda i co oznacza. Notorycznie łapałam się na tym, że zamiast kojarzyć ten skrót z imieniem, czytałam po prostu słowo nic, co kompletnie zaburzało mi sens zdania.
Ale to tylko taki jeden minus, którego wina leży też po mojej stronie, bo nie mogłam się przyzwyczaić, że Nic to postać z książki.

Nie jestem zawiedziona tą książką. Czytało się przyjemnie i szybko. Ponownie jestem mile zaskoczona tym, że autorka nie uczyniła z tego erotyku, tylko skupiła się na trudnych relacjach międzyludzkich. Jeśli miałabym wybrać między "Lucyferem" a "Gabrielem" i zdecydować, która książka podobała mi się bardziej, to zdecydowałabym się na część pierwszą, bo mimo wszystko była ona dla mnie takim świeżym powiewem czegoś innego, była zaskakująca, głównie właśnie przez wplątanie w fabułę kryminalnych wątków. "Gabriel" był trochę powtórzeniem schematów, mimo iż historia była zupełnie o czymś innym.
Mimo wszystko z niecierpliwością czekam na kolejną część o trzecim bracie Devinie, bo i w jego życiu sporo się nadziało.
Czekam z niecierpliwością!

czwartek, maja 09, 2019

#119 "Ty" by Caroline Kepnes

#119 "Ty" by Caroline Kepnes

Cześć Moliki!
Dzisiaj chciałabym poruszyć z Wami temat, który jest mi niebywale daleki. A wszystko dzięki książce "Ty" autorstwa Caroline Kepnes. Gdybyście jeszcze nie wiedzieli, to na podstawie tego thrillera nakręcono serial o tym samym tytule, który dostępny jest na platformie Netflix.
I tutaj właśnie pojawia się temat - filmów i seriali nakręconych na podstawie książek.
Ja bez bicia się przyznaję - nie oglądam seriali, filmy sporadycznie, głównie w kinie lub takie, które wyjątkowo lubię lub które wyjątkowo bardzo chcę obejrzeć. Nie oglądam nic dla samego oglądania. Zdecydowanie wolę książki! Dlatego tak bardzo cieszę się, że dzięki Wydawnictwu W.A.B. miałam możliwość przeczytania thrillera ze zdjęcia. Bardzo chwalicie sobie ten serial i przyznaję, że po lekturze nabrałam ochoty na seans. Dziwne, ale prawdziwe!

"Ty" to tak jak wspomniałam thriller psychologiczny. Głównym bohaterem jest Joe, który pewnego dnia spotyka w swojej księgarni Beck. Chłopak od razu czuje się nią zauroczony, robi wszystko, żeby ją lepiej poznać i dąży do tego, aby rozkochać w sobie tę dziewczynę. Beck jest oczywiście niczego nieświadoma. Nie ma pojęcia, że Joe kontroluje niemalże wszystkie aspekty jej życia, a zwłaszcza tego, że za pośrednictwem mediów społecznościowych wszystko układa tak, aby wpadła w zastawione przez niego sidła. Facet jest zdrowo rąbnięty, że tak powiem i momentami jest to naprawdę przerażające.
Cała książka pisana jest z jego perspektywy, dzięki czemu cały czas siedziby w głowie Joego. Jego zachowania i myśli są przedstawione bardzo klarownie i własnie dlatego tak bardzo to wszystko mnie szokuje. Dopiero po przeczytaniu takich książek uzmysławiam sobie jak straszne są choroby psychiczne i do czego są zdolni posunąć się chorzy ludzie.

Właśnie przez wzgląd na sposób narracji jestem ciekawa, jak postać Joego została przedstawiona w serialu. Bo nie ukrywam, że mimo wszystko jest on bardzo ciekawym bohaterem i głównie z jego powodu książka ta tak bardzo mi się podobała. Właśnie dzięki temu, że siedziałam mu w głowie wiedziałam czego można się po nim spodziewać. Ciekawi mnie jak twórcy serialu tłumaczyli jego zachowania i plany. Jeśli wszyscy tak chwalą tę ekranizację, to musi to być przedstawione w bardzo dobry sposób, mimo iż trudno mi to sobie wyobrazić.
To co jako pierwsze nasuwa mi się po przeczytaniu tej książki, i to z czym kilkoro z Was również się zgodziło, to to że trzeba być bardzo uważnym jeśli chodzi o Internet i portale społecznościowe. Zwracajmy większą uwagę na rzeczy, które tam umieszczamy, na lokalizacje, które tagujemy, o zdjęcia, które nie zawsze są dla nas korzystne. Dokładnie sprawdźmy swoje profile i zweryfikujmy grono znajomych, a przede wszystkim to, do jakich informacji o nas mają obcy ludzie. Jeśli możecie to zablokujcie profile dla nieznajomych lub po prostu ograniczcie widoczność najbardziej prywatnych informacji. Nigdy nie wiadomo kto siedzi po drugiej stronie, Internet ma dwie twarze, a po lekturze tej książki wiem, jak bardzo łatwo jest namierzyć kogoś w realnym życiu. Wystarczy sprawdzić gdzie się uczy, gdzie jada najczęściej, kto jest najbliższym znajomym, jak spędza się wolny czas. Dla chcącego nic trudnego, dlatego zadbajcie o bezpieczeństwo swoje i swoich najbliższych.

"Ty" zafundowało mi mocną dawkę adrenaliny. Książka wciąga i uzależnia, główny bohater hipnotyzuje do tego stopnia, że ciężko jest odłożyć tę książkę na bok. Znajdziecie niej wszytko - strach, przerażenie, a nawet obrzydzenie.
Pomimo tego, że Joe naprawdę był chory psychicznie, to wierzę, że kochał Beck. Jednak nie miało to nic wspólnego z romantyczną, słodką miłością. Była to relacja burzliwa i namiętna, która doprowadziła do wielu tragedii. Czytając kompletnie nie miałam podejrzeń co do tego, jak ta historia może się skończyć. Końcówka była dla mnie zaskakująca, myślę, że dla niektórych z Was też taka będzie.
Bardzo podobała mi się ta książka! Koniecznie przeczytajcie! I myślę, że warto jest to zrobić przed obejrzeniem serialu, bo jak wszyscy doskonale wiemy, jeszcze się taka ekranizacja nie trafiła, która dorównałaby oryginalnej książce.

Czytaliście już "You"? Macie taki zamiar? A może oglądaliście serial?
Podzielcie się swoimi opiniami!

Premiera: 15 maja

czwartek, maja 02, 2019

#118 "Niebezpieczna gra" by Emilia Wituszyńska

#118 "Niebezpieczna gra" by Emilia Wituszyńska

Cześć Mole!
Dzisiejszy post bardzo mnie ekscytuje, bowiem mam do zaprezentowania książkę, która bardzo mnie zaskoczyła. Jak zapewne wiecie (albo i nie) ostatnimi czasy nie trafiałam na zbyt dobre książki polskich autorów. Ba! Zaryzykuję stwierdzeniem, że trafiałam na same gnioty! Dlatego też sceptycznie podchodzę do nowych twórców, których nie znam i którzy nie maja imponującego dorobku. Jednak rozumiem, że każdy musi jakoś zacząć, żałuje, że większość debiutów do mnie nie przemawia, ale wiedziałam, że kiedyś nadejdzie dzień, kiedy ta zła passa zostanie przerwana.

I to własnie teraz!

"Niebezpieczna gra" Emilii Wituszyńskiej to kryminał w wątkiem romantycznym lub romans z wątkiem kryminalnym (jak kto woli). Przyznaję - tytuł dość średni i powtarzalny, okładka beznadziejna, opis zachęca, a sama książka jest naprawdę fajna.
Powyższy kryminał to historia sławnego polskiego aktora, który znajduje się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze, bowiem zostaje znaleziony totalnie pijany na miejscu zbrodni. Policja podejrzewa, że był on świadkiem egzekucji na kandydacie na premiera i może wiedzieć, kto stoi za morderstwem. Aby się tego dowiedzieć i jednocześnie nie narażać sławnego Przemysława Reja na zemstę ze strony mordercy, do ochrony zostaje mu przydzielona policjantka Weronika Kardasz. Kobieta i mężczyzna dla dobra sprawy muszą udawać parę, jednak szybko okazuje się, że aktor skrywa tajemnice, które mogą zagrać życiu obojga. Zaczyna się ucieczka, która ma uchronić ich przed śmiercią i doprowadzić do prawdy.

Szczerze przyznam, że nie czytałam nigdy czegoś podobnego, więc nie mam nawet porównania. Fabuła tej książki jest bardzo ciekawa, połączenie historii twardej policjantki i aktora jest dość rzadko spotykane, ale tutaj zdało egzamin. Ta para pasuje do siebie idealnie - obydwoje są odważni i zabawi. Niektóre dialogi wywoływały śmiech, inne zaś wzruszały. W tej książce można znaleźć prawdziwy kalejdoskop emocji.
Bardzo polubiłam główną bohaterkę. Weronika to prawdziwa baba z jajami, jednak pod tą grubą warstwą hardej policjantki, skrywała wrażliwą kobietę, która dość często dochodziła do głosu, kiedy w pobliżu znajdował się przystojny Przemek. Ten również zdejmował przy niej swoja maskę lansera i kobieciarza. Ich wspólne sceny, kiedy za wszelką cenę próbowali stworzyć pozory jakoby nie byli sobą zainteresowani, są moimi ulubionymi.

Akcja tej książki jest szybka i dynamiczna. W każdej scenie coś się dzieje, mamy tutaj bardzo dużo zwrotów akcji i niespodziewanych sytuacji. To co mi się najbardziej podoba, to że autorka zachowała balans między kryminałem i romansem. Wszystko wyważone jest w punkt, żaden wątek nie jest zapomniany ani za mało rozwinięty. Cała intryga przedstawiona w tej książce jest przemyślana i bardzo dobrze zaprezentowana. Czytelnik nie domyśli się już na początku, o co w tym wszystkim chodzi - i to jest bardzo duży plus. Mogłabym się przyczepić jedynie do kocówki, która była zbyt szybka. Uważam, że końcowe sceny można by było bardziej rozbudować, ale nie wpływa to znacząco na moja ocenę, bo po prostu całość bardzo mi się podobała.

Jak na debiut "Niebezpieczna gra" jest super. W końcu przerwana została moja zła passa i mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. Po cichu liczę na kolejną książkę Emilii Witusiewicz, bo jestem ciekawa co jeszcze autorka ma co zaoferowania. Nie miałabym nic przeciwko podobnej tematyce, bo takie połączenie dwóch różnych światów bardzo mi się podoba. Jestem zdecydowanie na tak i polecam Wam zainteresować się tą pozycją.

Premiera: 15 maja
Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger