czwartek, kwietnia 28, 2022

#244 "Echo Man" by Sam Holland



Hej, hej!

Znacie to uczucie, kiedy trzymacie w rękach książkę, która jest dla Was prawdziwym majstersztykiem? Ja właśnie to poczułam, kiedy czytałam "Echo Mana" Sama Hollanda. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że jest to bardzo dobrze napisany i skonstruowany thriller, z ciekawą fabułą i intrygującym wątkiem kryminalnym, z barwnymi i różnorodnymi bohaterami i przede wszystkim dlatego, że zahacza o tę część ludzkiej natury, która mnie bardzo interesuje. Ta książka jest po prostu genialna! 

W niedużych odstępach czasowych dochodzi o wielu, różnorodnych zbrodni. Wszystkie z nich są bardzo brutalne i zdawać by się mogło, że każdą z nich popełnia inna osoba, ponieważ każda zbrodnia jest inna, ofiary nic nie łączy i śledczy nie widzą żadnych motywów wspólnych. Jednak detektyw Griffin zawsze patrzy na spawy szerzej i niewiele mu umyka. W zbrodniach doszukuje się punktu wspólnego i odkrywa, że grasujący w Anglii morderca wzoruje się i odtwarza zbrodnie najniebezpieczniejszych seryjnych morderców świata. Nie zważając na swoje zdrowie oraz to, że jest zawieszony w swoich obowiązkach, Griffin wraz ze swoja siostrą i rzeszą policjantów rozpoczyna śledztwo i pościg za najbardziej niebezpiecznym człowiekiem obecnych czasów. Jednocześnie próbuje ochronić pewną kobietę oskarżoną o morderstwo męża, która z jakiegoś powodu staje się mu bardzo bliska. 

Nie sądziłam, że ta książka tak do mnie trafi, ale motyw seryjnych morderców był tym, który utwierdził mnie w przekonaniu, że trzymam w rękach naprawdę wyjątkową książkę. Interesuję mnie ci zbrodniarze, fascynuje mnie ich psychika i ich skłonności do popełnienia tak straszliwych i makabrycznych rzeczy, uwielbiam szukać odpowiedzi na pytanie "dlaczego to robią?". I choć tutaj ci prawdziwi mordercy są tylko tłem dla całej historii, to jednak jest to tak ciekawie napisane, że trudno oderwać się od tej książki. Uważam, że Sam Holland stworzył thriller, który może znajdować się pod definicją tego gatunku literackiego.

Podobało mi się, że równolegle są prowadzone dwa wątki - jeden to wątek morderstw, a drugi to historia Jessicki Ambrose. Kobieta przeżyła pożar domu, w którym zginął jej mąż i została posądzona o celowe podłożenie ognia. Jasne dla mnie było, że te dwie sprawy są ze sobą w jakiś sposób powiązane, ale do końca nie potrafiłam to poskładać. Jak się okazało ta historia jest dużo bardziej skomplikowana i bardzo wielowątkowa. 

Ta książka wodzi czytelnika za nos. Ja czuję się wyrolowana, bo kiedy myślałam, że wiem, kto za tym wszystkim stoi, nagle pojawiał się kolejny podejrzany i kolejny, i kolejny, a w rezultacie zakończenie książki spowodowało, że zwątpiłam w swoje umiejętności detektywistyczne. W trakcie czytania chwaliłam się i trochę szydziłam, bo byłam pewna, że mój tok myślenia jest poprawny i że w już w połowie książki rozszyfrowałam całą zagadkę, a tymczasem autor tak mi zagrał na nosie, że teraz sama się z siebie śmieję. Niesamowite jest to jak poprowadzona jest fabuła, jak bardzo jest pokręcona i skomplikowana. 

Gwarantuję Wam, że podczas lektury nie będzie Was odstępowała gęsia skórka, a dreszczyk emocji co rusz będzie przechodził Wam po plecach. Na pewno nie czytaliście nic podobnego, ale ostrzegam - ta książka jest dla ludzi o mocnych nerwach i odpornych na drastyczne sceny, bo jest to krwawa i brutalna historia, a opisy są dość dosadne. Ja akurat lubię takie mocne thrillery, więc w ogóle nie dziwi mnie to, że zostałam fanką "Echo Mana". Jak dla mnie jest to jedna z najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku i na pewno zapamiętam ją na długo. Będę ją polecała wszystkim fanom takich mocnych wrażeń, bo jestem pewna, że absolutnie nikt się nie zawiedzie na tej książce. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger