piątek, listopada 18, 2022

#252 "Świąteczna mordercza gra" by Alexandra Benedict

#252 "Świąteczna mordercza gra" by Alexandra Benedict



Jeśli ktoś z Was, tak jak ja, nie przepada za książkami świątecznymi, to powyższa pozycja będzie dla Was idealna. „Świąteczna mordercza gra” to thriller, który zabierze Was do śnieżnej Anglii, w której znajduje się pewien bardzo tajemniczy dom.

Lilly na zaproszenie zmarłej ciotki udaje się do domu rodzinnego, w którym przed kilkoma laty zmarła jej matka. Dom jest bardzo duży i stary, Lilly jest pewna, że skrywa wiele tajemnic. Wraz z pozostałymi członkami rodziny dziewczyna zostaje zmuszona do wzięcia udziału w corocznej świątecznej grze, jednak tym razem zwycięzca otrzyma w spadku wspomniany dom. Lilly postanawia wziąć udział w „zabawie”, ale ma nadzieję, że dzięki temu zdoła rozwiązać również tajemnicę śmierci ciotki i matki.

Czytając tę książkę w głowie miałam cały czas sceny z filmu „Na noże”. Cała akcja toczy się w jednym domu, mamy tajemnicze morderstwa, sekrety rodzinne i całą masę podejrzanych domowników. Takie świąteczne książki z dreszczykiem to ja lubię! Bardzo podobało mi się to, że do samego końca nie wiedziałam, kto stoi za wszystkimi złymi rzeczami, które się działy. Miałam swoje podejrzenia, jednak nie sprawdziły się one w stu procentach. Dzięki temu bardzo dobrze się czytało tę książkę, bo nie mogłam się doczekać, aż dowiem się, kto jest mordercą. Trzeba przyznać, że fabuła mocno trzymała w napięciu.

Ja bardzo lubię takie książki, których akcja toczy się w jednym miejscu. Tutaj mamy dom, a właściwie angielką posiadłość, która jest mroczna i bardzo tajemnicza. Dom skrywa wiele sekretów, ma wiele pokoi, piwnice, strych, bardzo duże ogrody. Bohaterowie są zamknięci we wspólnej przestrzeni, nie mają drogi ucieczki i muszą przez kilka dni żyć pod jednym dachem z mordercą. Sami przyznacie, że autorka postawiła naszych bohaterów przed bardzo trudnym zadaniem. A jak dodamy do tego zagadki, które zostały dla nich przygotowane, to dostajemy całkiem niezłe combo.

Ta książka wzbudziła we mnie wiele emocji. Bardzo dobrze mi się ją czytało, choć mam drobne „ale” co do bohaterów. Według mnie byli oni za mało charakterystyczni. Poza dwoma postaciami wszyscy byli jednowymiarowi i bez charakteru. Myślę, że autorka mogła nadać im trochę więcej różnorodnych cech, dzięki temu byliby bardziej rozpoznawalni. Tym bardziej, że mamy tutaj wielu członków rodziny i czasami trudno jest się połapać kto jest kim.

Na duży minus też zaliczam zachowanie bohaterów podczas kryzysowych sytuacji. Zabrakło mi trochę więcej skrajnych emocji, paniki, roztrzęsienia… Brakowało wszystkiego, co  zazwyczaj powinno nam towarzyszyć znalezienie zwłok. Bohaterowie podchodzili do tego jak do chleba powszedniego, jakby się tego spodziewali i nie widzieli niczego złego, że ktoś z rodziny właśnie został zamordowany.

Ogólnie książkę zaliczam do udanych. Podobał mi się jej klimat i cała fabuła. Pomysł na książkę świetny! Ale myślę, że autorka powinna jeszcze popracować nad wyrażaniem emocji przez bohaterów, nad ich wzajemnymi relacjami , ogólnie nad budowaniem postaci. Bardzo jestem ciekawa, co w kolejnej książce pokaże nam Benedict.

No i na koniec życzyłabym sobie więcej takich świątecznych historii :)

niedziela, października 02, 2022

#251 "Córki tęczy" by Hanna Cygler

#251 "Córki tęczy" by Hanna Cygler



Hej, hej! 

Dawno u mnie nie było powieści obyczajowych. Nie ukrywam, że nie jest to mój ulubiony gatunek, choć kiedyś chętniej po niego sięgałam. Jednak tym razem zdecydowałam się na współpracę z wydawnictwem Luna przy książce "Córki tęczy" Hanny Cygler z dwóch powodów - po pierwsze, opis bardzo mnie zaciekawił i w jakiś sposób przypominał mi książkę Khalida Hosseiniego "Tysiąc wspaniałych słońc" (którą kocham!), a po drugie bardzo urzekła mnie okładka. Wiem, że nie powinno się właśnie po tym oceniać książki, ale sami wiecie jak to jest. Czasami coś przykuje nasz wzrok i koniec. 

"Córki tęczy" to historia o dwóch kobietach. Jedna z nich, Joy, jest młodą ciemnoskórą Afrykanką, mieszkającą w RPA. Dziewczyna opiekuje się pięcioletnimi siostrami bliźniaczkami, rzuciła szkołę i pracuje jako kelnerka, mieszka w małym, zaniedbanym mieszkaniu. Życie bardzo mocno ją doświadczyło, ponieważ w młodym wieku straciła matkę, a ojciec nie utrzymuje z nią kontaktu. Joy musi sobie radzić z trudami w życia, aby zapewnić sobie i swoim siostrą jak najlepszy byt. 

Drugą bohaterką jest Zuzanna, dojrzała, majętna kobieta, która mieszka w Gdańsku i prowadzi swoją firmę. Jest po rozwodzie, w związku z czym czuje się trochę samotna. Tym bardziej, że jej dorosły syn zdaje się woleć towarzystwo nowej partnerki ojca. Zuzanna w Internecie poznaje mężczyznę z Londynu, który proponuje jej wspólną wycieczkę do Afryki. Kobieta czuje, że jest to jej szansa na znalezienie nowej miłości i na odrobinę szaleństwa. Mimo iż wszyscy odradzają jej tą podróż, Zuzanna pakuje walizki i wyrusza w nieznane. 

Jak łatwo się domyślić drogo Zuzanny i Joy w pewnym momencie się krzyżują, jednak, aby dowiedzieć się w jakich okolicznościach się to dzieje, musicie przeczytać książkę :) 

Ogólnie mam bardzo pozytywne odczucia po tej książce. Spodobał mi się sposób narracji i styl pisania autorki, dzięki czemu bardzo szybko się to czyta. Świat wykreowany przez autorkę, zwłaszcza RPA bardzo oddaje ducha Afryki, na stronicach powieści czuć tamtejszy klimat. Spodobała mi się także postać Joy. Dziewczyna bardzo wiele przeszła w swoim życiu, los potwornie ją doświadczył, a mimo wszystko pozostała dobrą, współczującą i empatyczną młodą kobietą, która ponad siebie stawia dobro najbliższych. Jest to jedna z najbardziej lubianych przeze mnie damskich postaci o jakich kiedykolwiek czytałam. 

Zuzannę polubiłam mniej, głównie ze względu na jej irracjonalne zachowanie. Nie mogłam uwierzyć, że dojrzała kobieta dała się namówić na podróż do nieznanego i niebezpiecznego kraju z nieznajomym. Trochę było to dla mnie sprzeczne z jej wizerunkiem poważnej bizneswoman, ale z drugiej strony rozumiem też jej chęć zmian. Została ona zamknięta w pewnych normach, każdy miał wobec niej konkretne oczekiwania, praktycznie nigdy nie mogła decydować sama za siebie, bo stała nad nią sympatyczna, choć nieco dyktatorska matka. Zuzanna swoją naiwność przypłaciła najwyższą ceną, jednak dzięki temu poznała Joy. 

Przyznam, że miałam inne oczekiwania co do tej książki. Liczyłam tutaj na historię o przyjaźni dwóch kobiet z dwóch różnych światów, o znacznej różnicy wieku, o innym statusie społecznym, o innych doświadczeniach życiowych. A temat przyjaźni został tutaj potraktowany bardzo ogólnie. Trochę żałuję, bo myślę, że dzięki temu ta książka byłaby jeszcze lepsza, bardziej wzruszająca, bardziej emocjonalna. Na to właśnie liczyłam, bo uważam, że taki pomysł na książkę były strzałem w dziesiątkę. Być może jeszcze kiedyś uda mi się coś takiego przeczytać. Dlatego już po lekturze mogę stwierdzić, że fani "Tysiąca wspaniałych słońc" nie będą zadowoleni, bo ta historia w ogóle nie jest podobna do tamtej. 

"Córki tęczy" nie będą moją ulubioną książką, ale nie zmienia to faktu, że sama lektura była bardzo interesująca. Przyjemnie się czytało tę książkę, zżyłam się z główną bohaterką, bardzo jej kibicowałam i podziwiałam jej zaangażowanie i chęć niesienia pomocy. Jestem ciekawa innych powieści z tej serii. Być może się na nie skuszę :) 

A Wy czytaliście lub macie w planach czytać "Córki tęczy"? Dajcie konieczne znać! 

piątek, września 09, 2022

#250 "Czego nie widać" by Brianna Labuskes

#250 "Czego nie widać" by Brianna Labuskes



Hej, hej!

Dzisiaj przychodzę do Was z kolejnym niesamowitym thrillerem.

„Czego nie widać”, to bardzo zawiła historia pewnej kobiety, która jest posądzona o to, że jako dziecko dopuściła się makabrycznej zbrodni. W związku z tym, że miała zaledwie kilka lat udało jej się uniknąć kary, ale teraz, po latach próbuje rozwikłać tajemnicze morderstwo swojej ciotki i na raz na zawsze dowiedzieć się, czy to ona odpowiada za jej śmierć.

Tę książkę czyta się z zapartym tchem! Początkowo miałam pewne problemy, bo jest to drugi tom serii, a ja nie czytałam pierwszego. Ale nie martwię się, nie jest to dużą przeszkodą, śmiało możecie sięgnąć po tę książkę. Z kontekstu wynika, że w pierwszym tomie policja rozwiązywała sprawę zbliżoną do życiowych doświadczeń Gretchen, głównej bohaterki, stąd wszystko na nowo w niej ożyło i dlatego zdecydowała się na powrót do przeszłości.

Mamy tutaj do czynienia z bardzo zawiłą i skomplikowaną sprawą. To, że wydarzyła się bardzo dawno temu i Gretchen nie pamięta wszystkich szczegółów mocno komplikuję sprawę. Komplikacji dostarcza także jej rodzina, która żyje w bardzo zamkniętym środowisku, nie dopuszcza do siebie nikogo, chcąc uniknąć niepotrzebnych skandali. Także Gretchen na własną rękę i z pomocą swojej partnerki z pracy, chwytają się wszelkich sposobów i każdej najmniejszej poszlaki, aby rozwiązać tę zagadkę i być może oczyścić Gretchen z ciążących na niej oskarżeń.

Mamy tutaj wielu tajemniczych bohaterów. Każdy z nich skrywa jakiś sekret i na dobrą sprawę każdy może być podejrzany. Sprawia to, że książka jest jeszcze bardziej ciekawa, a czytelnik ma ochotę odkryć wszystkie te tajemnice. W związku z tym dużo się w tej książce dzieje, akcja jest dynamiczna i ani na chwilę nie zwalnia tempa. Przy tej książce nie można się nudzić. Co rozdział na jaw wychodzi jakiś sekret, który tylko nakręca akcję. I choć przyznam, że bardzo mi się ta książka podobała i czytałam ją z zapartym tchem, to jednak domyśliłam się niektórych rzeczy. Nieco mnie to zawiodło, bo sam początek i ogólnie pomysł na fabułę jest genialny. Samo zakończenie także nie przyniosło takich fajerwerków jakich oczekiwałam, ale nie zniechęciło mnie to do kolejnych tomów. Przyznam nawet, że chęcią nadrobię ten pierwszy. Głównie ze względu na postać głównej bohaterki. Gretchen jest bardzo intrygująca. Przez to, że cierpi na chorobę psychiczną, o ile tak to mogę nazwać, jest postacią bardzo nietuzinkową. Niektóre jej zachowania wymagają głębszej analizy, dla mnie jest nieprzewidywalna i bardzo inteligentna. Bardzo lubię takie kobiecie postacie.

Ten thriller to podróż do głębi siebie, powrót do traumatycznego dzieciństwa, walka z demonami przeszłości. To historia o trudnych relacjach rodzinnych, o chorobach i dążeniu do prawdy. Jest to bardzo dobry thriller, który na długo zapada w pamięć. Tak jak wspomniałam zapewni Wam rozrywkę na długie godziny, nie będziecie się nudzić i jestem pewna, że na długo zapadnie Wam w pamięć.

środa, sierpnia 24, 2022

#249 "Igrając z ogniem" by L. J. Shen

#249 "Igrając z ogniem" by L. J. Shen



Hej, hej!

Nie mogłam się doczekać tej recenzji! Dzięki wydawnictwu Luna miałam ostatnio okazję przeczytać cudowną książkę, którą jest „Igrając z ogniem” autorstwa L. J. Shen. Opuśćmy kurtynę milczenia na niezbyt korzystną okładkę i skupmy się na treści, bo ta jest warta Waszej uwagi.

Grace jako młoda dziewczyna ulega poważnemu wypadkowi. W wyniku pożaru zostaje okaleczona, przez co połowa jej ciała nie wygląda tak jak wcześniej. Z żywiołowej, „popularnej” piękności, Grace zmieniła się w zakompleksioną, niepewną siebie i wystraszoną domatorkę, ukrywającą twarz pod czapeczką z daszkiem. Jej życie zaczyna się zmieniać, kiedy do food trucka, w którym pracuje przychodzi na etat West – nieprzystępny uczeń jej szkoły, nie cieszący się sympatią innych, biorący udział w nielegalnych walkach, ale za to bardzo rozchwytywany przez płeć przeciwną chłopak. Od tego momentu te dwa skrajnie różne charaktery muszą się dogadać, aby wzajemnie się nie pozabijać.

Opis tej książki brzmi bardzo stereotypowo. I niektóre wątki rzeczywiście takie są. Ale! Mi osobiście kompletnie to nie przeszkadzało, bo otrzymałam w zamian piękną historię. Zacznę od bohaterów, bo to oni wybijają się na pierwszy plan. Autorka stworzyła dwa różne od siebie charaktery, które w jakiś magiczny sposób do siebie pasowały. Grace mogłoby się wydawać jest szarą myszką, ale to wrażliwa, bardzo opiekuńcza i odpowiedzialna dziewczyna. Dźwiga na swoich barkach ogromy ciężar, zmaga się z traumatycznymi przeżyciami, które nie dają o sobie zapomnieć, bo wraca do nich za każdym razem, kiedy spogląda w lustro. A jakby tego było mało ma na utrzymaniu dom, musi zaliczyć semestr w szkole, a ponadto opiekuje się cierpiącą na demencję babcią. Jak na tak młodą dziewczynę to całkiem sporo obowiązków, a mimo to Grace się nie poddaje i w tym wszystkim znajduje czas dla przyjaciółki i nowego krnąbrnego współpracownika.

O Weście mogłabym napisać cały esej! Oczywiście jest to typowy bad boy z łatką playboya. Niepokorny, chodzący własnymi ścieżkami, niepodporządkowujący się żadnym zasadom. Zawsze dostaje to co chce i nie znosi odmowy. Ale West skrywa też drugą stronę swojej osobowości, która jest głęboko ukryta i niedostępna dla nikogo. On również nie ma łatwego życia. Utrzymuje siebie oraz rodziców, ima się różnych zajęć, także tych nielegalnych, aby zdobyć jak najwięcej pieniędzy i spłacić rodzinne długi, a także boryka się z ogromną traumą, o której nie może zapomnieć, a w Grace widzi swoje odkupienie. Dlatego tak bardzo ciągnie go do tej dziewczyny.

Ta książka to nie jest tylko love story. To historia o stracie i bólu, o wybaczeniu, walce o siebie, odkupieniu. Porusza bardzo ważne i trudne wątki, kieruje uwagę czytelnika na rzeczy, które mają czynić człowieka kimś lepszym. Każe odpuszczać sobie, dbać o siebie, walczyć o siebie, bo życie ma się jedno i nie można go zmarnować. West przez swój zadziorny charakter i brak litości, przez swoje chamskie i refleksyjne odzywki stara się pomóc Grace wyjść do z ukrycia. Zachęca ją do powrotu do normalnego życia, do spotkań z ludźmi, do odsłonięcia się. Pragnie jej pomóc i zabrać z jej barków cały ból i wszystkie kompleksy, które ma. Chce jej pokazać, że jest piękna ze względu na to jakim jest człowiekiem, a nie z powodu wyglądu. Z kolei Grace pragnie utemperować charakter Westwa, chce, aby ludzie go lubili i szanowali, bo jest odpowiedzialny i pomocny. Zależy jej, aby nie wpadał w kłopoty i nie walczył na prowizorycznym ringu, bo może przez to poważnie ucierpieć na zdrowiu. To, jak ta dwójka do siebie pasuje, jak pod przykrywką różnych sytuacji dba o siebie jest niesamowite. Relacja Grace i Westa to jedna z piękniejszych o jakich kiedykolwiek czytałam. A jak dodamy do tego ich zabawne dialogi, przekomarzanie, to jak wzajemnie wystawiają siebie na próby… Mamy książkę idealną!

Życzyłabym sobie, aby to był tylko pierwszy tom jakieś serii, bo genialnie się bawiłam przy tej książce, pokochałam bohaterów i żal mi było się z nimi rozstawać. Było to moje pierwsze spotkanie z L. J. Shen, ale z pewnością nie ostatnie, bo mam same dobre odczucia po lekturze, przypadł mi do gustu jej styl pisania i jestem bardzo ciekawa jakie inne historie wyszły spod jej pióra.

wtorek, sierpnia 16, 2022

#248 "Tylko przetrwa noc" by Riley Sager

#248 "Tylko przetrwa noc" by Riley Sager



Hej, hej!

Może wiecie, a może nie, ale jestem fanką Riley Sagera i jego thrillerów. Zdobył moje serce swoją książką „Tylko wróć przed zmrokiem”. I choć druga jego książka mnie nie porwała, tak najnowsza, o której dzisiaj napiszę, pt. „Tylko przetrwaj noc” sprawiła, że autor na nowo mnie w sobie rozkochał.

Powyższa książka to historia drogi, w której główna bohaterka po traumatycznej stracie najlepszej przyjaciółki postanawia wrócić w rodzinne strony. Nie ma dla niej znaczenia jak tam dojedzie i z kim. Najważniejsze to zrobić to jak najszybciej. Aby zrealizować swój plan postanawia skorzystać z okazji i wyrusza w podróż z nieznajomym mężczyzną, którego poznaje na akademickim kampusie. Josh oferuje Charlie pomoc i pod osłoną nocy nowo poznani znajomi wyruszają w kilkugodzinną podróż do innego stanu. I wydawać by się mogło, że będzie to długa, ale spokojna podróż. Jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią dziewczynie, że Josh to poszukiwany seryjny morderca, który przed kilkoma miesiącami odebrał jej przyjaciółkę. Dlatego Charlie musi wymyślić plan, który uratuje jej życie.

Riley Sager w swojej powieści stworzył niesamowity klimat. Samo to, że główna akcja dzieje się pod osłoną nocy, na bezkresnych amerykańskich drogach, pośród niczego, sprawia, że czytelnik odczuwa niepokój. Przecież każdemu z nas wydaje się, że w nocy wszystko się większe i straszniejsze. Nic dziwnego, że Charlie w pewnym momencie zaczęła wariować. Warto dodać, że dziewczyna cierpiała na pewnego rodzaju urojenia. W swojej głowie tworzyła filmy, scenariusze wydarzeń, które nigdy nie miały miejsca, a które były tak realistyczne, że czytelnik bardzo łatwo się na to nabierał. Fabuła została tak skonstruowana, że momentami ciężko było odróżnić prawdziwe wydarzenia od tych wymyślonych przez Charlie. I przyznam, że sama dałam się na to łapać. Przez głowę przeszła mi nawet myśl, że cała ta podróż jest tylko wizją Charlie, ale przyznam, że taki obrót spraw chyba nie do końca by mnie usatysfakcjonował.

Dlatego ta książka jest taka wyjątkowa. Ilość plot twisów jest zatrważająca! Nie wiadomo co jest prawdą, nie wiadomo co wydarzyło się naprawdę, a co jest tylko wymysłem umysłu Charlie, nie wiadomo, komu można ufać, a komu nie. Momentami byłam wściekła na główną bohaterkę. Bardzo się bała tej podróży i Josha, miała kilka okazji, aby uciec i uratować swoje życie. Jednak zawsze coś szło nie tak, nie wykorzystywała nadarzających się okazji do ucieczki. Klęłam na nią okrutnie, ale z czasem zaczęłam myśleć tak jak ona i wówczas nabrałam do niej większego zrozumienia.

Ta książka to prawdziwa gratka dla fanów thrillerów psychologicznych. Czytelnik znajduje się w bańce, którą jest samochód Josha. Cała akcja kręci się wokół tego ciasnego miejsca. Nie ma ucieczki, nie ma wyjścia ewakuacyjnego. Wszyscy są w potrzasku, w sytuacji bez wyjścia. Jest to trochę klaustrofobiczna powieść, a wyjście znajduje się dopiero na samym jej końcu. I choć miałam przebłyski, co do rozwiązania tej zagadki, to nie wszystko udało mi się zgadnąć. Dlatego uważam, że jest to bardzo dobra historia, pełna zwrotów akcji, bardzo zagadkowa i tajemnicza, pokręcona na wiele sposobów. Jako człowiek nie lubię być nabijana w butelkę, a Sagerowi udało się to wielokrotnie.

Co tu dużo mówić – mam słabość do tego autora i jego książek. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej.

wtorek, lipca 12, 2022

#247 "Potyczki w raju" by Angie Hockman

#247 "Potyczki w raju" by Angie Hockman


 Hej, hej!

Mamy środek lata, a więc idealny czas za lekkie, niezobowiązujące lektury, które dostarczą nam uśmiechu, radości i zadowolenia. Z książki, o której Wam dzisiaj napisze bije słońce i czuć powiew ciepłego wiatru. To książka, która idealnie nadaje się na wakacje, więc jeśli nie znaleźliście dla siebie prawdziwie letniej powieści, to „Potyczki w raju” Angie Hockman mogą być właśnie dla Was.

Henley i Graeme pracują razem w firmie zajmującej się turystyką. Kiedy zostaje ogłoszony nabór na wyższe stanowisko, obydwoje stają do walki o awans. Henley jako doświadczony pracownik nie ma wątpliwości, że to właśnie jej należy się wyższe stanowisko. Jest wściekła, kiedy dowiaduje się, że do boju musi stanąć ze znienawidzonym kolegą. Obydwoje zostaną oddelegowani na tygodniowy wyjazd służbowy na wyspy Galapagos, aby na własnej skórze przekonać się jak wyglądają organizowane przez ich biuro rejsy oraz by podczas wycieczki ułożyć nową strategię firmy, która zagwarantuje którejś ze stron upragniony awans.

Ta książka jest wyjątkowa przez wzgląd na dwie ważne rzeczy. Po pierwsze porusza temat ekologii i dbania o środowisko. To, że głowni bohaterowie udają się właśnie na wyspy Galapagos jest nie bez znaczenia, ponieważ jest to naturalne środowisko wielu zagrożonych gatunków zwierząt. Dzięki temu czytelnik ma możliwość dowiedzenia się czegoś na temat żółwi, legwanów czy bardzo wyjątkowych ptaków. Oczywiście jest to bardzo ograniczona wiedza, ale przyznam, że podczas lektury ciągle googlowałam wspominane zwierzęta, czy po prostu dane wyspy i rozszerzałam swoją wiedzę o nowe rzeczy. Także jest to bardzo na plus!

Drugą ważną rzeczą, na którą autorka zwróciła uwagę to dyskryminacja kobiet w pracy. Jest to dłuższy wątek, który na pewno mocno wpłynie, zwłaszcza, na czytelniczki.

„Potyczki w raju” to klasyczny przykład książki „from enemies to lovers”, czyli od początkowej niechęci, główni bohaterowie wraz z postępem fabuły poznają się lepiej i odkrywają, że wiele ich łączy. Przyznam, że lubię ten typ romansu, ponieważ uwielbiam, jak bohaterowie się przekomarzają i dokuczają sobie. Sprawia to, że książka jest zabawna i na długo zapada w pamięć. Tutaj trochę zabrakło mi większej ilości zabawnych momentów. Kilka razy uśmiechnęłam się podczas czytania, ale chyba nie nazwałabym tej książki zabawną ani komedią. Jest to pozytywna, urocza i bardzo ciepła powieść osadzona w pięknej scenerii. Co do bohaterów – mam wrażenie, że zabrakło im wyrazistości. Więcej charakterystycznych cech miały drugoplanowe postaci.

Jak na romantyczną książkę – jestem usatysfakcjonowana. Nie będzie to moja ulubiona powieść lata, ale przyjemnie spędziłam z nią czas. Powróciłam wspomnieniami do własnych wyjazdów i trochę naładowałam baterie, bo mój urlop dopiero w październiku. Książce daje moją rekomendację i mocne 7/10.

poniedziałek, czerwca 06, 2022

#246 "Ludzie, których spotykamy na wakacjach" by Emily Henry

#246 "Ludzie, których spotykamy na wakacjach" by Emily Henry



Hej, hej!

Książka, z którą dzisiaj do Was przychodzę na pewno będzie hitem nadchodzącego lata. Wydaje mi się, że nie znajdziecie bardziej uroczej i wakacyjnej powieści, także jeśli zastanawiacie się nad tym, jaką książkę zabrać ze sobą na wakacje, to moją propozycją są właśnie „Ludzie, których spotykamy na wakacjach” Emily Henry.

Powyższy tytuł to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale mam na półce jej poprzednią książkę „Beach read”. Już sam tytuł wskazuje, że Henry lubi kręcić się wokół wakacyjnych klimatów. I ja akurat nie mam nic przeciwko, bo uważam, że bardzo brakuje nam powieści, które nadają się właśnie na wakacyjny czas.

„Ludzie, których spotykamy na wakacjach” po historia Poppy oraz jej przyjaciela Alexa. Dziewczyna dorastała w małym miasteczku i od początku edukacji nie układało się jej za dobrze z rówieśnikami, dlatego jej marzeniem było wydostanie się z rodzinnego miasta i zamieszkanie w wielkiej metropolii. Jej wybór padł na Nowy Jork, w którym Poppy rozpoczęła pracę dziennikarki i influencerki poczytnego podróżniczego magazynu. Jej praca polegała na podróżowaniu, odkrywaniu nowych miejsc i opisywaniu ich w gazecie, zachęcając tym samym czytelników do wyjazdów. Najczęściej towarzyszył jej w tym Alex, chłopak, którego poznała na studiach. Poppy i Alex byli jak ogień i woda, różnili się diametralnie, ale mimo wszystko znaleźli wspólny język, budując piękną i oddaną przyjaźń, a powyższe podróże i wspomnienia z nimi związane budowały i zacieśniały ich relacje jeszcze bardziej. Niestety, po jednej z wypraw ich kontakt się urwał na dwa lata i było to dla Poppy druzgocące. Dziewczyna postanowiła odnowić ich przyjaźń, zapraszając Alexa na wyjazd jak za starych dobrych czasów. I tutaj cała ta historia właśnie się rozpoczyna.

Dawno nie czytałam tak uroczej i zabawnej powieści. Czytając o przeżyciach z podróży Poppy i Aleksa uśmiech nie schodził mi z twarzy, a w moim sercu pojawiało się takie przyjemne uczucie, które towarzyszy mi zawsze, kiedy mam do czynienia z ciepłą i kojącą nerwy historią. Jednak poza tym, że jest ona „łatwa” i przyjemna, to ma ona w sobie również głębię, którą czytelnik powinien odkryć. Dla mnie „Ludzie, których spotykamy na wakacjach” to przede wszystkim historia o miłości i przyjaźni, o utraconych szansach, o szukaniu siebie i o podejmowaniu decyzji, które często nie są łatwe i niestety o samotności. Mamy tutaj prawdziwy przekrój ludzkich emocji, z którymi nasi bohaterowie muszą sobie poradzić, muszą odkryć czego chcą od życia i od siebie nawzajem, muszą zawalczyć o swoje szczęście i pokonać demony, z których największym jest ten o imieniu "Samotność". I podczas czytania tej powieści w głowie przyświecało mi znane przysłowie, że nie liczy się cel podróży, tylko to jak się do tego celu dochodziło. I to zdanie idealnie opisuje to, co autorka daje nam w tej książce. Poppy i Alex na przekroju lat poznają sobie coraz lepiej, żywią do siebie coraz to głębsze uczucia, nabierają do siebie coraz większego zaufania. Budują taką przyjacielską relację, jaką każdy z nas chciałby mieć. Są dla siebie oparciem i opoką, mogą na siebie liczyć w trudnych chwilach. I wydawać by się mogło, że Poppy wykorzystuje Alexa, bo to ona jest w tej relacji osobą bardziej przebojową, bardziej spontaniczną, jest dziewczyną, która się nie zatrzymuje, prze naprzód i idzie na żywioł. Tylko przypadkiem pod tą fasadą uśmiechniętej i przebojowej kobiety nie kryje się mała, samotna dziewczynka, która nie potrafi zrozumieć własnych uczuć. Alex to jej totalne przeciwieństwo – zawsze opanowany i kontrolujący, przygotowany na każdą sytuację, ceniący sobie porządek i spokój. I to właśnie on najczęściej ulega Poppy. Ale czy jemu to przeszkadza? Czy on nie jest równie samotny, co jego przyjaciółka, która ma przynajmniej możliwość częstego podróżowania i poznawania nowych ludzi, kultur i miejsc? 

Autorka pod przykrywką wesołej, wakacyjnej powieści ukryła bardzo ważną rzecz. Myślę, że wszyscy w pewnym momencie swojego życia mierzyliśmy się z osamotnieniem. Emily Henry bardzo dogłębnie opisuje ten problem i stawia swoich bohaterów w bardzo trudnej sytuacji. Każe im się zmierzyć z własnymi lękami i szukać rozwiązania problemu, który jest bolesny i przygnębiający. Poppy i Alex poprzez doświadczenia z podróży odkrywają, że ich relacja jest bardzo wartościowa i że mając siebie tak naprawdę nie potrzebują nic więcej. Tylko czy pogodzenie pragnień dwóch tak różnych osobowości jest w ogóle możliwe na dłuższą metę?

Gwarantuję Wam, że nie będziecie w stanie odłożyć tej książki dopóki jej nie skończycie. Zatracicie się w tej historii, polubicie bohaterów oraz ich wyjazdy wakacyjne. Będziecie z nimi płakać i śmiać się naprzemiennie, będzie ich kochać i nienawidzić jednocześnie. Jestem przekonana, że Alex i Poppy i ich relacja na długo zostaną Wam w pamięci. Ja już wspominałam to na Instagramie, że nie mam w zwyczaju czytać książek, które już znam, ale ta historia urzekła mnie na tyle, że wcale nie mam ochoty rozstawać się z tymi bohaterami i na pewno do nich wrócę. I myślę, że będzie to prędzej niż później.

Dlatego nie wahajcie się ani chwili i kupujcie „Ludzi, których spotykamy na wakacjach”. Ta historia dostarczy Wam niezapomnianej rozrywki i z pewnością stanie się powieścią, którą będziecie wymieniać w topce swoich ulubionych książek pod koniec roku.

wtorek, maja 31, 2022

#245 "Paryski apartament" by Lucy Foley

#245 "Paryski apartament" by Lucy Foley



Hej, hej!

Wracam do Was z recenzją kolejnego świetnego thrillera. Tym razem mamy do czynienia z bardzo dobrym thrillerem psychologicznym. „Paryski apartament” to historia grupki ludzi zamieszkujących jeden budynek. Każdy z nich ma tajemnicę, każdy z nich coś ukrywa i udaje, że jest zupełnie kimś innym. I właśnie to sprawia, że ta książka jest taka wyjątkowa.

Główną bohaterką tej książki jest Jess. Siostra Bena ucieka przed swoim londyńskim życiem i przyjeżdża do brata mieszkającego w Paryżu. Dziewczyna liczy na nowy start, ale już na samym początku wszystko zaczyna się komplikować, bo Bena nie ma w domu. A przecież miał na nią czekać… Jess podstępem dostaje się do jego mieszkania i odkrywa szereg dziwnych rzeczy, poznaje zagadkowych sąsiadów i intuicja podpowiada jej, że z Benem stało się coś złego. Dziewczyna na własną rękę postanawia odszukać brata i dowiedzieć się, co ukrywają mieszkańcy luksusowego francuskiego apartamentowca.

To, co rzuca się na pierwszy rzut oka to sposób napisania tej książki. Było to moje pierwsze spotkanie z Lucy Foley i zaliczam je do udanych. Autorka posługuje się bardzo przystępnym językiem, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko i z wielką przyjemnością. Rozdziały pisane są z perspektywy różnych bohaterów, dzięki czemu mamy możliwość poznać ich trochę lepiej i zapoznać się z ich historią oraz przeżyciami z przeszłości. Czytelnik ma możliwość dowiedzenia się, co przyczyniło się do tragicznych wydarzeń i jakie relacje łączyły zaginionego Bena z sąsiadami.

Książka od samego początku skrywa w sobie tajemnicę, bo nie wiemy gdzie podziewa się jeden z głównych bohaterów. Co ciekawe każdy kolejny rozdział nie przynosi odpowiedzi, a jedynie stawia dodatkowe pytania. Czytając nie można pozbyć się uczucia, że w tej kamienicy zaszło coś bardzo dziwnego, a wszyscy jej mieszkańcy są niejako w zmowie. Robią wszystko, aby Jess nie odkryła co przytrafiło się jej bratu, a to sprawia, że chęć dziewczyny na odkrycie tej tajemnicy tylko wzrasta. I tak naprawdę do ostatnich stron autorka trzyma czytelnika w niepewności, serwując na zakończenie plot twist wciskający w fotel.

Dla mnie ta książka jest świetna! Jest to ten z thrillerów, w którym nie za wiele się dzieje, nie ma krwawych mordów, ale jest za to dobrze utkana intryga, jest tajemnica, są ciekawi bohaterowie. Dobrze się bawiłam podczas lektury i z przyjemnością będę ją Wam polecała. Mimo iż zdecydowanie bardziej wolę te nieco brutalniejsze thrillery, to wiem, że i te psychologiczne mają duże grono swoich zwolenników, więc to głównie do nich kieruję swoją polecajkę. Aczkolwiek skoro i mi spodobała się ta książka, to jestem pewna, że szersze grono czytelników dołączy do fanów tej historii.

czwartek, kwietnia 28, 2022

#244 "Echo Man" by Sam Holland

#244 "Echo Man" by Sam Holland



Hej, hej!

Znacie to uczucie, kiedy trzymacie w rękach książkę, która jest dla Was prawdziwym majstersztykiem? Ja właśnie to poczułam, kiedy czytałam "Echo Mana" Sama Hollanda. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że jest to bardzo dobrze napisany i skonstruowany thriller, z ciekawą fabułą i intrygującym wątkiem kryminalnym, z barwnymi i różnorodnymi bohaterami i przede wszystkim dlatego, że zahacza o tę część ludzkiej natury, która mnie bardzo interesuje. Ta książka jest po prostu genialna! 

W niedużych odstępach czasowych dochodzi o wielu, różnorodnych zbrodni. Wszystkie z nich są bardzo brutalne i zdawać by się mogło, że każdą z nich popełnia inna osoba, ponieważ każda zbrodnia jest inna, ofiary nic nie łączy i śledczy nie widzą żadnych motywów wspólnych. Jednak detektyw Griffin zawsze patrzy na spawy szerzej i niewiele mu umyka. W zbrodniach doszukuje się punktu wspólnego i odkrywa, że grasujący w Anglii morderca wzoruje się i odtwarza zbrodnie najniebezpieczniejszych seryjnych morderców świata. Nie zważając na swoje zdrowie oraz to, że jest zawieszony w swoich obowiązkach, Griffin wraz ze swoja siostrą i rzeszą policjantów rozpoczyna śledztwo i pościg za najbardziej niebezpiecznym człowiekiem obecnych czasów. Jednocześnie próbuje ochronić pewną kobietę oskarżoną o morderstwo męża, która z jakiegoś powodu staje się mu bardzo bliska. 

Nie sądziłam, że ta książka tak do mnie trafi, ale motyw seryjnych morderców był tym, który utwierdził mnie w przekonaniu, że trzymam w rękach naprawdę wyjątkową książkę. Interesuję mnie ci zbrodniarze, fascynuje mnie ich psychika i ich skłonności do popełnienia tak straszliwych i makabrycznych rzeczy, uwielbiam szukać odpowiedzi na pytanie "dlaczego to robią?". I choć tutaj ci prawdziwi mordercy są tylko tłem dla całej historii, to jednak jest to tak ciekawie napisane, że trudno oderwać się od tej książki. Uważam, że Sam Holland stworzył thriller, który może znajdować się pod definicją tego gatunku literackiego.

Podobało mi się, że równolegle są prowadzone dwa wątki - jeden to wątek morderstw, a drugi to historia Jessicki Ambrose. Kobieta przeżyła pożar domu, w którym zginął jej mąż i została posądzona o celowe podłożenie ognia. Jasne dla mnie było, że te dwie sprawy są ze sobą w jakiś sposób powiązane, ale do końca nie potrafiłam to poskładać. Jak się okazało ta historia jest dużo bardziej skomplikowana i bardzo wielowątkowa. 

Ta książka wodzi czytelnika za nos. Ja czuję się wyrolowana, bo kiedy myślałam, że wiem, kto za tym wszystkim stoi, nagle pojawiał się kolejny podejrzany i kolejny, i kolejny, a w rezultacie zakończenie książki spowodowało, że zwątpiłam w swoje umiejętności detektywistyczne. W trakcie czytania chwaliłam się i trochę szydziłam, bo byłam pewna, że mój tok myślenia jest poprawny i że w już w połowie książki rozszyfrowałam całą zagadkę, a tymczasem autor tak mi zagrał na nosie, że teraz sama się z siebie śmieję. Niesamowite jest to jak poprowadzona jest fabuła, jak bardzo jest pokręcona i skomplikowana. 

Gwarantuję Wam, że podczas lektury nie będzie Was odstępowała gęsia skórka, a dreszczyk emocji co rusz będzie przechodził Wam po plecach. Na pewno nie czytaliście nic podobnego, ale ostrzegam - ta książka jest dla ludzi o mocnych nerwach i odpornych na drastyczne sceny, bo jest to krwawa i brutalna historia, a opisy są dość dosadne. Ja akurat lubię takie mocne thrillery, więc w ogóle nie dziwi mnie to, że zostałam fanką "Echo Mana". Jak dla mnie jest to jedna z najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku i na pewno zapamiętam ją na długo. Będę ją polecała wszystkim fanom takich mocnych wrażeń, bo jestem pewna, że absolutnie nikt się nie zawiedzie na tej książce. 

wtorek, kwietnia 12, 2022

#243 "Nieznajomy z samolotu" by T.L. Swan

#243 "Nieznajomy z samolotu" by T.L. Swan



Hej, hej!

Dzisiaj mam coś dla fanów biurowego romansu. Zanim przejdę do mojej recenzji, na wstępie bardzo chciałabym podziękować wydawnictwu Niezwykłemu za możliwość przeczytania tej książki. To była czyta przyjemność!

Opowiem Wam dzisiaj o książce pt. „Nieznajomy z samolotu” T.L. Swan. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i zaliczam je do bardzo udanych, ponieważ powyższa książka porwała mnie bez reszty.

Główną bohaterką tej historii jest Emily. Dziewczyna wracając z Londynu, ze ślubu przyjaciółki spotyka w samolocie Jima – przystojnego nieznajomego, który od pierwszych minut zrobił na niej bardzo dobre wrażenie. Wspólne rozmowy, żarty i flirty doprowadziły do upojnej nocy podczas międzylądowania w Bostonie. Niestety nieznajomy znika, nie prosząc Emily nawet o numer telefonu. Po roku Emily przeprowadza się do Nowego Jorku, aby rozpocząć karierę dziennikarki w jednej z najpotężniejszych film medialnych Ameryki. Doznaje tam szoku, kiedy dowiaduje się, że szefem wszystkich szefów Miles Media jest właśnie Jim! Od tamtej pory ich relacja nabiera rozpędu, jednak pogodzenie tak wielu różnic wcale nie jest dla nich proste.

Zacznę od tego, że odkąd Jameson pojawił się w tej książce, to całkowicie przepadłam! Urzekł mnie jego spokój i opanowanie, spodobało mi się to, że z początku nie robił żadnych seksualnych aluzji (choć szybko się to zmieniło). Relacja między głównymi bohaterami nawiązała się bardzo naturalnie, choć już na początku doszło między nimi do zbliżenia fizycznego. Nie zmieniło to jednak mojego dobrego zdania o Jamesonie. Mimo iż jest to mężczyzna bardzo zapracowany, zestresowany i poważny, to ma w sobie to „coś” co urzeka i sprawia, że kobietom miękną kolana w jego obecności. Dla mnie niezwykle ważne było to, że autorka pokazała jego słabości. Nie był on tylko bożyszczem, łamaczem niewieścich serc, bogatym, przystojnym i wysportowanym mężczyzną, który zawsze dostaje to co chce. Swan ukazała też jego wady, jego problemy, to że są sytuacje, w których i taki opanowany i bezkompromisowy biznesmen nie daje rady. Bardzo to urealniło tę postać przez co stała się bardziej przyjazna i dająca się lubić.

Bardzo mocną stroną tej książki są bohaterowie. Bo tak jak Jameson jest bardzo charakterystyczny, tak i Emily daje popalić. Jest bardzo charakterna, nie boi się wyzwań i umie postawić na swoim. Momentami jest prawdziwym wrzodem na tyłku Jima, ale chce przez to pokazać, że umie o siebie zawalczyć i że nie będzie żadną kukiełką, którą można dyrygować. Bardzo ją polubiłam!

I to, co jeszcze musicie o tej książce wiedzieć, to to, że jest to przezabawna historia. Wielokrotnie na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, a nawet kilka razy głośno się zaśmiałam. To jak Emily pogrywała sobie z Jamesonem to złoto! Prześmieszne było patrzenie na to, jak ten rosły facet nie potrafi poradzić sobie z najprostszymi rzeczami albo jak Emily wystawia go na różnego rodzaju próby, aby tylko sprowadzić go na ziemię i zrównać ze zwykłymi śmiertelnikami. Wyglądał przy tym tam nieporadnie, że tylko ktoś totalnie nieczuły nie uśmiechnąłby się na widok tych starań. Robił wszystko, aby zadowolić swoją ukochaną. A ona to skrzętnie wykorzystywała.

Ta historia pobudziła moje serce. Robiło mi się ciepło za każdym razem, kiedy główni bohaterowie spędzali wspólnie czas. Niektóre sytuacje były bardzo rozczulające, niektóre tak smutne, że serce bolało. Bohaterowie nie mieli łatwego życia, ich relacja nie była prosta, wymagała wiele pracy, poświęcenia i zrozumienia, bo spotkały się ze sobą dwa silne charaktery, które musiały nauczyć się odpuszczać. Ta historia to przede wszystkim ukazanie jak uczucia ewoluują, jak dojrzewają. Moim zdaniem to bardzo prawdziwy obraz miłości (mimo iż jest obsadzony w nierealnej scenerii – umówmy się, nie każdy zakochuje się we wpływowym biznesmenie). Cudownie było patrzeć jak główni bohaterowie się docierają, jak dojrzewają do tego uczucia, jak chodzą na kompromisy, poświęcają się i wspólnie budują fundamenty wspólnego życia.

Bardzo polecam Wam tę książkę. Myślę, że może to być początek jednej z moich ulubionych serii. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy historii o braciach Miles, bo tutaj mogliśmy poznać ich wszystkich i jestem niesamowicie ciekawa, co autorka zafunduje pozostałym przystojniakom. Koniecznie dajcie mi znać, czy macie w planach tę książkę. Myślę, że nie muszę Was dłużej zachęcać do sięgnięcia po nią.

poniedziałek, kwietnia 04, 2022

#242 "Zamknij wszystkie drzwi" by Riley Sager

#242 "Zamknij wszystkie drzwi" by Riley Sager



Hej, hej!

Pamiętacie jak w tamtym roku pisałam Wam o książce „Wróć przed zmrokiem” Rileya Sagera? Wtedy ta książka zrobiła na mnie kolosalne wrażenie. Zresztą, do tej pory robi. Dlatego bez wahania zgodziłam się przyjąć współpracę Wydawnictwa Mova przy nowej książce tego autora.

„Zamknij wszystkie drzwi”, bo to właśnie o tej książce będę Wam dzisiaj opowiadać, oparta jest na podobnym motywie, co poprzednia książka. A mianowicie, mamy tragiczną tajemnicę z przeszłości, mamy nawiedzony dom i bohaterkę, która próbuje zgłębić wszystkie niewyjaśnione sprawy. W moim odczuciu nowa książka nie dorównała swojej poprzedniczce, a dlaczego, to zaraz Wam opowiem.

Główną bohaterką tego thrillera jest Jules, dziewczyna samotna, bez rodziny, po traumatycznym rozstaniu z facetem i utracie pracy. Znajduje w gazecie ogłoszenie, że poszukiwana jest opiekunka do mieszkania znajdującego się w jednym z najpopularniejszych budynków w Nowym Jorku – w Bartholomew. Poprzednia właścicielka niedawno zmarła i zarządca budynku szuka kogoś chętnego, kto do czasu wyjaśnienia wszystkich zawirowań administracyjnych i rozstrzygnięcia rodzinnego sporu, będzie opiekowała się apartamentem z pięknym widokiem na Central Park. Jules przyjmuję tę propozycję, ponieważ jest pod kreską, a poza tym dwupoziomowe i luksusowe mieszkanie robi na niej ogromne wrażenie. W Bartholomew Jules spotyka bardzo ekscentrycznych przedstawicieli klasy wyższej, w tym autorkę jej ukochanej powieści oraz innych opiekunów mieszkań. Zaprzyjaźnia się z Ingrid, młodą, rozgadaną i nieco zwariowaną dziewczyną z piętra niżej. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że Ingrid znika w niewyjaśnionych okolicznościach, w środku nocy, bez słowa. Nie ma z nią kontaktu i to mocno niepokoi Jules. Zaraz potem okrywa, że nie jest ona pierwszą opiekunką zajmowanego mieszkania. Poprzednia dziewczyna również zaginęła w niejasnych okolicznościach i do tej pory nie ma z nią kontaktu. Jules postanawia zgłębić tajemnicę tego miejsca i odkrywa bardzo przerażające rzeczy, które mury Bartholomew skrywają od lat.

Moim zdaniem w tej książce zabrakło jednej, ale najważniejszej rzeczy. Napięcia. Mimo iż nie jest to taki typowy thriller, w zasadzie ciężko sklasyfikować tę książkę, bo nie nazwałabym jej też thrillerem psychologicznym, to jednak oczekiwałam po niej więcej dreszczyku, więcej emocji. Fabuła ciekawiła, tego nie można jej odmówić, bo we wspomnianym budynku działy się rzeczy dziwne i pewnie gdybym w nim była, to byłabym przerażona, jednak czytając o tych wszystkich wydarzeniach nie czułam ani gęsiej skórki, a żaden dreszcz nie przeszedł mi po plecach. A tego właśnie oczekiwałam, bo poprzednią książkę autorka aż strach było czytać późnym wieczorem, nie wspominając o nocy. Narracja trochę przypominała mi powieść obyczajową, a nie thriller. I właśnie tego dotyczy mój główny zarzut.

Sam pomysł na bohaterów na fabułę jest świetny. Z pewnością nie czytałam jeszcze takiej książki. Opis Bartholomew był bardzo dokładny i obrazowy, budynek wzbudzał zainteresowanie i zaciekawienie, wyróżniał się na tle innych. Również jego mieszkańcy byli intrygujący – każdy inny, każdy z niepowtarzalną historią. Czytając odczuwa się wrażenie, że coś tam jest nie tak, że coś nie pasuje, ale we mnie nie zrodziło się nic poza ciekawością, dlatego też pomimo tego, że po kilku rozdziałach bałam się, że historia się nie rozkręci, to czytałam dalej. Zakończenie jest absolutnie zaskakujące. Miałam kilka domysłów, ale żaden nie był nawet blisko tego, co zaproponował nam autor. I przy końcówce można było poczuć lekki dreszczyk emocji, jednak dla mnie to zdecydowanie za mało. Autor zbudował owiany tajemnicą budynek, zaszczepił w czytelniku poczucie niepokoju, jednak nie pociągnął tego wystarczająco mocno, aby całkowicie zanurzyć mnie w tym świecie i sprawić, że dla mnie „Zamknij wszystkie drzwi” będzie książką nieodkładalną.

I pomimo tego, że nie będzie to moja ulubiona książka, to przyznam, że czytało się ją przyjemnie. Sager ma bardzo lekkie pióro, ta książka czyta się sama. Płynie się przez rozdziały w zastraszającym tempie. I rozumiem, że ta książka może się podobać. Dla mnie ocena to 3/5. I absolutnie nie zraziłam się do twórczości tego autora. Nadal uważam, że jego książki coś w sobie mają i z przyjemnością w przyszłości sięgnę po inne jego tytuły. Na pewno warto jest śledzić jego karierę, bo czuję, że najlepszą jego książkę wciąż mamy przed sobą.

wtorek, marca 22, 2022

#241 "Wizje" by Anna Krystaszek

#241 "Wizje" by Anna Krystaszek



Hej, hej! 

Znów mnie tutaj nie było przez jakiś czas, ale mam nadzieję, że zrekompensuję Wam to powyższą książką. Zanim przejdę do recenzji, chciałabym bardzo podziękować Wydawnictwu Muza za możliwość przeczytania tej książki :)

"Wizje" Anny Krystaszek to moja pierwsza styczność z autorką i jej twórczością, ale musicie wiedzieć, że powyższa książka to drugi tom serii, w której stałym motywem jest "7 Grzechów Głównych" oraz ci sami bohaterowie prowadzący śledztwa. To, co najlepsze, to wcale nie musicie znać poprzedniego tomu, aby móc przeczytać "Wizje". Jestem tego doskonałym przykładem :) Autorka nie nawiązuje za bardzo do poprzedniej części, więc nie musicie się martwić, że nie będziecie czegoś rozumieć. Ta książka to bardzo dobry thriller. Każdy fan tego gatunku znajdzie tutaj coś dla siebie, bo mamy nieco krwawych i drastycznych scen, ale także bardzo dobrze skomponowaną intrygę, którą naprawdę ciężko jest rozgryźć. 

Zamknięta w szpitalu psychiatrycznym Paulina doznaje wizji, w których widzi morderstwa. Zgłasza to swojemu lekarzowi, który od razu czuje się w obowiązku, aby zweryfikować prawdziwość jej słów. Wkrótce Pauliną zaczyna interesować się policja, bowiem dziewczyna potrafi przewidzieć kiedy dojdzie do zabójstwa i kto padnie jego ofiarą. Jednak nic w tej historii nie jest takie proste i banalne jakby mogło się wydawać. Podejrzanych jest kilkoro, ale policjanci szybko odrywają, że ofiary mają ze sobą coś wspólnego. Trop prowadzi ich do Pauliny, ale ta nie zdradza kogo widzi w swoich wizjach, ponieważ boi się zemsty. A jak wiadomo - morderca jest zdolny do wszystkiego. Czy śledczy zdążą złapać brutalnego mordercę zanim ten zrealizuje swój bestialski plan? 

Ta książka dostarczyła mi emocji, których oczekiwałam. Być może autorka mogłaby pokusić się o rozbudowanie wątku z wizjami, bo mam wrażenie, że gdzieś się zatracił i było go po prostu mało, ale w zamian czytelnik dostaje cały wachlarz innych ekscytujących wątków. Dla mnie wykreowana intryga była na najwyższym poziomie i naprawdę jestem zaskoczona jak fantastycznie autorka pociągnęła fabułę. W końcu mogę powiedzieć, że nareszcie trafiłam na świetny polski thriller, który jest naprawdę godny polecenia. 

Mamy tutaj fabułę pisaną z różnych perspektyw, poznajmy wszystkich bohaterów bardzo dokładnie, akcja prowadzona jest równocześnie na wielu płaszczyznach. W tej książce naprawdę nie ma nudy! Moimi ulubionymi fragmentami oczywiście są te o Paulinie. Dziewczyna zdaje się być niestabilna emocjonalnie, co chwilę zmienia swoje zachowanie, raz wydaje się być przestraszona, innym razem zachowuje się wyzywająco i butnie. Jej nastrój zmienia się w jak w kalejdoskopie, co tylko podsyca uczucie niepokoju w czytelniku. Według mnie Paulina to najlepiej wykreowana postać tej historii, aczkolwiek każdy coś w sobie miał. Być może nie do końca polubiłam się z Wilkiem, ale mam wrażenie, że w pierwszym tomie było o nim nieco więcej, dlatego być może nie do końca go rozumiałam. Przyznam, że z przyjemnością nadrobiłam "W cieniu terapeutki". 

Bardzo jestem ciekawa co pani Krystaszek ma jeszcze do zaoferowania. Myślę, że będę bacznie przyglądała się jej twórczości, bo jestem prawdziwie zaintrygowana. I jestem niezwykle szczęśliwa, że po tylu rozczarowaniach co do polskich autorów, w końcu trafiłam na prawdziwą perełkę. Nie macie pojęcia jak bardzo mnie to cieszy! 

piątek, marca 04, 2022

#240 "Papierowy pałac" by Miranda Cowley Heller

#240 "Papierowy pałac" by Miranda Cowley Heller



Hej, hej! 

Zanim przejdę do recenzji, chciałabym podziękować Wydawnictwu Czwarta Strona za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy. 

"Papierowy pałac" to opowieść o Ellie, która pewnego dnia budzi się w Papierowym Pałacu, rodzinnej posiadłości, jako szczęśliwa mężatka i matka trójki dzieci. Jednak ten dzień jest inny, ponieważ poprzedniego dnia pierwszy raz uprawiała seks ze swoim najlepszym przyjacielem. Ellie staje na rozdrożu, bo musi zdecydować o tym jak ma wyglądać teraz jej życie. Czy ma zostać w stabilnym związku, z kochanym mężem, czy porzucić dobro rodzinne i wdać się w romans z mężczyzną, który nigdy nie był jej obojętny. 

Ta książka jest bardzo specyficzna, więc domyślam się, że nie każdemu się spodoba. Ja uważam, że ta historia ma coś w sobie. Życie Ellie nigdy nie było łatwe. Autorka przeplata teraźniejszość z przeszłością, oprowadza nas po trudnym dzieciństwie kobiety. Opisuje patologię, destrukcję, wykorzystywanie, którego doświadczyła Ellie, dzięki czemu czytelnik ma szerszy obraz jej osobowości i zaczyna rozumieć, że to jak funkcjonowała ona przez lata, w jakim otoczeniu się wychowywała ma realny wpływ na jej teraźniejsze życie, na jej wybory i postrzeganie świata. 

Nie jest to według mnie łatwa książka. Na stronicach tego tomu mamy do czynienia z przerażającym okrucieństwem, z niesprawiedliwością, ze śmiercią i brutalnością. Wszystko co złe znajduje się właśnie w tej książce. Przedstawione są tutaj wszystkie najgorsze cechy człowieka, wszystkie złe rzeczy, których jest w stanie się dopuścić. Czytając tę książkę wielokrotnie sama zadawałam sobie pytanie: "co się tutaj właśnie wydarzyło?". 

Tak jak wspomniałam wyżej, wiem, że nie każdemu ta książka przypadnie do gustu. Jest to ten typ książki, w której chodzi głównie o emocje, o przeżycia, nie ma szybkiej akcji. Fabuła pomału posuwa się do przodu, wydarzenia z teraźniejszości dzieją się w czasie jednego dnia. Uważam, że autorka stworzyła piękną historię kobiety, która targana jest emocjami, która musi podjąć decyzję mającą wpływ na całe jej przyszłe życie, która rozlicza się z traumatyczną przeszłością, aby osiągnąć pełny spokój i szczęście. 

Jest to typowo kobieca pozycja, więc fanki książek obyczajowych i literatury pięknej powinny być zadowolone z lektury. Mnie porwała i polecam! 

poniedziałek, lutego 14, 2022

#239 "Walka z pokusą" by K.C. Lynn

#239 "Walka z pokusą" by K.C. Lynn



Hej, hej!

Wczoraj mieliśmy walentynki, więc dobrze się składa, że opowiem Wam dzisiaj o książce K.C. Lynn – „Walka z pokusą”. Jest to wznowione wydanie wydawnictwa Niezwykłego, więc całkiem możliwe, że ktoś z Was już tę książkę zna. Dla mnie była to nowa historia, mało tego, chyba jeszcze nigdy nie czytałam romansu, w którym główny bohater byłby żołnierzem. I już teraz mogę Wam zdradzić, że to połączenie bardzo mi się spodobało.

Głównymi bohaterami tej powieści są Julia i Jaxson. Poznajemy ich jako nastolatków. Spotkają się w traumatycznych okolicznościach, które mimo wszystko łączą ich za zawsze. Julia i Jax stają się nierozłączni, naradza się między nimi wielka przyjaźń, która przechodzi przez trudny czas, kiedy chłopak postanawia zaciągnąć się do marynarki wojennej i wyjechać. Pod jego nieobecność, przez 6 kolejnych lat, Julia i Jaxson spotykają się zaledwie raz, a ich kontakt z czasem się urywa. Dziewczyna nosi w sobie wielki żal i smutek, próbuje go zagłuszyć, ale kiedy Jackson ponownie staje w jej drzwiach wszystkie uczucia odżywają.

Spodobała mi się ta książka, mimo iż ma kilka minusów od których zacznę. Po pierwsze, fabuła jest bardzo przewidywalna. Autorka tak potoczyła historię i wprowadziła tak charakterystyczne wątki, że tylko czytelnik, który na co dzień nie czyta romansów mógłby się nie domyślić tego, co wydarzy się dalej. Ja od początku miałam swoje przypuszczenia i prawie w ogóle się nie pomyliłam. Było kilka zaskoczeń, choć nie były one zbyt spektakularne. Wydaje mi się, że autorka mogła pokusić o większy plot twist, dzięki czemu książka byłaby bardziej zaskakująca i ciekawsza. A po drugie, trochę irytował mnie główny bohater. Wiecie, przywykłam do tego, że w romansach męskie postaci są silne, stanowcze i nie znoszące sprzeciwu. Jednak Jaxson miał w sobie coś takiego, że bardzo szybko się „zapalał”. Nie pozwalał swojej dziewczynie na żadne interakcje z płcią przeciwną. Nawet ze swoimi długoletnimi przyjaciółmi, którym – jak twierdził – ufał. Julia nie mogła nikogo przytulić, nikogo pocałować w podzięce, bo Jaxson od razu miał mord w oczach. Strasznie mnie wkurza takie zachowanie, bo tak chora zazdrość jest bardzo toksyczna. Powinien spasować i nieco bardziej ufać ludziom. Poza tym denerwowało mnie jego niezdecydowanie. Z jednej strony deklarował, że Julia to miłość jego życia, z drugiej strony ją odtrącał i nie mówił, co mu leży na sercu. Nie dopuszczał jej do najmroczniejszej części swojej duszy, do swoich trudnych przeżyć z misji pod pretekstem chronienia jej, nie chciał jej obarczać swoimi tramami. Ciągle powtarzał, że jest dla niej nieodpowiedni, a jednocześnie nie pozwalał jej na spotkania z innymi mężczyznami.

Co by nie było postać Jaxsona jest bardzo skomplikowana. I uważam, że jego emocje są najmocniejszym punktem tej książki. Chłopak jako żołnierz bardzo dużo przeżył, wiele wycierpiał fizycznie i psychicznie, nosił wiele niezagojonych ran. Uważał, że zawiódł siebie, swoich kolegów i osoby, które miał chronić. Nie potrafił sobie poradzić ze swoimi emocjami, dlatego zamknął się na nie. Ale ciężko jest zapomnieć o takich przeżyciach, chociażby dlatego, że wspomnienia wracają do niego nocami. Wspaniale było obserwować jego przemianę i to jak bardzo Julia mu w tym pomogła, mimo iż notorycznie ją odtrącał. Ich relacja pokazuje jak ważne w związku jest zaufanie, wsparcie i przeżywanie wszystkich sukcesów i porażek razem.  Dzięki temu Jaxson choć trochę uwolnił się ze szponów przeszłości. Uważam, że dalszym ciągu powinien pracować nad swoją zazdrością, porywczością i agresją, ale wierzę, że małymi kroczkami osiągnie sukces. Mam nadzieję, że będziemy mogli oglądać jego postępy w kolejnych częściach tej serii, mimo iż będzie on tylko postacią drugoplanową.

Myślę, że ta książka spodoba się osobom, które lubią mocny ładunek emocjonalny w powieściach. Bo nie jest to prosta i łatwa historia. Dzieje się w niej dużo niedobrych rzeczy, bohaterowie zmagają się z traumami. Fabuła jest przewidywalna, jednak ani na moment nie zwalnia tempa. Dużo się tutaj dzieje. Część z Was na pewno będzie zawiedziona i miała poczucie, że „gdzieś to już czytała”, ale moim zdaniem warto jest dać szansę tej książce, wczuć się w emocje bohaterów, cierpieć i radować się razem z nimi. Mną targały sprzeczne emocje, ale ostatecznie dobrze odbieram tę historię. Myślę, że dobrym potwierdzeniem moich słów będzie to, że już zamówiłam sobie drugi tom, choć najbardziej czekam na trzeci, bo będzie w nim opisana historia najbardziej tajemniczego z trzech żołnierzy.

wtorek, lutego 08, 2022

#238 "Układy miłosny" by Sarah Hogle

#238 "Układy miłosny" by Sarah Hogle



Hej, hej!

Dawno mnie tutaj nie było, a to za sprawą mojego kryzysu czytelniczego, ale powoli zaczynam z niego wychodzić, więc jest szansa na regularne publikacje.

Dzisiaj przychodzę do Was ze świetną książką!  „Miłosny układ”  Sarah Hogle to książka na zimne wieczory. Rozgrzeje Was i rozbawi do łez. Nicholas i Noemi są parą przygotowującą się do ślubu. Jednak nic nie jest tak jak powinno być, bowiem para pała do siebie niechęcią. Posuwają się do najokrutniejszych i najohydniejszych zagrywek, aby tylko obrzydzić sobie pomysł zaślubin oraz aby sprawić, aby to drugie odwołało ślub i było przyczyną rozpadu ich związku. Tak, bardzo dojrzałe zachowanie, prawda?

Kiedy zaczęłam czytać tę książkę nie mogłam uwierzyć, że kiedykolwiek Nicholasa i Noemi łączyły przyjacielskie stosunki. Nie mówiąc o miłości. Obydwoje zachowywali się irracjonalnie i swoim zachowaniem tylko utwierdzali mnie w tym, że w ogóle nie powinni być razem. Dzieliło ich dosłownie wszystko. Nie rozumiałam dlaczego po prostu się nie rozstali albo nie poszukali pomocy u specjalisty. Kompletnie nie widziałam sensu w ich ślubie, skoro nie potrafili ze sobą nawet rozmawiać. Nie mogłam zrozumieć, co w przeszłości ich połączyło i co sprawiło, że narodziło się między nimi uczucie. Oczywiście wraz z postępem fabuły wszystkie niuanse ich relacji zaczęły pojawiać się na swoim miejscu, dzięki czemu mogliśmy dowiedzieć się, kiedy ta para się poznała, w jaki sposób i co ich tak naprawdę łączy, a co stanowi największe przeszkody w ich związku.

To co wysuwa się na pierwszy plan tej książki to jej zabawne podejście do tematu. Tak jak wspomniałam wyżej Nicholas i Noemi wspinali się na szczyty swojej kreatywności, aby tylko sobie dopiec. Na każdym kroku wystawiali swoją cierpliwość na próbę. Nie miało to na celu wyrządzenia sobie krzywdy, bardziej chodziło, aby zirytować tę drugą stronę, zrobić jej na złość. I trzeba przyznać, że niektóre ich pomysły były szalone. Podczas lektury cały czas miałam uśmiech na ustach, naprawdę bawiłam się przednio, dzięki czemu zapamiętam tę historię na długo i z pewnością będą ją wszystkim polecała.

Książka ma oczywiście na celu pokazanie nam co tak naprawdę w życiu się liczy. Bohaterowie mają trudne charaktery, ale wystarczyła chwila uwagi, rozmowy, wspólnie spędzony czas, aby zrozumieć jaki skarb ma się koło siebie. Kiedy Nicholas i Noemi zaczęli patrzeć w tym samym kierunku zrozumieli, że ten związek da się uratować. Od tamtej pory wychodzili z siebie, aby tylko udowodnić partnerowi swoje uczucia, powoli, małymi kroczkami dążyli do odbudowania swojej relacji, choć nie było to proste, bo na przeszkodzie stała nadopiekuńcza, konserwatywna matka Nicholasa, która jawiła się jako cerber stojący na drodze do szczęścia głównych bohaterów.

Podsumowując, „Układ miłosny” to ciepła, przezabawna historia miłosna, przy której z pewnością nie będzie się nudzić. Rozbawi Was do łez, wzruszy i zapewni rozrywkę na kilka wieczorów. Ja Wam bardzo polecam, bo uważam, że to idealna książka, która rozgrzeje Wasze serca.  Pokochacie tę historię i tych bohaterów. Spróbujcie, a nie pożałujecie!

poniedziałek, stycznia 24, 2022

#238 "Idealne życie Molly" by Valerie Keogh

#238 "Idealne życie Molly" by Valerie Keogh

Hej, hej!

Ostatnimi czasy pochłonęły mnie romanse, dlatego z wielką przyjemnością zdecydowałam się na zrecenzowanie thrillera od wydawnictwa Muza. „Idealne życie Molly” miało przełamać moją romansową passę i na nowo nakierować mnie na nieco mroczniejszą literaturę. Uważam, że nie wyszło to najlepiej.

Tytułowa Molly to kobieta w średnim wieku. Odchowała dwoje dzieci, wysłała je za granice na studia i chciała cieszyć się życiem, które wiodła wspólnie z mężem. Niewiele jednak z jej wyobrażeń okazało się być realne, ponieważ w jej małżeństwie zaczęły pojawiać się kłopoty. Jack dużo pracował i unikał kontaktu z żoną, był nieobecny i niewiele mówił jej o swoich problemach. Kiedy przyjaciółka zaproponowała Molly weekendowy wyjazd ta niechętnie, ale zgodziła się. Wśród pięknych okoliczności przyrody poznała przystojnego i dużo młodszego mężczyznę, który lekko zawrócił jej w głowie. Molly nie wiedziała, że ta znajomość otworzy jej drzwi do prawdziwych kłopotów. Tym bardziej, że owy mężczyzna został zamordowany, a Molly jest jedną z podejrzanych.

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Zacznę od tego, że pomimo dość przewidywalnej fabuły, to podobała mi się ona. Autorka zbudowała napięcie wokół bohaterów, wykreowała kilka podejrzanych postaci, choć moim zdaniem miłośnik thrillerów dość szybko rozwiązałby tę zagadkę. Być może można byłoby się pokusić o większą dramaturgię, ale rozumiem, że miał to być bardziej psychologiczny thriller niż ten z gatunków krwawych i brutalnych. Ogólnie książka jest bardzo krótka i na upartego można by było przeczytać ją w jeden dzień, aczkolwiek ja się z nią męczyłam ponad tydzień. Dlaczego?

Po pierwsze zirytowało mnie to, że autorka w ogóle nie przedstawiła tego „idealnego” życia głównej bohaterki. Poznajemy Molly w momencie, w którym jej problemy małżeńskie trwają, a mąż skrywa tajemnice i dziwnie się zachowuje. Bardzo zabrakło mi ukazania jak wcześniej wyglądało jej życie, aby czytelnik miał porównanie przeszłości i teraźniejszości. Po drugie moim zdaniem ta książka jest po prostu nudna. Stwierdzam to z przykrością, bo tak jak wspominałam fabuła nie była zła. Akcja była budowana bardzo powoli, przyznaję się, że omijałam niektóre rozmyślania głównej bohaterki, bo były nużące i nieciekawe. Zabrakło mi akcji, dramaturgii, emocji i dreszczyku, który moim zdaniem w thrillerach jest punktem obowiązkowym. Autorka nie potrafiła zainteresować mnie tą historią, nie ujęła w tej powieści nic co byłoby w stanie mnie do siebie przekonać. Jak wspomniałam fabuła była przewidywalna, ale gdyby była ubrana w emocje to z pewnością byłaby dla mnie dużo ciekawsza. Mam też wrażenie, że autorka wybrała najprostsze rozwiązania dla tej historii. Nie pokusiła się o zaskoczenia, o plot twist.

Ta książka nie przypadła mi do gustu i nie będę tego ukrywać. Czytałam znacznie lepsze thrillery. Aczkolwiek uważam, że ta powieść znajdzie swoich odbiorców. Jestem bardzo ciekawa co Wy myślicie o tej książce. Może macie zupełnie inne zdanie niż ja? Dajcie koniecznie znać jak  Wam się podobało nieidealne „Idealne życie Molly”.  

 

wtorek, stycznia 18, 2022

#237 "Krew i popiół" by Jennifer L. Armentrout

#237 "Krew i popiół" by Jennifer L. Armentrout



Witam się z Wami pierwszą recenzją tego roku. I to nie byle jaką, bo mam dla Was dzisiaj wspaniałą książkę. Zbierałam się do napisania tego tekstu kilka dni, bo tak wiele chciałabym Wam powiedzieć o tej historii, a jednocześnie mam taki mętlik w głowie, że obawiam się chaosu, który może się tutaj wedrzeć. Ale po kolei…

Jak widzicie po zdjęciu i tytule, przychodzę do Was z książką, która w tym momencie jest wszędzie. I bardzo dobrze, bo jak najwięcej osób powinno się o niej dowiedzieć. „Krew i popiół” to książka fantasy, a jak wiecie – lub nie – ja tego gatunku unikam (nie licząc oczywiście Harrego Pottera czy sagi Zmierzch). Dlaczego unikam? Bo zawsze odstraszały mnie elfy, wróżki i inne nadprzyrodzone postacie. Ponadto, kiedy czytam tego typu książki potrzebuję maksymalnego skupienia, aby zrozumieć i zapamiętać te wszystkie, na ogół bardzo skomplikowane nazwy różnych rodów, księstw, przyrządów itd. Po prostu mnie to męczy. Dlaczego więc zdecydowałam się na przeczytanie „Krwi i popiołu”? Z dwóch powodów. Po pierwsze moim postanowieniem noworocznym jest wychodzenie z własnej strefy komfortu i sięganie po książki, których w normalnych okolicznościach bym nie przeczytała. A po drugie znam autorkę, choć nie z tej strony fantasy i cenię sobie opinie i recenzje Agnieszki z instagramowego konta @magical_daily i to właśnie za jej sprawą zdecydowałam się zapoznać z powyższą historią.

Nawet nie macie pojęcia jak bardzo nie żałuję! 

„Krew i popiół” to historia Poppy, która żyje w królestwie Ascendentów. Dziewczyna jest Panną, została wybrana przez bogów i właśnie im ma być oddana podczas uroczystej ceremonii. Z związku z tym musi przestrzegać różnych zasad, które sukcesywnie łamie, ponieważ Poppy jest krnąbrna, odważna i buntownicza. Po niepokojących wydarzeniach, które mają miejsce w pałacu, do ochrony Poppy zostaje przydzielony Hawke – przystojny, intrygujący i przebiegły rycerz Gwardii Królewskiej, którego zadaniem jest bronienie Panny. Między Poppy i Hawke'm rodzi się relacja, której żadne z nich nie może się oprzeć. Obydwie wiedzą, że to złe i nieodpowiednie, że mogą zostać ukarani za swoje zachowanie, jednak nie potrafią powstrzymać swoich uczuć. Ponadto Hawke pragnie uświadomić Poppy jak bardzo jej wolność jest ograniczana, jak bardzo jest tłamszona, kontrolowana i unieszczęśliwiana w królestwie, które ma dać jej życie wieczne.

Wszystko w tej książce mi się podobało. Zacznę chyba od najważniejszego, czyli od świata wykreowanego przez Armentrout. Nie było tak skomplikowanie jak myślałam, choć nie zabrakło trudnych słów. Autorka bardzo obrazowo przedstawiła księstwo, w którym żyją główni bohaterowie. Ze szczegółami opisywała wszystko co ich otacza, wszystkie wioski, krajobrazy, ludzi i fikcyjne istoty. Jest to niezwykle ważne, ponieważ moim zdaniem przy książkach fantasy wyobraźnia czytelnika działa na zwiększonych obrotach, więc niezwykle ważne jest, aby autor dokładnie przekazał co miał na myśli tworząc świat w powieści. Czytając nie mogłam oderwać od siebie myśli, że jest to świetny materiał na film. I jestem pewna, że okazałby się on rewelacyjny! Armentrout w swojej książce podparła się nieco „istniejącymi” już istotami, takimi jak wilkołaki czy wampiry. Być może mogła się pokusić o coś bardziej oryginalnego, ale szczerze przyznam, że dla mnie, jako laika fantasy, jest to do zniesienia, bo dzięki temu odbiór książki był dla mnie prostszy.

Podobają mi się również bohaterowie, których stworzyła Jennifer L. Armentrout. Poppy to bardzo nietuzinkowa postać. Z jednej strony pragnie rzetelnie wywiązywać się ze swoich obowiązków Panny, aby móc dostąpić zaszczytu Ascendencji, z drugiej zaś strony nie potrafi usiedzieć w miejscu, pragnie pomagać ludziom, z którymi tak naprawdę nie może się komunikować i pokazywać im swojej twarzy. Poppy pragnie nowych doznań, chce choć odrobinę poczuć się jak zwykły śmiertelnik, który może zawierać przyjaźnie, chodzić tam gdzie chce, doświadczać różnych przeżyć, uczuć, emocji. Jej życie, mimo iż z pozoru wydaje się być dobre i szczęśliwe, w rzeczywistości jest jałowe, monotonne i nudne. Dlatego cieszę się, że w jej życiu pojawił się ktoś taki jak Hawke, który nieco otworzył jej oczy i pomógł jej doświadczyć tego o czym dziewczyna zawsze marzyła. Nie będę ściemniać, że Hawke nie podbił i mojego serca. Poza walorami wizualnymi, chłopak pokazał, że jest bardzo odważny i nie straszne mu są żadne potwory. Jest jednocześnie szarmancki i zadziorny, nonszalancki i konkretny, uwielbiałam fragmenty, w których droczył się z Poppy, w których popisywał się swoją inteligencją i umiejętnością czytania ludzkiego zachowania. Hawke to kolejna fikcyjna postać, w której jestem absolutnie zakochana!

Bohaterowie tej powieści muszą mierzyć się z wieloma niebezpieczeństwami, na ich drodze stają czarne charaktery, próbujące pozbawić ich życia. Akcja tej książki toczy się nieprzerwanie od pierwszej do ostatniej strony. I myślę, że to właśnie to sprawia, że ta książka jest po prostu nieodkładalna. Czytając niejednokrotnie będzie przecierać oczy ze zdziwienia, plot twist goni plot twist, a to co autka zafundowała swoim czytelnikom w końcowej części tej historii to już prawdziwy szok, z którego długo się nie otrząśniecie. Z każdym kolejnym rozdziałem klocki tej układanki wskakiwały na miejsce, aby na końcu ukazać spójny obraz najlepszego romansu fantasty, jaki kiedykolwiek mieliście w dłoniach.

Na końcu jeszcze dodam ogromną prośbę od siebie. Nie zamykajcie się na żadne gatunki literackie. Ja tak zrobiłam i ogromnie tego żałuję. Tylko po przeczytaniu tej jednej książki jestem tak bardzo zaciekawiona innych powieści fantasy, że powoli zaczynam przeglądać księgarnie i sprawdzam co mają w swoim asortymencie. Warto jest wychodzić ze swojej strefy komfortu i sięgać po coś nowego, nieznanego. Ja bardzo żałuję, że dopiero teraz odkryłam fantasy, ale w najbliższym czasie planuję wszystko nadrobić.

wtorek, stycznia 04, 2022

Podsumowanie roku 2021 roku

Podsumowanie roku 2021 roku


 Hej, hej!

Za nami 2021 rok, czyli przyszedł czas na podsumowania. Na moim blogu co roku możecie zobaczyć zestawienie wszystkich książek, które przeczytałam oraz wyselekcjonowane top 3 w różnych kategoriach. W tym roku będzie podobnie :)

Na samym początku muszę przyznać, że 2021 rok pod względem czytelniczym był dla mnie bardzo dobry. Na początku każdego roku zakładam, że chcę przeczytać 56 książek. W tym roku, bo bardzo długiej przerwie w końcu udało mi się osiągnąć ten cel i to z pokaźną nadwyżką. Przez ostatnie 12 miesięcy przeczytałam bowiem 69 książek :) Trochę żałuję, że nie wpadła jeszcze jedna, aby zaokrąglić tę liczbę, ale cóż… Mówi się trudno i żyje się dalej.

Przechodzimy do podsumowania!

P.S. Pamiętajcie, że jeśli do któreś książki pojawiła się recenzja, to będzie ona podlinkowana pod tytułem.

 

NAJLEPSZE Z NAJLEPSZYCH – TOP 4

  •         „Wróć przed zmrokiem” – Riley Sager
  •          „Materiał na chłopaka” – Alexis Hall
  •         „Eleonor & Grey” – Brittainy C. Cherry
  •          „Felix Ever After” – Kacen Callender

W tym roku, podobnie jak w poprzednim, nie mogłam się zdecydować i wybrać tylko trzech książek. Wszystkie te przeze mnie wymienione są wyjątkowe i na swój sposób oryginale. „Wróć przed zmrokiem” to thriller, który wciąga i trzyma w napięciu od pierwszych stron. „Materiał na chłopaka” jest historią miłosną z motywem udawanego związku, więc to co wszyscy bardzo lubimy. Ta historia jest jednocześnie zabawna i słodka, rozczula, wzrusza i na długo zapada w pamięć. „Eleonor & Grey” to istny rollercoaster emocjonalny. Zresztą umówimy się, rok bez książki Cherry to rok stracony :) I na koniec „Felix Ever After” jedna z ważniejszych książek dla młodzieży, które pojawiły się na polskim rynku. Wzrusza, uczy empatii, tolerancji, wrażliwości, zwraca uwagę na ważne tematy. Genialna historia!

PIERWSZY I OSTATNI RAZ – TOP 3 NAJGORSZE Z NAJGORSZYCH

  •         „Naomi” – Kinga Litkowiec
  •      „Mój bodyguard” – Sonia Rosa
  •          „Niedoskonały” – Małgorzata Falkowska i Ewelina Nawara

W tym roku dobre książki przeplatały mi się z tymi niedobrymi zaskakująco często. Do tego zestawienia mogłabym dorzucić drugie tyle książek, które zasługują na miano najgorszych. Jednak to, co jest w tym wszystkim najsmutniejsze, to wszystkie te książki są polskich autorów. „Noemi” to mafijna historia, moim zdaniem mocno niedopracowana i wyrwana z kontekstu. „Mój bodyguard” – pozwólcie, że to przemilczę. Zajrzyjcie do recenzji i wszystko będziecie wiedzieć. I na koniec „Niedoskonały” co do którego miałam wielkie oczekiwania, a otrzymałam infantylną historię i irytujących bohaterów.

ŁZA SIĘ W OKU KRĘCI – TOP 3 NAJBARDZIEJ WZRUSZAJĄCE

  •          „Życie jest zbyt krótkie” – Abby Jimenez
  •          „Teraz twój ruch” – Kristen Callihan
  •          „On jest dla mnie” – Corinne Michaels

W tym roku miałam też przyjemność na nowo rozkochać się w romansach, a wśród nich były prawdziwe perełki. „Życie jest zbyt krótkie” to najcieplejsza historia, jaką w życiu czytałam. Zakochałam się w niej od pierwszych stron i mam apetyt na więcej książek tej autorki. „Teraz twój ruch” to przedstawiciel serii Game On, która ma specjalnie miejsce w moim sercu, a wspomniany trzeci tom jest moim ulubionym – wzrusza i jednocześnie porusza bardzo ważne tematy. „On jest dla mnie” to również trzecia część, ale serii o braciach Arrowood. Moim zdaniem jest to najlepszy tom, który na długo zapada w pamięć.

WŁOS SIĘ JEŻY – TOP 3 NAJBARDZIEJ WSTRZĄSAJĄCE

  •          „Nocny Prześladowca” – Philip Carlo
  •          „Opowieść podręcznej” – Margaret Atwood
  •          „Morderczynie i psychopatki” – Nahlah Saimeh

„Nocny Prześladowca” z powodzeniem mógłby się również znaleźć w moim zestawieniu top of he top. Jest to bardzo dobrze napisany reportaż o seryjnym mordercy Ricardo Ramirezie. Mimo iż jest to całkiem niezła cegiełka, to czyta się to w ekspresowym tempie, bo wciąga, przeraża i na długo zapada w pamięć. „Opowieść podręcznej” chyba nie muszę nikomu przedstawiać tego tytułu. Życie kobiet w przedstawionym świecie to koszmar. Czyta się tę książkę jeszcze ciężkiej, kiedy myśli się o zmianach, które zachodzą w naszym kraju. „Morderczynie i psychopatki” to zbiór opowieści o kobietach, które dopuściły się przestępstwa. Jest to książka, która otwiera oczy i uświadamia, że zło nie zawsze pochodzi od mężczyzn.

ZNAJOMI NIEZNAJOMI – TOP 4 NAJLPESZYCH NOWYCH DLA MNIE AUTORÓW

  •          Corinne Michaels
  •          Kristen Callihan
  •          Cora Reilly
  •          Paulina Jurga

Corinne Michales poznałam dzięki wspominaj już serii o braciach Arrowood. Michaels ma bardzo lekkie piórko, cudownie gra emocjami, tworzy wyjątkowe romanse, które pozostawiają na sercu przyjemne ciepło. Kristen Callihan to chyba moja faworytka! Tylko w tym roku przeczytałam aż 7 jej książek! Jest historie są niebanalne, bohaterowie wyjątkowi, żongluje uczuciami jak najlepszy cyrkowiec, a do tego dodaje do swoich książek pikanterii, która uzależnia czytelnika. Jeśli nie znacie, to koniecznie musicie zapoznać się z jej twórczością. Cora Reilly jest mistrzynią mafijnych romansów! Mimo iż przeczytałam tylko dwie jej książki, to już teraz wiem, że w najbliższej przyszłości zaopatrzę się w pozostałe części jej serii o gangsterach ze Stanów Zjednoczonych. Są to gorące historie, które rozpalają wyobraźnię czytelnika do czerwoności. I na koniec, cieszę się, że w tym zestawieniu jest chociaż jeden polski akcent. Co prawda, pierwszą książkę Pauliny Jurgi czytałam pod koniec 2020 roku, ale to właśnie teraz miałam okazję przeczytać jej kolejne dwie książki, które zamknęły serię „Matrioszka” (swoją drogą moją ulubioną w tym roku). Pani Paulina stworzyła serię o rosyjskiej mafii, która śmiało mogłaby konkurować na światowym rynku. Gorąco Wam polecam!

I to by było na tyle. Mam nadzieję, że podoba Wam się moje zestawienie. Dajcie znać jakie są Wasze ulubione książki przeczytane w 2021 roku, a których nie będziecie mile wspominać. Jestem ciekawa Waszych odpowiedzi.

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger