piątek, stycznia 25, 2019

#108 "Okrutne pragnienie" by Araminta Hall

#108 "Okrutne pragnienie" by Araminta Hall

Witajcie Moliki!
Ja Wam minął styczeń? U mnie pod względem czytelniczym dość marnie, bo przeczytałam zaledwie trzy książki, ale początki zawsze są dość trudne.
Wśród przeczytanych książek była m.in. powyższa - "Okrutne pragnienie" Araminty Hall. Jest to thriller psychologiczny o parze kochanków, którzy prowadzą namiętną grę, która z czasem przeradza się w obsesję.

UWAGA OPIS MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY.

Głównymi bohaterami są Verity oraz Mike. W młodym wieku zostają parą i aby podtrzymać w sobie uczucie pragnienia wymyślają grę, w której prowokują innych mężczyzn, aby zainteresowali się dziewczyną. I kiedy sytuacja robi się coraz gorętsza do akcji wkracza Mike, odpycha adoratora, a następnie para oddaje namiętnemu seksowi.
Co do sensu gry... - nie moja sprawa :) Jestem w stanie znieść różnego rodzaju dziwactwa, o ile nie krzywdzą osób trzecich. Czy ta gra jest taka niewinna? Moim zdaniem nie, ale to temat na inną chwilę.
Mike i Verity rozstają się. Ona układa sobie życie na nowo z innym mężczyzną, Mike nie może się pogodzić z faktem, że został porzucony i cały czas żyje w przeświadczeniu, że zachowanie Verity jest elementem ich gry. Mężczyzna ma obsesję i nie może zrozumieć, że to definitywny koniec ich związku. Nie przemawia do niego również fakt, że jego była dziewczyna planuje wyjść za mąż za swojego nowego narzeczonego. Mike doszukuje się prowokacji ze strony Verity i wyczekuje na właściwy moment, aby wkroczyć do akcji i uratować ukochaną z opresji.

Jestem wielką fanką thrillerów psychologicznych. Ten od razu zainteresował mnie swoim opisem, ale muszę przyznać, że jestem nieco zawiedziona. Książka obiecywała emocje, wielkie napięcie między bohaterami, myślałam, że ich wzajemne pragnienie będzie wyczuwalne na każdej stronie, że będzie to coś "wow", że ich relacja będzie namiętna, a tymczasem ja nic takiego nie poczułam. Byli sobie oni zwykłą zakochaną parą, jakich wiele i grali sobie w dziwną grę, która kompletnie nie wywołała u mnie żadnego pożądania ani żadnej innej tego typu emocji.
Moim zdaniem fragmenty, w których opisywana jest przeszłość głównych bohaterów i ich związek mogłyby być bardziej obszerne i szczegółowe. Być może gdyby autorka bardziej skupiła się na opisaniu ich wzajemnej relacji, dodała więcej wątków, więcej namiętności między nimi, to moje odczucia byłyby inne. Aczkolwiek nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Mike i Verity po prostu do siebie nie pasowali.

To co mnie naprawdę kusiło w tej książce to charakter Mike'a. Bardzo lubię takich chorych psychicznie bohaterów. Największym plusem jest to, że książka w całości pisana jest z jego perspektywy, dzięki czemu czytelnik ma wrażenie, że siedzi w jego głowie, czuje to co on i patrzy na świat jego oczami. Mamy kontakt z jego wspomnieniami i z jego myślami, możemy łatwiej go zrozumieć i wiedzieć, dlaczego patrzy na zachowanie Verity waśnie w ten, a nie inny sposób. Razem z nim odczytujemy jej "znaki" i czekamy na finał całej historii.

Swoją drogą spodziewałam się, że kulminacyjnym momentem będzie ślub Verity z nowym chłopakiem, ale nic bardziej mylnego. Ta książka kończy się w zupełnie inny - zaskakujący - sposób. Nie spodziewałam się do czego zdolny jest Mike i do czego posunie się, aby tylko odzyskać dawną dziewczynę. Finałowe sceny momentami są dla mnie niezrozumiałe, ale książka ma kilka niedociągnięć i z perspektywy czasu już mnie to tak nie dziwi.

Mam problem, czy zaliczyć "Okrutne pragnienie" do dobrych czy kiepskich książek. Sam pomysł na fabułę jest całkiem niezły, może zaciekawić i zaintrygować, ale wykonanie jest średnie. Brakowało mi tego czynnika "wow" zwłaszcza przy opisywaniu relacji między głównymi bohaterami. Mimo wszystko przeczytałam książkę do końca, nie zanudziła mnie, była dość ciekawa, wciągała, więc chyba nie było najgorzej. Myślę, że fani gatunku mogą być zawiedzeni, ale wiadomo... ilu ludzi, tyle opinii. A Waszych jestem bardzo ciekawa, więc jeśli przeczytaliście "Okrutne pragnienie" to koniecznie dajcie znać co myślicie.

piątek, stycznia 18, 2019

#107 "Saudyjka za kierownicą" by Manal Asz-Szarif

#107 "Saudyjka za kierownicą" by Manal Asz-Szarif

Dzień dobry w Nowym Roku!
To moja pierwsza recenzja, pierwszej przeczytanej w 2019 roku książki - "Saudyjka za kierownicą" autorstwa Manal Asz-Szarif. Na wstępie chciałabym podziękować wydawnictwu W.A.B. za możliwość przeczytania tej książki. Przyznam, że rok zaczęłam z przytupem, bo powyższa pozycja jest naprawdę dobra.

"Saudyjka za kierownicą" to autobiografia kobiety, która urodziła się i wychowywała w Arabii Saudyjskiej - najbardziej rygorystycznym pod względem szariatu państwie muzułmańskim. Wszyscy doskonale wiemy jak w tym kraju traktowane są kobiety - jak zero! Nie mogą samodzielnie wyjść z domu, nie mają prawa do posiadania dowodu osobistego, muszą całkowicie być podporządkowane mężczyznom - czy to w sferze zawodowej czy prywatnej. Zresztą, kobiety rzadko kiedy mają możliwość pracowania, więc wszystko zależy od zgody opiekuna. Także chyba nikogo nie powinno dziwić, że kobiety kompletnie nie mają do niczego prawa - do kierowania pojazdami również.
Nawet jeśli kobieta potrafi kierować autem i w sytuacji zagrożenia życia np. gdyby dziecko oparzyło się wrzątkiem, a męskiego opiekuna nie byłoby w domu, to nie ma ona prawa wsiąść za kierownicę i jechać do szpitala. Mogłaby zostać za to ukarana, bo po pierwsze wyszła z domu bez swojego mahrama, a po drugie - "prowadziła samochód w sytuacji bycia kobietą". Tak, tak, dokładnie pod takim zarzutem kobiety są zatrzymywane, bowiem w kodeksie drogowym obowiązującym w Arabii nie ma nawet pół słówka o tym, kto może a kto nie może prowadzić samochód.

Także wyobraźcie sobie jak trudne dla kobiet jest życie w tym kraju. Jedną z dziewczyn, które próbowały i próbują się temu przeciwstawić jest autorka powyżej książki. Manal w swoim życiu przeszła przez wiele okresów, był w tym także czas, kiedy była totalnie pod wpływem pierwotnego, fundamentalistycznego islamu, jednak zaczęła dostrzegać jego złe strony i od tamtej pory, oczywiście pozostawała muzułmanką, ale zaczęła żyć cywilizowanie i zaczęła dopuszczać do siebie rzeczy "grzeszne", które jednak nikomu nie czynią krzywdy.
Manal już w młodości postanowiła walczyć o prawa kobiet. Jako jedna z nielicznych ukończyła informatykę na uniwersytecie, znalazła bardzo dobrą pracę, z dala od rodziny i swojego męskiego opiekuna, wyjeżdżała na staże za granicę, gdzie swobodnie poruszała się po ulicach bez abai... Postanowiła być mentalnym wsparciem dla saudyjskich kobiet, chciała je wspierać i dążyć do ich wolności. Zorganizowała akcję, podczas której zjednoczone kobiety miały wyjechać na ulicę samochodami i udowodnić światu, że nie ma w tym nic złego. Oczywiście nie było to takie proste, Manal miała na swojej drodze wiele przeciwności, ale po dziś dzień nie przestała walczyć o prawa kobiet. Nadal podróżuje po świecie, udziela prelekcji i konferencji, opowiada o życiu Saudyjek i o swoich doświadczeniach.

Autorka nie miała łatwego życia, nie pławiła się w luksusach, nic nie dostawała za darmo, a mimo to osiągnęła swój cel, stała się Kimś, jest przykładem dla milionów arabskich kobiet, nie pozwoliła się zepchnąć na margines, walczyła o siebie, swoje wykształcenie i swoją karierę. Jej manifest nie przyczynił się bezpośrednio do polepszenia życia Saudyjek, ale od kilku lat sukcesywnie Arabia Saudyjska otwiera się na swoich żeńskich obywateli, daje kobietom coraz więcej możliwości i przywilejów. Saudyjki już teraz mogą posiadać dokument tożsamości, mogą prowadzić własne działalności gospodarcze, mogą podejmować pracować w tzw. niebezpiecznych zawodach, w 2018 roku na olimpiadzie w Rio po raz pierwszy pojawiły się kobiety, a od czerwca tego samego roku mogą prowadzić samochód.

Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, bo jak większość z nas jestem przeciwko dyskryminacji kobiet. Jesteśmy super babki i bez nas ten świat by nie istniał. Także Kobitki - szanujcie się i wspierajcie, bo mamy moc jakiej nie ma nikt!

niedziela, stycznia 13, 2019

Podsumowanie roku 2018

Podsumowanie roku 2018

Witajcie Moliki!
W końcu i u mnie nadszedł czas podsumowań - lepiej późno niż później :)
Był to mój trzeci rok w blogosferze i pod względem przeczytanych książek chyba najgorszy. W zeszłym roku borykałam się powiem z długim i męczącym zastojem, żadna książka mnie nie porywała i ciężko się czytało, dlatego bywały miesiące, w których przeczytałam zaledwie jedną czy dwie książki. I właśnie dlatego wynik nie powala. W 2018 roku przeczytałam 39 i pół książki :)
Z rzeczy pozytywnych, które miały miejsce w zeszłym roku, to na pewno większa ilość egzemplarzy recenzenckich, które otrzymałam i jest to rzecz, która bardzo mnie cieszy. A poza tym uważam, że mój bookstagram znacznie podwyższył swoją jakość pod względem zdjęć. Wszystko za sprawą nowego aparatu (dzięki temu nie muszę robić już kiepskich zdjęć telefonem) i nowemu filtrowi, który póki co bardzo mi się podoba i nie zamierzam eksperymentować. Aczkolwiek znając mnie niebawem może mi się to znudzić i zacznę szukać czegoś nowego. Także jeśli obserwujecie mnie na Instagramie (na.regale) z pewnością będziecie świadkami wszelkich zmian, które będą zachodzić.

Przejdźmy zatem do książek.
Tak jak wspomniałam na liczniku wybiło 39 i pół książki. Te pół to polska książka, której nie byłam w stanie skończyć (patrz TOP 3 najgorsze z najgorszych). Łącznie przeczytałam 16 259 stron. Najlepszym miesiącem był listopad - 7 książek, najgorszym zaś maj - ZERO! Jeśli chcecie zobaczyć pełną listę przeczytanych książek w 2018 roku kliknijcie TUTAJ.

A teraz trochę bardziej szczegółowo:

NAJLEPSZE Z NAJLEPSZYCH - TOP 3


Powiem Wam, że miałam problem z wybraniem najlepszych książek, ponieważ w tym roku mimo iż niewiele przeczytałam, to trafiałam na świetne historie. Ciężko było wybrać top 3, ale jakoś się udało.
Na wyróżnienie na pewno zasługuje "Czwarta małpa". Jest to świetnie napisany thriller psychologiczny, naprawdę trzyma w napięciu i powoduje dreszcze - zwłaszcza fragmenty pisane z perspektywy mordercy. Ja momentami miałam ciarki czytając, więc głównie dlatego zdecydowałam się umieścić tę książkę w tym zestawieniu - bo wzbudzała we mnie emocje.
A jeśli chodzi o wielkie emocje, to muszę tutaj wymienić książkę Colleen Hoover "Wszystkie nasze obietnice". Ta historia bardzo mnie wzruszyła i poruszyła wszystkie struny mojej wrażliwości. Piękna historia o miłości i o walce. Jest to powieść romantyczna, ale nie taka oczywista, bo jest bardzo prawdziwa i może się przydarzyć w prawdziwym życiu.
Trzecia "Surogatka" to jeden z najlepszych thrillerów psychologicznych jakie kiedykolwiek czytałam. Wzbudziła we mnie poczucie grozy, jest niepokojąca i trzyma w napięciu. Jest to naprawdę dobra książka, którą zapamiętam na długo i będę ją polecała wszystkim. Czytając miałam takie poczucie, że zaraz wydarzy się coś złego, czekałam na nagle zwroty akcji, których autorka dostarczyła wiele. Także książka ta jest zdecydowanie historią wartą uwagi.

PIERWSZY I OSTATNI RAZ - TOP 3 NAJGORSZE Z NAJGORSZYCH 


Z przykrością muszę stwierdzić, że tytuł najgorszych książek tego roku należą głównie do polskich autorów. W 2018 roku miałam wyjątkowego pecha do polskich powieści, bo ani jedna (poza Remigiuszem Mrozem) nie przypadła mi do gustu. Jedne były lepsze, drugie gorsze, ale żadna naprawdę mnie nie urzekła.
Zdecydowanie najgorsza była "Mediatorka". Ja nie mam w zwyczaju porzucać książek w połowie, ale te "pół książki" o którym wspominałam we wstępie, to właśnie historia Marty Kołodziej. Tytułowa mediatorka ma problemy w życiu prywatnym - rozwód, walka o dzieci, a do tego próbuje być profesjonalna w swojej pracy. To co mnie najbardziej denerwowało to bohaterowie, a zwłaszcza główna bohaterka, która bardzo mnie irytowała swoją naiwnością i niezdecydowaniem.
Kolejną książką, która mnie przyprawiła o zawrót głowy to "Dziewczyny chcą się zabawić". Spodziewałam się po tym tytule fantastycznej, żywiołowej akcji, energicznych kobiet, które zmagają się z problemami życia codziennego, ale w szalony i nieoczywisty sposób, coś na wzór polskiego serialu "Przyjaciółki" a tymczasem dostałam historię o dzieciach, które chcą założyć zespół i mają szkole problemy. Nienawidzę czytać o dzieciach, ledwo toleruję nastolatków, więc to nie mogło się udać.
A na deser "Ogród Zuzanny", którym zaczęłam rok. I teraz jak o tym myślę, to żałuję, bo "jaki Nowy Rok, takie cały rok". Wyszło nieciekawie, historia jakich wiele, nic odkrywczego i ciekawego. Moim zdaniem jest to historia dla kobiet 50+, które nie szukają wrażeń przy czytaniu książki, tylko chcą zabić czas w długie wieczory.

ŁZA SIĘ W OKU KRĘCI - TOP 3 NAJBARDZIEJ WZRUSZAJĄCE 


Uważam się za romantyczkę i płaczkę, bo wzruszam się na większości filmów, dlatego bardzo łatwo jest mi wybrać książki, które doprowadzają mnie do nostalgii, łez, czy po prostu wzruszają. O "Wszystkich naszych obietnicach" pisałam powyżej, więc już wiecie, że to bardzo dobra książka.
I jeśli śledzicie mnie od dłuższego czasu, to na pewno wiecie, że bardzo lubię twórczość Brittainy C.Cherry, dlatego jej powieść "Siła, która ich przyciąga" musiała się tutaj pojawić. Historia Lucy i Grahama jest cudowna i musicie się z nią zapoznać, jeśli tak jak ja lubicie twórczość tej autorki. A poza tym to zwieńczenie serii "Żywioły", więc tym bardziej warto jest ją poznać.

Jednak najlepszą z tych historii jest "Nasze życzenie" Tillie Cole. Ta powieść podobna jest do uwielbianego przeze mnie "Promyczka", więc nie zdziwiło mnie to, że spodobała mi się historia Bonnie i Cromwella. Oczywiście nie można zapomnieć, że jest to książka z gatunku New Adult, a przy tego rodzaju książek ja nie oczekuje wielkich majstersztyków, ale książka wzrusza, pokazuje jak wielkie zmiany mogą zajść w człowieku pod wpływem uczuć i muzyki. Czyta się ją bardzo przyjemnie, mnie porwała totalnie, aż nie mogłam się od niej oderwać.

WŁOS SIĘ JEŻY - TOP 3 NAJBARDZIEJ WSTRZĄSAJĄCE 


I po raz kolejny w tej kategorii rządzą historie z Bliskiego Wschodu. Tym razem obydwie książki "Jestem żoną terrorysty" Laili Shukri oraz "Arabski syn" Tanyi Valko poruszają ten sam temat - terroryzmu, przemocy i agresji Państwa Islamskiego. Sytuacje przedstawione w powyższych książkach są naprawdę przerażające i sprawiają, że włos na głowie się jeży. Najbardziej przerażające jest to - wspomnę o tym po raz setny - że takie okrutne rzeczy dzieją się w dzisiejszych cywilizowanych czasach. Dramat!
Jeśli zaś chodzi o "Tatuażystę z Auschwitz" to historia ta jest wstrząsająca, ale równie nieprawdopodobna, bowiem ostatnią rzeczą, której spodziewałabym się w obozie koncentracyjnym, to miłość między dwojgiem więźniów. Co ciekawe, historia ta oparta jest na faktach, co tylko potwierdza tezę, że strzała Amora może nas trafić zawsze i wszędzie, bez względu na to w jak okropnej sytuacji się znajdujemy.

ZNAJOMI NIEZNAJOMI - TOP 3


W zeszłym roku miałam styczność z kilkoma nowymi dla mnie autorami książek.
Bardzo spodobała mi się historia Elio i Olivera z "Tamtych dni, tamtych nocy" Andre Acimana. Nie znałam tego autora wcześniej, ale jego sposób pisania, jak i sama historia, bardzo przypadły mi do gustu. Dlatego postanowiłam, że kupię sobie inną książkę tego autora i już nie mogę doczekać się lektury.
Kolejną anonimową dla mnie osobą była Katherine Arden. "Niedźwiedź i słowik" to baśń dla dorosłych i powiem szczerze, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim gatunkiem. W tej książce spodobał mi się przede wszystkim wykreowany świat - zimny i wrogi, ale jednocześnie pełen magii i czarów. Była to dla mnie fascynująca lektura, więc cieszę się, że ta bajka to tylko pierwsza część trylogii. Liczę na kolejne spotkania z tą autorką.
Stawkę zamyka Kathrin Croft. Z tego co już wiem, to ta pani ma na swoim koncie już kilka książek, ale ja trafiłam na nią dopiero teraz dzięki Biedronce, w której można spotkać jej książki. Croft specjalizuje się w thrillerach, czyli gatunku, który bardzo lubię. Przeczytałam dwie książki "Tylko jedno kłamstwo" oraz "Nie ufaj nikomu" i mimo iż nie były to lektury wielkich lotów, to podobały mi, bo trzymały mnie w napięciu. Wiem, że wiele osób ma taką love-hate relację z tą autorką, ale ja zdecydowanie zaliczam się do fanów i przy najbliższej okazji sięgnę po kolejne książki.

I tak oto prezentuje się mój rok 2018. Było wiele ciekawych książek, wiele klap, dużo wzruszeń i zaskoczeń. Pomimo małej ilości przeczytanych książek - działo się. I mam nadzieję, że 2019 będzie równie fascynujący.
A jak u Was zakończył się 2018 rok? Przesyłajcie linki do swoich podsumowań albo napiszcie jakie były Wasze ulubione książki, a które mniej przypadły Wam do gustu. Jestem bardzo ciekawa :)

niedziela, stycznia 13, 2019

Przeczytane w 2018

1. "Ogród Zuzanny" - Justyna Bednarek i Jagna Kaczanowska
2. "Kredziarz" - C.J. Tudor
3. "Dziecko" - Fiona Barton
4. "Jak być szczęśliwym na Alasce" - Rafael Santandreu
5. "Wyginacze łyżeczek" - Daryl Gregory
6. "Dziewczyny chcą się zabawić" - Izabela Szolc, Adrianna Michalewska
7. "W szoku" - Rana Awdish
8. "Tamte dni, tamte noce" - Andre Aciman
9. "Czwarta małpa" - J.D. Barker
10. "Niedźwiedź i słowik" - Katherine Arden
11. "Gdy morze cichnie" - Jorn Lier Horst
12. "Siła, która ich przyciąga" - Brittainy C. Cherry
13. "Wczoraj" - Felicia Yap
14. "Moje serce w dwóch światach" - Jojo Moyes
15. "Martwa jesteś piękna" - Belina Bauer
16. "Tylko jedno kłamstwo" - Kathryn Croft
17. "Nie ufaj nikomu" - Kathryn Croft
18. "Zamieńmy się" - Ewa Giurkowicz
19. "Dietoland" - Sarai Walker
20. "Znajdź mnie" - J.S. Monroe
21. "Surogatka" - Louise Jensen
22. "Arabski syn" - Tanya Valko
23. "Testament" - Remigiusz Mróz
24. "Kontratyp" - Remigiusz Mróz
25. "Kamerdyner" - Paweł Paliński
26. "Dotyk Crossa" - Sylvia Day
27. "Płomień Crossa" - Sylvia Day
28. "Dziewczyna znad Złotego Rogu" - Kurban Said
29. "Wyznanie Crossa" - Sylvia Day
30. "Wybór Crossa" - Sylvia Day
31. "Tylko Cross" - Sylvia Day
32. "Mroczna toń" - Robert Bryndza
33. "Wszystkie nasze obietnice" - Collen Hoover
34. "Jestem żoną terrorysty" - Laila Shukri
35. "Tatuażysta z Auschwitz" - Heather Morris
36. "Dziewiętnaście minut" - Jodi Picoult
37. "Ten jeden dzień" - Kaira Rouda
38. "Nasze życzenie" - Tillie Cole
39. "Instynkt łowcy" - Alex Kava

wtorek, stycznia 08, 2019

#106 "Ten jeden dzień" by Kaira Rouda

#106 "Ten jeden dzień" by Kaira Rouda

Cześć Moliki! 
Gotowi na Nowy Rok? Macie jakieś postanowienia czytelnicze na najbliższe dwanaście miesięcy? Ja przyznaje, że nie robię żadnych planów, bo nigdy mi nie wychodzą. Chciałabym może po prostu trafiać na fajne książki w tym roku i chciałabym zniwelować mój karton hańby. Ale zobaczymy jak będzie - znając życie stos będzie tylko rósł.

Mam dla Was dzisiaj recenzję nowego thrillera, który swoją premierę będzie miał 30 stycznia. "Ten jeden dzień" autorstwa Kairy Rouda, bo o tej książce mowa, to ciekawa i zaskakująca pozycja. 
Na początku muszę zaznaczyć, że książka pisana jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, co zdarza się bardzo rzadko, a według mnie jest bardzo ciekawym zabiegiem. Zwłaszcza, kiedy czytamy wszystko z punktu widzenia człowieka nierównoważonego psychicznie. 
Tak było w tym przypadku. Głównym bohaterem jest Paul Strom. Paul przedstawia swoje życie jako spełnienie amerykańskiego snu - ma dom na przedmieściach dużego miasta, piękną i młodą małżonkę, dwójkę idealnych dzieci, pracę, w której się spełnia. I wszystko byłoby super, gdyby nie to, że pozornie idealne życie może okazać się zwykłą iluzją. 

Paula poznajemy w momencie, kiedy zaprasza on swoją żonę Mię na wspólny weekend do domu nad jeziorem. Od początku czytelnikowi towarzyszy uczucie niepokoju, bo mimo iż Paul przedstawia swoje idealne życie, to gdzieś tam w międzyczasie rzuca komentarze o ostatnim wspólnym weekendzie, o końcu, mówi i robi rzeczy, które wzbudzają do niego niechęć i każą mieć się na baczności. Później jest już tylko gorzej, a z każdym kolejnym rozdziałem dowiadujemy się prawdy na temat życia i przeszłości Paula. 

Ja mam trochę mieszane uczucia względem tej książki. Tak jak wspominałam bardzo spodobał mi się sposób prowadzenia narracji. Ciekawie jest być "w głowie" człowieka takiego jak Paul, próbować rozumieć jego postępowanie, wiedzieć co kieruje nim w taki, a nie inny sposób. Paul był niezrównoważony, miał swój własny sposób rozumowania świata, nie widział prawdy, żył jakąś wykreowaną przez siebie iluzją i było to bardzo interesujące doświadczenie. Sama historia, budowanie napięcia też było bardzo fajne. Czytając cały czas miałam takie przeczucie, że coś się wydarzy, że główny bohater coś kombinuje i niebawem dojdzie do wielkiej kulminacji. Zastanawiałam się jak to się skończy, czy ktoś zginie, czy Mia odkryje jak porąbany jest jej mąż? Czekałam na wielkie bum! I tak trochę się nie doczekałam, mimo iż koniec był naprawdę zaskakujący. Zdziwiłam się, że autorka zaproponowała własnie takie zakończenie tej historii. Być może było to celowe zagranie, bo przez całą książkę budowała napięcie i szykowała czytelników na wielki, emocjonujący finał, na walkę o śmierć i życie itd., a tymczasem zaproponowała zupełnie inne rozwiązanie. Nie mówię, że złe - bo taka końcówka jest równie ciekawa. I co by nie powiedzieć - zaskoczyła. A między innymi o to chodzi w takich książkach. 

Ja już trochę tych thrillerów przeczytałam, Wy pewnie również, i czasami łapię się na tym, że myślę stereotypowo. Ale pewnie gdyby "Ten jeden dzień" zakończył się tak jak oczekiwałam, to stwierdziłabym, że to nic odkrywczego, powtarzanie schematów itd. Mimo wszystko mam pewien niedosyt, aczkolwiek koniec końców uważam, że to całkiem niezła książka. Wciągnęła mnie, przeczytałam ją bardzo szybko, byłam ciekawa co przyniesie każdy kolejny rozdział, dlatego ciężko mi było się od niej oderwać. 

Nie powiem, że jest to genialna książka, nie powiem, że jest zła. Jest bardzo dobra, ale sami musicie przeczytać, aby wyrobić sobie o niej oponie. Ile ludzi, tyle oczekiwań. Moje spełnione są tak na osiemdziesiąt procent, ale Rouda zaciekawiła mnie i myślę, że kiedyś sięgnęłabym po jakąś inną książkę tej autorki. 


Tytuł: Ten jeden dzień
Autor: Kaira Rouda 
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 30 stycznia 2019 
Liczba stron: 352

wtorek, stycznia 01, 2019

Podsumowanie kwartału - październik, listopad, grudzień

Podsumowanie kwartału - październik, listopad, grudzień

Witajcie.
Nareszcie nadszedł ten moment! W ostatnim kwartale 2018 roku wróciła do mnie wena do czytania - co widać na załączonym obrazku. Przez trzy miesiące przeczytałam 18 książek i jest to niemalże połowa moich rocznych dokonań, ale na takie podsumowanie jeszcze przyjdzie pora za kilka dni.

Przez ostatnie trzy miesiące przez moje ręce przewinęły się przeróżne gatunki literackie. Wśród nich było kilka naprawdę świetnych książek.
Serię erotyków o Gideonie Crossie przeczytałam już któryś raz. Nie jest to literatura wysokich lotów, ja tego typu historie traktuję jako przerywniki od innych, poważniejszych książek. Myślę, że ta seria w dużej mierze przyczyniła się do odblokowania mojego zastoju, ponieważ jest lekka, nie trzeba przy niej za dużo myśleć, jest niezobowiązująca i idealna na odmóżdżenie. Ja przy takich książkach kompletnie się wyłączam i po prostu czytam z przyjemnością.

Jeśli chodzi o najlepsze pozycje tego kwartału to na wyróżnienie zasługuje oczywiście Chyłka. Po prostu uwielbiam tę postać i zawsze czytam o niej z wielką przyjemnością. Jednak moimi faworytami są "Wszystkie nasze obietnice", "Tatuażysta z Auschwitz" oraz "Nasze życzenie". Są to naprawdę piękne, poruszające historie. Każda na swój sposób jest o wyjątkowej miłości, która może przetrwać dosłownie wszystko - rutynę, chorobę czy piekło, jakim jest obóz koncentracyjny. Te książki z pewnością pojawią się również w zestawieniu rocznym, bo będę bardzo długo o nich pamiętała i zapewne kiedyś do nich wrócę. A już na pewno będę Wam je polecała z czystym sumieniem.

I przyznam, że przez ostatnie miesiące trafiałam na naprawdę dobre książki, dlatego trudno mi wybrać tę najgorszą (nie biorę tutaj pod uwagę erotyków, bo to książki poza wszelką kategorią :) ). Ale z całego zbioru najmniej podobał mi się "Kamerdyner". Ciężko było przebrnąć mi przez początek tej historii, odstraszała mnie ilość bohaterów i mimo iż w drugiej części akcja zaczęła nabierać tempa i rozjaśniło mi się kto jest kim, to i tak skończenie tej książki było dla mnie pewnego rodzaju męczarnią. Z pewnością do niej nie wrócę, bo nie jest to tematyka, która mnie porywa.

Także tak prezentował się u mnie ostatni kwartał 2018 roku.
Pochwalcie się swoimi ulubionymi książkami z tego okresu. A może któraś z wymienionych przeze mnie pozycji również Was urzekła?
Dajcie znać!
Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger