czwartek, lutego 25, 2021

#186 "Wystarczy chcieć" by J.B. Grajda

#186 "Wystarczy chcieć" by J.B. Grajda



Hej, hej! 

Ostatnimi czasy mam wielką ciągotę do książek romantycznych. I co chwilę sięgam właśnie po książkę o takiej tematyce. Dzięki wydawnictwu Muza i Akurat miałam możliwość przeczytania "Wystarczy chcieć" J.B. Grajdy za co bardzo dziękuję. 

RECENZJA ZAWIERA SPOILERY 

Po opisie książki czytelnik może mieć wrażenie, że będzie miał do czynienia z nowszą wersją kultowej Pretty Woman. Główna bohaterka, Patrycja, jest call girl. Spędza czas z nieznajomymi mężczyznami na miłosnych uniesieniach. Jej znakiem rozpoznawczym jest wenecka maska, która ma dać jej anonimowość. Pewnego razu do drzwi jej mieszkania puka policja. Przekazują Patrycji smutną wiadomość o śmierci jej siostry oraz że ostatnią wolą krewniaczki jest to, aby ta zaopiekowała się jej siedmioletnią córką Natalią. Tak więc Patrycja niespodziewanie staje się opiekunką dziecka, którego w ogóle nie zna, a poza tym całkiem nieświadomie zostaje wkręcona w niebezpieczną sytuację na szali której leży życie jej i niewinnej Natalii. 

Zacznę może od tego co mi się w książce nie podobało, aby skończyć na plusach. Już po pierwszych zdaniach tej historii wiedziałam, że nie polubię się z główną bohaterką. Jest ona bardzo pewna siebie, butna i przekonana o swojej nieomylności i atrakcyjności. Wiem, że taką właśnie bohaterką miała być Patrycja, jednak z biegiem fabuły kompletnie przestałam ją rozumieć. Dziewczyna jest mocno pogubiona, robi jedno, a myśli drugie i moim zdaniem jest niewdzięczna. Pokazała to w książce wielokrotnie. A to co mnie rozwaliło totalnie - i tutaj uwaga będzie spoiler, więc czytacie na własną odpowiedzialność - że po tym jak dowiedziała się o śmierci jedno z bohaterów, lekarza Artura, który jej pomagał i miała z nim zażyłą relację, także cielesną, od razu poszła do łóżka z drugim facetem. Ja tego nie rozumiem, mężczyzna stracił życie, kiedy Patrycja odmówiła mu pomocy. I wiem, że później fabuła potoczyła się tak jak się potoczyła i na jaw wyszły różne fakty, jednak dziewczyna nie miała w sobie współczucia, w ogóle nie przejęła się śmiercią znajomego, mam wrażenie, że zapomniała o całej sprawie, bo poddała się cielesnym pragnieniom. Bardzo nie lubię takich bohaterów, takich charakterów, więc mój ogólny odbiór książki bardzo ucierpiał ze względu na postać Patrycji. 

I tak naprawdę jest to mój główny i w sumie jedyny zarzut do tej książki. Czyta się ją w ekspresowym tempie. Jest bardzo dobrze napisana, akcja jest płynna i dynamiczna. Sytuacje z życia codziennego przeplatają się z odważnymi scenami seksu, a do tego mamy bardzo dobrze i ciekawie skonstruowany wątek sensacyjno-kryminalny. I to właśnie to w tej książce mnie najbardziej zaskoczyło, bo nie spodziewałam się takiej akcji. Bohaterowie uwikłani są w tajemniczą sprawę wartą masę pieniędzy, a na szali leży życie siedmioletniego dziecka. Co ciekawe wraz z postępem fabuły czytelnik jest wodzony za nos, bo w pewnym momencie już nie wiadomo kto mówi prawdę, kto jest dobry, a kto zły. Także wątek kryminalny jest mistrzowski i uważam, że jest to najmocniejsza strona tej historii. 

Myślę, że można wyciągnąć z taj książki jeden morał. A mianowicie taki, aby nie ufać wszystkim ludziom. Trzeba najpierw dobrze poznać człowieka zanim wpuści się go do swojego życia, zwierzy z tajemnic i pragnień. Patrycja podeszła do tego zbyt lekkomyślnie. Myślę, że pomimo tego, że jej praca dostarczała jej wielu atrakcji i zaspokajała potrzeby seksualne, to bardzo pragnęła czułości i wsparcia. Pragnęła po prostu normalnej miłości, dlatego lgnęła do każdego mężczyzny, który okazał jej choć odrobinę zainteresowania. W gruncie rzeczy nie była tak twarda, stwarzała tylko takie pozory, bo bała się zranienia i odtrącenia. Zbudowała wokół siebie skorupę za którą chowała swoje prawdziwe "ja". Z jednej strony mi jej żal, a z drugiej rozumiem, że był to mechanizm obronny. 

Pomimo tego, że nie będzie to moja ulubiona książka, to cieszę się, że ją przeczytałam. Głównie ze względu na wątek kryminalny - i będę to powtarzać do znudzenia :) Myślę, że ta historia znajdzie swoich odbiorców, bo przecież każdy z nas lubi wewnętrzne przemiany bohaterów i szczęśliwe zakończenia, ale przede wszystkim dlatego, że jest to po prostu bardzo dobrze napisana książka. Także jeszcze raz dziękuję wydawnictwu Muza i Akurat za egzemplarz "Wystarczy chcieć" <3

poniedziałek, lutego 22, 2021

#185 "Layla" by Colleen Hoover

#185 "Layla" by Colleen Hoover


Hej, hej!

Każdy kto obserwuje mój profil na Instagramie wie, bo głoszę to wszem i wobec, że moja relacja z Colleen Hoover jest na zasadzie love-hate. Są książki, które kocham np. "Wszystkie nasze obietnice" i są takie, których nie znoszę jak "Ugly love". Dlatego z pewną dozą nieśmiałości, ale również wielkimi pokładamy ciekawości sięgnęłam po nową powieść tej autorki. Liczyłam na coś zupełnie innego i to właśnie dostałam. 

Tytułowa Layla to młoda, pełna życia dziewczyna, która na weselu swojej siostry poznaje chłopaka z zespołu Leedsa. Młodych ciągnie do siebie od pierwszego wejrzenia, więc nikogo nie dziwi, że w bardzo krótkim czasie para zakochuje się w sobie i zamieszkuje razem w mieszkaniu Leedsa. Jednak sielanka nie trwała długo, ponieważ któregoś razu Layla zostaje zaatakowana. W wyniku tego ataku musi przejść bardzo skomplikowaną operację oraz rehabilitację. Jednak starania lekarzy nie wystarczyły, bowiem po wypadku Layla ma zaniki pamięci, jest rozkojarzona i ma trudności z przypomnieniem sobie wydarzeń z przeszłości. Aby pomóc ukochanej Leeds zabiera dziewczynę do pensjonatu w którym się poznali. Jednak dziwne zachowanie Layli tylko się nasila i nie to jest głównym powodem do zmartwień. 

Kompletnie nie spodziewałam się tego, co zafundowała nam Hoover. I szczerze powiem, że ciężko mi jest napisać cokolwiek o tej książce, aby Wam nie zaspoilerować, bo wystarczy, że powiem jedno słowo, a już będziecie mogli się domyślić o co w tym wszystkim chodzi. Odniosę się zatem do odczuć, które towarzyszyły mi podczas czytania. "Laylę" czyta się bardzo szybko. Akcja pędzi! I jest tak wciągająca, że przeczytałam tę książkę w dwa dni, bo nie byłam w stanie się od niej oderwać. Końcówka daje czytelnikowi takie emocje, wręcz podekscytowanie, że na bank zarwiecie noc, aby tylko doczytać do końca i sprawdzić jak to wszystko skończy się dla bohaterów. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem, choć przyznaję, że byłam sceptycznie nastawiona. Być może fani "starej" Hoover nie będą do końca zadowoleni, jednak uważam, że warto jest sięgnąć po tę książkę. Styl pisania autorki jest tak przystępny i przyjemny w odbiorze, że czytanie to frajda, a spędzone nad książką godziny dostarczą Wam długiej rozrywki.

Dla mnie ta książka jest nowością i czuję, że na nowo odrywam autorkę. Nie czytałam jej wcześniejszych mroczniejszych powieści i szczerze przyznam, że nie byłam zachwycona taką zmianą frontu, bo doświadczyłam już kilku sytuacji, kiedy autor książek obyczajowych i romantycznych mierzy się w kryminałem. Fajnie, że próbuje, ale to jednak nie to. Dlatego miałam wątpliwości co do Hoover. Ale przyznaję, że taki gatunek a'la romans paranormalny przemówił do mnie. Ja nie czytam książek fantasy, ani nic o postaciach nadprzyrodzonych, więc pewnie dlatego ta książka zrobiła na mnie tak wielkie wrażenie i tak bardzo mi się spodobała, bo była dla mnie po prostu czymś nowym, odkrywczym, świeżym. Życzyłabym sobie więcej takich zaskoczeń.

czwartek, lutego 18, 2021

#184 "Wróć do mnie" by Corinne Michaels

#184 "Wróć do mnie" by Corinne Michaels


Hej, hej! 

Ostatnio dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza miałam możliwość przeczytania książki Corinne Michaels "Wróć do mnie". Jest to pierwszy tom całej serii o braciach Arrowood. Każdy kolejny będzie opowiadał losy innego brata, który będzie musiał powrócić do rodzinnej miejscowości, aby zmierzyć się z demonami przeszłości. 

Connor zmuszony jest wrócić na rodzinną farmę po śmierci znienawidzonego ojca. Niespodziewanie spotyka dziewczynę, którą poznał osiem lat wcześniej w barze i z którą spędził niezapomnianą noc. Tamto spotkanie wywarło na Connorze tak wielkie wrażenie, że przez osiem lat śnił i wspominał piękną dziewczynę, która zawróciła mu w głowie. Spotkanie po latach uzmysłowiło mu, że jego uczucia się nie zmieniły, że piękna i delikatna Ellie jest jego przeznaczeniem. Pojawia się jednak problem. Ellie ma męża. I dziecko - siedmioletnią, rezolutną dziewczynkę o imieniu Hadley. 

Od razu powiem, że nie jest to wybitne dzieło, które Was wzruszy i rzuci na kolana. Jest to przyjemny romans z dość ciekawą fabułą. Historia jest wielowątkowa, pojawia się tu kilku ciekawych bohaterów, jednak jak mam być szczera, to moim zdaniem tej książce brakuje trochę emocji. I nie zrozumcie mnie źle, bo to nie jest tak, że ta historia mi się nie podobała. Podobało mi się, bo jest taka niewymagająca, do poczytania zimnym wieczorem z kubkiem herbaty, ale oczekiwałam czegoś innego. Miałam nadzieję na wielkie emocje, na wzruszenia, łzy... A tymczasem wszystko to dostałam, ale jakby w okrojonej wersji. Bo w tej książce znajdziecie prawie wszystko - przemoc, kłamstwa, seks, a nawet wątek kryminalny. Także dzieje się naprawdę dużo i czyta się to z przyjemnością.

Pomysł na tę historię jest dość przewidywalny. Już sam opis na okładce nasuwa pewne wnioski i tak naprawdę zaczynając czytać już miałam odpowiedzi. To mi się nie spodobało, bo zostałam pozbawiona elementu zaskoczenia. A czytając coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że moje początkowe przypuszczenia są prawdziwe. Co do bohaterów, to oczywiście uległam urokowi Connora. Autorka wykreowała przystojnego, odpowiedzialnego, wrażliwego i ciepłego faceta, który zrobi wszystko dla kobiety, którą kocha i zadba o nią i bezpieczeństwo jej oraz małej Hadley. Myślę, że większość dziewczyn również będzie oczarowanych jego postacią. 

Podsumowując, "Wróć do mnie" to lekka i przyjemna książka. Miło spędzicie czas z jej bohaterami, powzdychacie do przystojnego Connora i na pewno nabierzecie ochotę na bliższe spotkanie z pozostałymi braćmi. Tak jak ja :) 

poniedziałek, lutego 15, 2021

#183 "Wszyscy muszą zginąć" by Marcel Moss

#183 "Wszyscy muszą zginąć" by Marcel Moss



Hej, hej! 

Jako że okrzyknęłam Marcela Mossa moim odkryciem 2020 roku, to nie mogłam odmówić sobie sięgnięcia po kolejną jego książkę. W zeszłym tygodniu na rynku ukazał się kolejny thriller opowiadający losy uczniów warszawskiego liceum Freuda, więc jasne było, że sięgnę po tę historię od razu. 

W warszawskim liceum dochodzi o dramatycznej sytuacji. Jeden z uczniów wraz z kilkoma zamaskowanymi chłopakami dokonuje napadu terrorystycznego na własną szkołę. Giną uczniowie i nauczyciele, wiele osób jest rannych. Panuje chaos i dezorientacja. I w tym wszystkim jest on, czyli Błażej zdesperowany uczeń zepchnięty na kres swojej wytrzymałości i Kaja, jego najlepsza przyjaciółka, którą postrzela, a następnie zabija sam siebie. Co spowodowało, że Błażej zdecydował się na tak drastyczny czyn? Czy związek z tym ma jego starszy brat Krystian, chłopak o nacjonalistycznych poglądach? I co wspólnego z zamachem na tajemnicza gra, w którą przed zamachem pogrywał Błażej? Powiem Wam, że fabuła tej książki jest bardzo rozbudowana i tajemnicza. 

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy już po kilku rozdziałach jest to, że ta książka jest bardzo "polska". Akcja dzieje się w czasach rzeczywistych, czyli w dobie corony, podczas marszów LGBT, strajków kobiet. Wszystko to sprawia, że książka nabiera dodatkowego, dla mnie nieco pesymistycznego wydźwięku. To co ciekawe, to autor po raz kolejny w swojej książce poruszył tematy bieżące, które są "chorobą" XXI wieku w moim odczuciu, czyli nieumiejętne korzystanie z Internetu. Autor zwrócił uwagę na to jak niekorzystne skutki ma sieć, kiedy dzieci i młodzież zaczynają z niej korzystać w nadmiarze, kiedy wyszukują niezgodnych treści, kiedy całkiem zatracą granicę miedzy światem realnym a wirtualnym. I przyznam, że właśnie te fragmenty w książce były dla mnie najbardziej przerażające. Tak łatwo jest zrobić ludziom pranie mózgu... 

Cała książka przesiąknięta jest pesymizmem, beznadzieją, agresją... I nie uważam, że to złe. To wprowadza czytelnika w klimat tej historii. Kiedy się o tym czyta i uzmysłowi, że przedstawione w tej książce sytuacje rzeczywiście mają miejsce w prawdziwym świecie, to z jednej strony człowieka ogania przygnębienie, a z drugiej uzmysławia, że może warto jest przeanalizować to co dzieje się w naszym życiu, życiu bliskich, że może można komuś pomóc, że można kogoś uratować. 

Każdą książkę pana Mossa czyta mi się ciężko, głównie ze względu na ten realizm i poruszane tematy z życia prawdziwego, jednak "Wszyscy muszą zginąć" przebiła pozostałe i od kiedy ją skończyłam czuję w sobie taki niepokój. Mam nadzieję, że to minie. Historia Błażeja daje do myślenia i skłania do wyciągnięcia wniosków, na pewno nie można przejść koło niej obojętnie. To jest naprawdę świetna książka, która Was poruszy. Zakończenie zaskakuje! Bo choć zdawałam sobie sprawę, że rozwiązanie zagadki kryje się "gdzieś za rogiem", to zostałam kompletnie zbita z tropu i zaskoczona finałowymi scenami. Według mnie jest to jedna z lepszych książek pana Mossa, także polecam Wam ją serdecznie!

wtorek, lutego 09, 2021

#182 "Żądanie miłości" by Kristen Ashley

#182 "Żądanie miłości" by Kristen Ashley



Hej, hej! 

Właśnie udało mi się skończyć czytać kolejną książkę autorstwa Kristen Ashley. Ta autorka coraz bardziej mnie do siebie przekonuje, mimo iż przeczytałam dopiero dwie jej książki, z czego powyższa nie do końca spełniła moje oczekiwania. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo podoba mi się styl pisania Ashley i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda mi się sięgnąć po więcej jej książek. 

"Żądanie miłości" to romans z lekką domieszką erotyki. Opowiada o losach dwójki dorosłych ludzi, dobiegających do 50-tki, stąd też moje przypuszczenie, że będziemy mieli do czynienia z trudną, aczkolwiek dojrzałą miłością. Co za rozczarowanie! Josie to światowa kobieta, asystentka bardzo sławnego fotografa, zna świat, zna języki i obraca się wśród śmietanki towarzyskiej i celebrytów z całego świata. Musi jednak wrócić do małego miasteczka Magdalene na wybrzeżu, ponieważ zmarła jej ukochana babcia. Kobieta musi ogarnąć wszystkie formalności związane z pogrzebem, domem i testamentem. Podczas uroczystego odczytywania ostatniej woli babci okazuje się, że starsza kobieta przepisała swoją wnuczkę niejakiemu Jake'owi - trzykrotnemu rozwodnikowi, właścicielowi klubu nocnego i ojcu trójki dzieci. I co zaskakujące, mężczyzna decyduje się przyjąć spadek. 

Ta historia wydaje się być niemożliwa, bo przecież nie można zapisać człowieka w testamencie. Jednak ostatnią wolą babci było, aby Josie poznała Jake'a i zaprzyjaźniła się z nim, co w efekcie doprowadziło do piękniej historii miłosnej. Oczywiście para nie miała łatwo, bowiem Josie miała trudne dzieciństwo, doświadczyła bardzo wiele złego przez co zamknęła się na miłość, a przez życie szła ze starannie nałożoną maską, która miała ją chronić przed tym co złe i nieprzyjemne. 

Cała historia bardzo mi się podobała. Fabuła była rozbudowana, autorka wprowadziła do tej historii bardzo dużo bohaterów, bardzo różnych bohaterów, którzy urozmaicają książkę. Podobało mi się też to, że wątki poboczne są bogato rozbudowane, dzięki czemu czytelnik miał okazję lepiej poznać np. dzieci głównego bohatera. Poza tym, że przepisywanie ludzi w spadku jest nierealne i zakrawa o szaleństwo, to pomysł na książkę i jej wykonanie podoba mi się. Akcja dzieje się w bardzo malowniczej miejscowości, nad brzegiem morza, dzięki temu, że Josie jest światową kobietą, to nie zabrakło elementów sławy, popularności i mody. Jednak jest coś do mocno zaburzyło mi odbiór tej książki. 

Tak jak wspomniałam we wstępie, liczyłam na historię o dojrzałej miłości. W końcu bohaterami są ludzie w średnim wieku. Jednak mam wrażenie, że autorka trochę za bardzo odmłodziła ich charaktery i osobowości. Bo wyobrażacie sobie pięćdziesięcioletniego postawnego faceta, który woła do swojej partnerki "Hej, Mała!"? Pół biedy, kiedy robi to w zaciszu domu. Albo kobietę w wieku Jose, która wybiera się na imprezę/wydarzenie kulturalne w sukience, która ledwo zakrywa tyłek, dodatkowo ma dekolt na plecach sięgający pośladów i niebotyczne szpilki? Wiem, że wszystko jest dla ludzi, jednak moim zdaniem w pewnym wieku już nie wypada robić niektórych rzeczy. I przykładów, które zmylą Was i odmłodzą bohaterów jest w tej książce wiele. I naprawdę, czytając ani razu nie miałam poczucia, że bohaterami są dorośli ludzie. Dlatego cały czas czytałam z przeświadczeniem, że mają oni po dwadzieścia kilka lat i nie zmieniał tego nawet fakt, że Jake miał osiemnastoletniego syna.

Mimo to pozytywnie oceniam tę książkę. Dobrze się przy niej bawiłam, bo ostatnio jestem mocno zakręcona na punkcie romantycznych historii. Myślę, że Ashley trzyma swój poziom! A co najlepsze, "Żądanie miłości" to pierwszy tom serii i z tego co wiem będziemy mogli wrócić do tej malowniczej miejscowości, ale z nowymi bohaterami. Czekam na to niecierpliwie. 

piątek, lutego 05, 2021

#181 "W błogiej nieświadomości" by L.P. Delaney

#181 "W błogiej nieświadomości" by L.P. Delaney


 Hej, hej! 

Dzisiaj mam post dla fanów autora genialnej "Lokatorki", czyli L.P. Delaneya. Autor wydał właśnie swoją najnowszą książkę o tytule "W błogiej nieświadomości". Ma to być thriller psychologiczny, tak jak pozostałe utwory tego pana, ale czy na pewno? 

W powyżej książce poznajemy dwa małżeństwa. Pewnego dnia do domu Pete'a i Maddie Rileyów przychodzi Miles Lambert i oznajmia, że dziecko pary, dwuletni Theo, nie jest ich synem tylko jego i jego małżonki Lucy. A chłopiec, którego wychowują Lambertowie, to w rzeczywistości syn Rileyów. Nikt nie rozumie jak mogło dojść do takiej pomyłki. Oba małżeństwa postanawiają jednak współpracować, pozwać szpital i dla dobra dzieci starają się lepiej poznać i zaznajomić z dziećmi. I do pewnego czasu ten plan zdaje egzamin, jednak kiedy Miles za bardzo ingeruje w życie nowych znajomych i wychowywanie małego Theo, zaczynają się schody, a Miles z miłego i elokwentnego człowieka zmienia się w zaborczego i bezwzględnego faceta. 

Niestety muszę to powiedzieć i robię to z bólem serca, bo bardzo lubię twórczość Delaney'a, ale to nie jest thriller. Nawet psychologiczny. Oczywiście dla mnie. I mówię tak, ponieważ w tej książce nie ma emocji, które powinny towarzyszyć i być nieodzowną częścią tego gatunku. Autor już na samym początku spuszcza na czytelnika bombę, która jest bardzo zaskakująca i wstrząsająca. W kolejnych częściach książki opisuje i wyjaśnia jak doszło do zamiany dzieci i jak obie rodziny radziły sobie z emocjami temu towarzyszącymi. Przyznam, że temat tej książki jest dość dramatyczny. Myślę, że zaistniała sytuacja byłaby ciężka dla każdego z nas i większość ludzi miałaby ogromny problem ze zrozumieniem i rozwiązaniem tej sytuacji. Wymienić się dziećmi czy mimo wszystko wychowywać nieswoje dziecko, które się zna i kocha od maleńkości? Dylemat moralny, który moim zdaniem jest nierozwiązywalny. 

To że nie nazwałabym tej książki thrillerem nie oznacza, że książka mi się nie podobała. Uważam, że to jest to całkiem przyzwoita historia, którą czyta się z zaciekawieniem, bo temat jest bardzo skomplikowany i złożony. Autor skupia się głównie na emocjach i uczuciach głównych bohaterów, dlatego też nie ma może tutaj wartkiej i dynamicznej akcji, ale książka nie jest nuda. Wręcz przeciwnie! Jest bardzo ciekawa i myślę, że jej kunszt docenią zwłaszcza rodzice, którzy mają w sobie ogromne pokłady miłości do swoich pociech i zapewne łatwiej byłoby im się wczuć w bohaterów. 

I pomimo tego, że po tej książce spodziewałam się zupełnie czegoś innego, to jestem zadowolona, że ją przeczytałam. Była to książka wyjątkowa, wzbudzająca skrajne emocje, bardzo zagadkowa i nieoczywista. A szereg niespotykanych wydarzeń i zachowań doprowadził do naprawę ciekawego zakończenia, choć uważam, że autor nie poświęcił mu zbyt dużej ilości czasu. Można by było tam jeszcze zbudować większe napięcie, ale nie ma tragedii. Polecam Wam tę książkę, gdyż jest szansa, że nie czytaliście niczego podobnego, a czasami warto jest sięgać po historie, które znacznie odbiegają od naszych upodobań literackich. 

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger