wtorek, stycznia 08, 2019

#106 "Ten jeden dzień" by Kaira Rouda


Cześć Moliki! 
Gotowi na Nowy Rok? Macie jakieś postanowienia czytelnicze na najbliższe dwanaście miesięcy? Ja przyznaje, że nie robię żadnych planów, bo nigdy mi nie wychodzą. Chciałabym może po prostu trafiać na fajne książki w tym roku i chciałabym zniwelować mój karton hańby. Ale zobaczymy jak będzie - znając życie stos będzie tylko rósł.

Mam dla Was dzisiaj recenzję nowego thrillera, który swoją premierę będzie miał 30 stycznia. "Ten jeden dzień" autorstwa Kairy Rouda, bo o tej książce mowa, to ciekawa i zaskakująca pozycja. 
Na początku muszę zaznaczyć, że książka pisana jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, co zdarza się bardzo rzadko, a według mnie jest bardzo ciekawym zabiegiem. Zwłaszcza, kiedy czytamy wszystko z punktu widzenia człowieka nierównoważonego psychicznie. 
Tak było w tym przypadku. Głównym bohaterem jest Paul Strom. Paul przedstawia swoje życie jako spełnienie amerykańskiego snu - ma dom na przedmieściach dużego miasta, piękną i młodą małżonkę, dwójkę idealnych dzieci, pracę, w której się spełnia. I wszystko byłoby super, gdyby nie to, że pozornie idealne życie może okazać się zwykłą iluzją. 

Paula poznajemy w momencie, kiedy zaprasza on swoją żonę Mię na wspólny weekend do domu nad jeziorem. Od początku czytelnikowi towarzyszy uczucie niepokoju, bo mimo iż Paul przedstawia swoje idealne życie, to gdzieś tam w międzyczasie rzuca komentarze o ostatnim wspólnym weekendzie, o końcu, mówi i robi rzeczy, które wzbudzają do niego niechęć i każą mieć się na baczności. Później jest już tylko gorzej, a z każdym kolejnym rozdziałem dowiadujemy się prawdy na temat życia i przeszłości Paula. 

Ja mam trochę mieszane uczucia względem tej książki. Tak jak wspominałam bardzo spodobał mi się sposób prowadzenia narracji. Ciekawie jest być "w głowie" człowieka takiego jak Paul, próbować rozumieć jego postępowanie, wiedzieć co kieruje nim w taki, a nie inny sposób. Paul był niezrównoważony, miał swój własny sposób rozumowania świata, nie widział prawdy, żył jakąś wykreowaną przez siebie iluzją i było to bardzo interesujące doświadczenie. Sama historia, budowanie napięcia też było bardzo fajne. Czytając cały czas miałam takie przeczucie, że coś się wydarzy, że główny bohater coś kombinuje i niebawem dojdzie do wielkiej kulminacji. Zastanawiałam się jak to się skończy, czy ktoś zginie, czy Mia odkryje jak porąbany jest jej mąż? Czekałam na wielkie bum! I tak trochę się nie doczekałam, mimo iż koniec był naprawdę zaskakujący. Zdziwiłam się, że autorka zaproponowała własnie takie zakończenie tej historii. Być może było to celowe zagranie, bo przez całą książkę budowała napięcie i szykowała czytelników na wielki, emocjonujący finał, na walkę o śmierć i życie itd., a tymczasem zaproponowała zupełnie inne rozwiązanie. Nie mówię, że złe - bo taka końcówka jest równie ciekawa. I co by nie powiedzieć - zaskoczyła. A między innymi o to chodzi w takich książkach. 

Ja już trochę tych thrillerów przeczytałam, Wy pewnie również, i czasami łapię się na tym, że myślę stereotypowo. Ale pewnie gdyby "Ten jeden dzień" zakończył się tak jak oczekiwałam, to stwierdziłabym, że to nic odkrywczego, powtarzanie schematów itd. Mimo wszystko mam pewien niedosyt, aczkolwiek koniec końców uważam, że to całkiem niezła książka. Wciągnęła mnie, przeczytałam ją bardzo szybko, byłam ciekawa co przyniesie każdy kolejny rozdział, dlatego ciężko mi było się od niej oderwać. 

Nie powiem, że jest to genialna książka, nie powiem, że jest zła. Jest bardzo dobra, ale sami musicie przeczytać, aby wyrobić sobie o niej oponie. Ile ludzi, tyle oczekiwań. Moje spełnione są tak na osiemdziesiąt procent, ale Rouda zaciekawiła mnie i myślę, że kiedyś sięgnęłabym po jakąś inną książkę tej autorki. 


Tytuł: Ten jeden dzień
Autor: Kaira Rouda 
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 30 stycznia 2019 
Liczba stron: 352

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger