wtorek, marca 30, 2021

#193 "W moim śnie" by Joanna Gajewczyk

#193 "W moim śnie" by Joanna Gajewczyk

Hej, hej! 

Dzięki wydawnictwu Muza i Grzesznym Książkom miałam możliwość przeczytani książki Joanny Gajewczyk "W moim śnie". Jest to romans paranormalny, czyli coś podobnego do tego co wydała ostatnio Colleen Hoover (o "Layli" przeczytacie TUTAJ). I jak widzicie mam tę książkę w dwóch egzemplarzach. A to oznacza, że jeden będzie dla Was. Rozdanie trwa na moim Instagramie - TUTAJ pod zdjęciem z tą książką. 

Główną bohaterką "W moim śnie" jest Pola. Pola mieszka w niewielkim miasteczku i prowadzi swoją własną kawiarnio-księgarnię. Jednak względne szczęście zaczynają psuć przerażające koszmary, które nie dają jej spać. Pola przenosi się w nich w przerażające miejsce, w którym czuć okropny odór, a wokół tajemniczego budynku i na placu zabaw leżą ciała dzieci. Te sny są dla Poli tak traumatyczne, że dziewczyna nie potrafi normalnie funkcjonować za dnia. Pewnego razu we śnie spotyka mężczyznę - Wadima. I jak się okazuje, istnieje on naprawdę. Wadim mieszka w Poznaniu i prowadzi salon samochodowy. Para odkrywa, że podczas snu przenoszą się do innej, równoległej rzeczywistości i aby rozwikłać tajemnicę tego miejsca muszą działać razem. Postanawiają spotkać się w prawdziwym świecie i wspólnie wyruszyć na poszukiwania miejsca i ludzi ze snów. 

Przeczytałam tę historię względnie szybko. Czytając opis wydawało mi się, że będzie to książka romantyczna z wątkiem paranormalnym - na to liczyłam, jednak okazało się, że jest inaczej. "W moim śnie" to książka z bardzo mocno rozbudowanym wątkiem fantasy i na nim autorka głównie się skupiła. Byłam tym zawiedziona, ale to dlatego, że ja po prostu nie lubię tego gatunku literackiego. Dlatego nie jestem do końca usatysfakcjonowana, ponieważ zabrakło mi romansu (co nie oznacza, że tego nie było, ale chciałam więcej!). Mimo wszystko książkę przeczytałam i przyznam, że sam pomysł na tę historię podoba mi się. Rozdziały pisane są naprzemiennie - życie realne przeplata się ze snami. Sny opisane są w bardzo realistyczny sposób, choć nie brakuje w nich nadprzyrodzonych rzeczy - rozmów z duchami, nadprzyrodzonych mocy. Natomiast cała sceneria opisana w koszmarach naprawdę przyprawia o gęsią skórkę. Jedynym minusem, który zauważyłam i który mi przeszkadzał to to, że niekiedy autorka lała wodę. Łapałam się na tym, że omijałam pojedyncze zdania, bo opisywały mało istotne rzeczy i miałam wrażenie, że autorka powtarza to samo, ale innymi słowami - tyczy się to głównie opisów uczuć i emocji głównej bohaterki. 

I tak jak wspomniałam wyżej zabrało mi romansu. Okładka książki obiecuje piękną i namiętną miłość... Mocno się z tym nie zgadzam. Piękna miłość może jest - bo każda miłość jest piękna, ale namiętna? Romans głównych bohaterów zaczął się dość nieoczywiście. Nie każdy z nas poznaje swojego wybranka we śnie. Ich relacja budowana była stopniowo i małymi kroczkami, aczkolwiek już od początku było wiadomo do czego to wszystko zmierza. Jednak zabrakło mi w tej książce uczuciowych rozmów, powłóczystych spojrzeń, przypadkowych dotknięć. Jak dla mnie mało to było namiętne. 

Ja nie jestem do końca zadowolona z lektury, ale wierzę, że książka znajdzie swoje grono odbiorców. Jest dobrze napisana, ma bardzo ciekawy pomysł na fabułę, bohaterowie są ciekawie wykreowani - nie irytują, a to ważne. Jeżeli ktoś lubi książki, w których pomieszane są różne gatunki, to na pewno będą zachwyceni. Moje niezadowolenie bierze się głównie z tego, że dla mnie za dużo było fantasy, a za mało ciekawych wydarzeń w realnym życiu głównych postaci. Jednak najlepiej zrobicie jak sami przeczytacie i sprawdzicie, czy książka Wam się podoba. 

czwartek, marca 25, 2021

#192 "W zamknięciu" by Kate Simants

#192 "W zamknięciu" by Kate Simants


Hej, hej! 

Ostatnimi czasy książki romantyczne przeplatam sobie z thrillerami - o zgrozo, jeszcze nie dawno było zupełne na odwrót! I dzięki wydawnictwu Muza miałam przyjemność przeczytać książkę Kate Simants "W zamknięciu". I ależ to było dobre! 

Główną bohaterką jest Ellie u której stwierdzono zaburzenia osobowości. Nocami w Ellie budziła się Siggy - niebezpieczne i nieobliczalne alter ego z przeogromną siłą i mocą. Dlatego też matka Ellie zamykała ją na noc w pokoju, tak aby dziewczyna nie zrobiła sobie ani nikomu innemu krzywdy. Pewnego ranka Ellie budzi się i z przerażeniem odkrywa, że zamek w drzwiach jest wyłamany, a ona sama na na ciebie liczne ubrudzenia z błota, rany i siniaki. Jest przerażona, bo kompletnie nie pamięta tego co wydarzyło się w nocy. A jakby tego było mało, to bez śladu znika jej chłopak - Matt. Ellie ma złe przeczucia i obawia się, że zrobiła coś złego. Koszmar sprzed kilku lat powraca. 

Powiem Wam, że ja "łyknęłam" tę książkę praktycznie na raz. Bardzo mi się podobała, bo po pierwsze jest świetnie napisana. Język, którym posługuje się autorka jest prosty i łatwy w odbiorze, nie zanudza czytelnika zbędnymi opisami i przydługimi dialogami, które nic nie wnoszą do fabuły. Przez tę książkę się po prostu płynie. Po drugie historia, którą wymyśliła Simants jest genialna! Wykreowała bardzo realistyczny świat i bohaterów, których albo się lubi albo nienawidzi. Czytając da się wyczuć kto jest dobry, a kto zły, jednak to czego nie da się wyczuć to odpowiedź na pytanie - dlaczego ktoś taki jest? Ja od początku miałam podejrzenia co do jednej postaci, nie ufałam jej, mimo iż sprawiała dobre wrażenie. Nie potrafiłam tylko odgadnąć co nią kieruje i co takiego wydarzyło się w przeszłości bohaterów, że Ellie i jej matka muszą ciągle uważać, zmieniać tożsamość, unikać rozmów z policją... Powiem Wam, że w życiu nie wpadłabym na to, jak zakończy się ta książka. 

Ostatnie rozdziały "W zamknięciu" przeczytałam niemalże jednych tchem, zarwałam noc, bo po prostu nie mogłam jej odłożyć nie dowiedziawszy się prawdy. Jest to thriller zupełnie inny niż te, które dotychczas czytałam. Akcja jest dynamiczna i bardzo tajemnicza. Czytelnik ma wrażenie, że za chwilę coś się wydarzy, że nad bohaterami wisi jakieś "zło", które lada moment zaatakuje. Mamy tutaj wszystko - tajemnicze zaginięcie, niejasne poszlaki, bohaterów, którym nie można ufać, a wisienką na torcie jest Ellie i jej zaburzenia, które mnie osobiście bardzo intrygowały, ale przede wszystkim przerażały. Uwielbiam książki z motywem osób, które mają choroby psychiczne typu schizofrenia itp., bo są to postaci nieprzewidywalne, a mnie tacy ludzie przerażają najbardziej.

Podsumowując - jestem zachwycona! Jest to jeden z lepszych thrillerów jakie ostatnio czytałam. Świetnie się przy nim bawiłam i zapomniałam o otaczającym mnie świecie. Życzyłabym sobie, abym częściej na takie trafiała. Mam nadzieję, że moja recenzja zachęci Was do sięgnięcia po tę książkę. Na pewno nie pożałujecie. Jest naprawdę rewelacyjna! 

niedziela, marca 21, 2021

#191 "Idealny detektyw" by Kristen Ashley

#191 "Idealny detektyw" by Kristen Ashley


Hej, hej, 

Każdy fan amerykańskich książek romantycznych zna Kristen Ashley. Pomimo tego, że autorka ma swoim koncie kilkadziesiąt książek, to ja poznałam ją dopiero w zeszłym roku za sprawą serii Rock Chick. I pomimo tego, że nie czytałam pierwszych tomów (zaczęłam od czwartego - jego recenzję znajdziecie TUTAJ), to i tak nie było to dla mnie problemem, aby zorientować się o co chodzi w tej serii. Każdy tom opisuje historie i romans jednego z członków firmy detektywistycznej oraz jego wybranki, która automatycznie zostaje zaciągnięta do wspomnianych Rock Chick, czyli paczki dziewczyn, które wzajemnie się wspierają i podzielają los bycia ukochaną szalenie przystojnych mężczyzn, wykonujących bardzo niebezpiecznych zawód. 

W "Idealnym detektywnie" poznajemy bliżej Luka - chłopaka, który nie znosi jak ktoś mu się przeciwstawia i z nim pogrywa, który jest odważny i nie przebiera w środkach, zawsze dostaje to co chce, jest bardzo pewny siebie i wszelkimi możliwymi sposobami dochodzi do obranych sobie celów. Na jego drodze staje Ava. Ava i Luke znają się od dzieciństwa, łączyła ich przyjaźń, która jednak została brutalnie zerwana przez chłopaka. Po tym incydencie Ava miała złamane serce i przysięgła zmienić swój wygląd, diametralnie zrzucić wagę, a po kilku nieudanych związkach obiecała sobie zaprzestać randkowania. Nie chciała, aby jakikolwiek facet złamał jej serce. I kiedy na jej drodze ponownie pojawił się Luke, chłopak w którym od zawsze się kochała i który nie znosił jak ktoś mówił mu "nie", to musiało dojść do prawdziwego wybuchu emocji i namiętności. Jednak jak zawsze nie było to takie proste, bo Ava nie wcale była chętna na kolejny związek, a poza tym wplątała się w niebezpieczną sytuację i wydawało się, że tylko Luke może pomóc jej rozwiązać ten problem.

Powiem Wam, że zazwyczaj nie przywiązuje się do bohaterów Ashley i jakoś nie specjalnie angażuję się w fabułę. Z kilku względów. Po pierwsze czytam jej książki po to, aby się zrelaksować i nie myśleć o codzienności. Po drugie jej książki pisane są bardzo schematycznie, więc z góry mogę założyć, że droga do happy endu będzie kręta, ale jednak wszystko skończy się dobrze. Dlatego zazwyczaj czytam te książki bez większych emocji. Jednak tutaj - pomimo tego, że dobrze się bawiłam czytając, "Idealny detektyw" jest ciekawie napisany i dużo się w nim dzieje - to nie mogłam przejść obojętnie obok kilku rzeczy, które naprawdę mocno mnie uderzyły i zdenerwowały. 

Po pierwsze - postać Avy w dzieciństwie była pulchną dziewczynką, która nie cieszyła się zainteresowaniem u rówieśników. Postanowiła schudnąć, zrzucić 35 kilogramów, bo był to jedyny sposób, aby jakiś chłopak się nią zainteresował. Serio??? Jestem przeciwna takiemu podejściu, do oceniania ludzi po wyglądzie, to umniejszania czegokolwiek osobom, które nie są w kanonie. Jako osoba otyła wiem, z czym muszą mierzyć się osoby grube (ale tyczy się to też osób chudych, z trądzikiem czy innymi problemami) i jestem stanowczo na NIE potęgowaniu takim stereotypom. A czytając tę książkę było to po prostu przykro, że śliczna, przebojowa dziewczyna musiała zmienić wygląd, aby udowodnić swoją wartość i zwrócić na siebie uwagę płci przeciwnej. Za to Ashley ma u mnie wielkiego minusa. 

A drugą sprawą, która mocno zwróciła moją uwagę, zdenerwowała mnie i wytrąciła z równowagi, to sceny miłosne, które miały doprowadzić do seksu. Luke to prawdziwy macho, łowca, który jest bardzo pewny siebie i wierzy, że jest w stanie zdobyć każdą kobietę. Spoko, niech sobie taki będzie. Za cel obrał Avę, która jak wiemy od dzieciństwa się w nim podkochiwała i która skrycie nadal coś do niego czuła, choć zapierała się przed tym uczuciem rękami i nogami. Jednak, kiedy już dochodziło do zbliżenia tej dwójki, Luke był bardzo napastliwy, momentami natrętny. I pomimo tego, że ciało Avy krzyczało "bierz mnie tu i teraz", to z jej ust padało coś zupełnie innego. Prosiła, by nie dotykał, by ją puścił, a ten kompletnie na to nie reagował. Momentami naprawdę miałam wrażenie, że dochodzi do gwałtu. Oczywiście główna bohaterka nie cierpiała z powodu zbliżeń, podświadomie tego pragnęła, po seksie była szczęśliwa i spełniona, to jednak bardzo zwróciłam uwagę na to, że Luke za nic miał sobie jej słowa sprzeciwu. 

Ale tak jak wspomniałam wyżej "Idealny detektyw" to typowa powieść Kristen Ashley. Dwójka bohaterów, którzy początkowo się nie znoszą i są dla siebie niemili, a podświadomie siebie pragną. Mamy tutaj do czynienia z akcją, złymi ludźmi, pościgami, strzelaninami - czyli wszystko to z czego słynie seria Rock Chick. Czyta się to przyjemnie, o ile nie wkurzają Was takie rzeczy o jakich wspomniałam wyżej. Myślę, że to książka z serii, które przeczytacie i o niej zapomnicie, bo poza chwilową dobrą zabawą, nie dostarczy Wam wielkich wrażeń. Ja mam takie podejście do jej książek, że lubię je czytać, bo się przy nich relaksuję, jednak zawsze znajdę w nich coś do czego się przyczepię. Dajcie znać, jakie Wy macie podejście do książek Ashley. 

czwartek, marca 18, 2021

#190 "Żelazne zasady" by Agata Polte

#190 "Żelazne zasady" by Agata Polte



Hej, hej!

Ostatnio, dzięki wydawnictwu Niezwykłemu, miałam możliwość przeczytania pierwszego tomu serii Żelazne Serca Agaty Polte. Była to moja pierwsza styczność z tą autorką i jak najbardziej mogę ją zaliczyć do udanych. "Żelazne zasady" to książka opowiadająca o rodzinach mafijnych, o miłości, pożądaniu i nienawiści. Znajdziecie tutaj gangsterskie porachunki, dziki seks i akcję na miarę amerykańskiego filmu sensacyjnego. Jeśli to Was interesuje, to zapraszam do czytania dalej. 

Akcja książki "Żelazne zasady" toczy się w Bostonie. Główną bohaterką jest Malia. Dziewczyna przyjeżdża do miasta do przyjaciółki, jednak kiedy jest już na miejscu okazuje się, że owa przyjaciółka wyjechała z ukochanym na romantyczny wypad. Malia zatrzymuje się w mieszkaniu i postanawia wykorzystać ten czas dla siebie. Niespodziewanie dziewczyna wpada na Enza, miejscowego mafiosa - bogatego, przystojnego i bardzo niebezpiecznego. Jednak Malia nie może długo cieszyć się spokojem. Podejmuje się ostatniego zadania, po którym chce zamknąć przeszłość i zacząć układać sobie życie na nowo. Nim się orientuje, pakuje się w poważne tarapaty. Staje między młotem a kowadłem, a na szali leży niejedno ludzkie życie. 

Zacznę od bohaterów. Nie ma co ukrywać, że najwięcej uwagi przykuwa Malia. To kobieta z jajami, która nie daje sobie w kaszę dmuchać. Jest silna i nieustępliwa, walczy o swoje i o ludzi których kocha. Jest w stanie poświecić wiele dla ich bezpieczeństwa i spokoju. Emanuje sprytem i zaradnością, choć czasami ulega pokusom, które ją gubią. Zawsze jednak spada na cztery łapy. Zdecydowanie jest to jednej z lepszych charakterów tej książki. Co do Enza to mam trochę mieszane uczucia. Jest on mafiosem, jest umięśniony, władczy i silny. Jednak moim zdaniem czegoś mu brakuje. Zazwyczaj w takich książkach oczekuję od męskiego charakteru, że powali mnie na kolana, że zapałam do niego miłością - uważam, że w to ważne w tego typu literaturze, aby wykreować postać dla kobiet, które podświadomie same będą pragnęły takiego mężczyzny. A obok Enza przeszłam dość obojętnie. Nie urzekł mnie i bardzo tego żałuję. 

W książce mamy do czynienia z bardzo ciekawie rozbudowanym wątkiem "kryminalnym". Bardzo podobało mi się to, w co autorka wkręciła główną bohaterkę - aby nie spoilerować nie będę pisała co mam na myśli. Akcja jest bardzo dynamiczna, bardzo dużo się dzieje, poznajemy różnych bohaterów, ale to co mi się najbardziej podobało to to, że wątek romantyczny, pomimo tego, że szybko się zaczął, to rozwijał się bardzo powoli. Wydaje mi się to naturalne i dodaje realizmu do książki. Czytając miałam takie odczucie, że trzymam w rękach amerykańską powieść. Dla wyjaśnienia - nie popieram hasła jakoby pani Agata Polte była polską Corą Reilly. To że obie panie piszą książki o podobnej tematyce nie zobowiązuje do tak wielkich haseł. Ja czułam amerykańską nutkę ze względu na wykreowany świat i postaci. Opis miejsc, sytuacji, zachowań ludzkich przywoływał mi na myśl właśnie Amerykę. 

Podsumowując "Żelazne zasady" to ciekawa pozycja dla fanów romansów z mafijnym wątkiem. Tak jak wspomniałam dużo się w tej książce dzieje, mamy do czynienia z ciekawymi postaciami i mam nadzieję, że w kolejnych częściach się one rozwiną, wątek miłosny jest zachowawczy i dobrze wykreowany, nie przytłacza ciekawej fabuły. Jestem bardzo ciekawa co w kolejnych częściach zaproponuje nam autorka. Mam nadzieję, że będą one równie ciekawe i nie utracą swojej charakterystyczności. Czekam na nie z niecierpliwością! 

sobota, marca 13, 2021

#189 "Schronisko" by Sam Lloyd

#189 "Schronisko" by Sam Lloyd



Hej, hej! 

Dzięki wydawnictwu W.A.B. miałam możliwość przeczytania książki "Schronisko" Sama Lloyda, która była chętnie czytana i komentowana na bookstagramie. Przyznam, że sama byłam zaintrygowana opisem tej książki, tym bardziej, że opowiada o losach młodej szachistki - a ja byłam świeżo po obejrzeniu serialu "Gambit królowej". Swoją drogą polecam Wam ten serial. 

Główną bohaterką tej historii jest trzynastoletnia Elissa. Dziewczynka uwielbia grę w szachy i właśnie jest w drodze ze swoją mamą na turniej szachowy. Jednak podczas zawodów Elissa zostaje porwana przez nieznanego sprawcę. Rozpoczyna się wyścig z czasem, bowiem polica powiązuje jej porwanie z zaginięciem innych dzieci z okolicy, które nigdy nie zostały odnalezione. Tymczasem dziewczynka jest przetrzymywana w zimnej piwnicy. Odwiedza ją tam Elijah, dwunastolatek znający okolicę jak własną kieszeń. Elissa ma nadzieję, że chłopiec pomoże jej uciec, że zawiadomi policję, jednak Elijah bardzo chce, aby Elissa z nim została i była jego przyjciółką. 

Na początku czytania miałam bardzo mieszane uczucia, bowiem nie mogłam przebrnąć przez kilka pierwszych rozdziałów. Książka mnie trochę męczyła i nie zaciekawiła na tyle, abym nie mogła jej odłożyć. Jednak kiedy przebrnęłam przez początkowy kryzys, wówczas złapałam bakcyla i wkręciłam się w tę historię mocno. To co najbardziej podobało mi się w książce to klimat. Autor stworzył ponure, mroczne miejsce, pełne tajemnic i niewiadomych. Takie, w którym nikt z nas nie chciałby się nigdy znaleźć, przyprawiające o gęsią skórkę, gdzie z każdym krokiem trzeba oglądać się z siebie, bo za rogiem czyha niebezpieczeństwo. Poznajemy różnych bohaterów, jednak każdy z nich jest bardziej tajemniczy od poprzedniego. Najbardziej przerażające jest to, że nie wiemy kto tak naprawdę jest porywaczem Elissy. Dziewczyna nie widzi jego twarzy, wyobraża go sobie jako straszną mityczną postać. Powiem Wam, że czytając tę książką naprawdę można się przerazić. 

Myślę, że na uwagę zasługuje też sama postać Elijah. Jego osobowość jest bardzo złożona, jak przeczytacie książkę będziecie wiedzieć dlaczego tak się stało. Ten bohater to moja ulubiona postać z książki, bo jest złożony i nieprzewidywalny. Pomimo tego, że popełnia błędy, to w głębi serca tli się w nim namiastka dobroci. Jednak nie zdradzę Wam, która jego strona ostatecznie wygrała. Powiem jedno - ten thriller jest nieprzewidywalny, a ostatnie sceny wciskają w fotel. To prawdziwa jazda bez trzymanki, dlatego, pomimo tego, że miałam z tą książką problem i czytałam ją na raty, to w ostatecznym podsumowaniu gorąco polecam. 

Nie jest to oczywisty thriller jakich wiele. Ta historia dostarczy Wam takich emocji, że po jej zakończeniu będziecie mieli problem, aby wrócić do codzienności. 

wtorek, marca 09, 2021

#188 "Ukochany wróg" by Kristen Callihan

#188 "Ukochany wróg" by Kristen Callihan

Hej, hej! 

Moja chęć na romanse nie odpuszcza ani na moment. Po tym, jak męczyłam się z thrillerem, postanowiłam zmienić książkę i wybrałam "Ukochanego wroga" Kristen Callihan. I przeczytałam go w dwa dni :)

"Ukochany wróg" to książka o tematyce romantycznej. Głównymi bohaterami są Delilah, młoda i ambitna dziewczyna, kochająca gotowanie. Delilah znana jest ze swojej bezpośredniości i ciętych ripost, nie owija w bawełnę i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Najlepiej przekonał się o tym Macon - obecnie gwiazda kina, a niegdyś znienawidzony kolega ze szkoły i chłopak siostry Delilah. Główni bohaterowie od dzieciństwa nie szczędzili sobie przykrości, kąśliwych komentarzy, złośliwości. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że dwa dwójka po prostu się nie znosi. Jednak ich losy łączą się ponownie, kiedy dziesięć lat od zakończenia szkoły, Delilah chce ratować siostrę, która podjęła najgorszą decyzję w życiu i ukradła Maconowi bardzo drogi zegarek, który dodatkowo był pamiątką po zmarłej mamie. Delilah za punkt honoru stawia sobie "odpracowanie" głupoty siostry i proponuje układ. Od tego momentu dziewczyna staje się asystentką i szefową kuchni w rezydencji Macona, a w międzyczasie ponawia odszukać i sprowadzić z powrotem siostrę, aby ta odpowiedziała za swoje czyny. 

Opis tej książki, jak i cała fabuła są dość banalne, ale mi to akurat nie przeszkadzało, bo po ciężkiej przeprawie z thrillerem, miałam ochotę na coś lekkiego i niezobowiązującego. Tę historię czyta się z przyjemnością, bo wywołuje przede wszystkim uśmiech. W książce przeplatane są momenty z czasów obecnych , z tymi szkolnymi. I przyznam, że moimi ulubionymi fragmentami są te z teraźniejszości, kiedy Macon i Delilah przekomarzają się. Niby są złośliwi, niby chcą z siebie zadrwić, ale jednak jak to mówi przysłowie: "kto się lubi, ten się czubi" i wszystkie te kąśliwe uwagi są zabawne i przypominają mi trochę tzw. końskie zaloty. Jednak to co najważniejsze w tej historii to, że bohaterowie noszą w sobie ból z dzieciństwa. Delilah przez bardzo długi czas była upokarzana, przykre komentarze utworzyły w jej sercu i duszy blizny, których nie da się tak łatwo pozbyć. Pomimo tego, że dziewczyna jest przebojowa i zadziorna, to zdarzają się jej chwile, kiedy kompletnie nie jest pewna siebie. I kiedy Macon zaczyna okazywać jej uczucia, to nie może przeboleć, że to właśnie on kiedyś wyrządzał jej największą krzywdę. A teraz ma się w nim zakochać? 

Macon również nosi w sobie wiele bólu, bo wychowywał się w zamożnej rodzinie, która nie była idealna. Chłopak całe dnie spędzał w domu rodzinnym sąsiadów, gdzie razem ze swoją dziewczyną, a siostrą Deliliah, czuł się najlepiej - czuł się kochany, chciany, czuł rodzinne ciepło. Stwarzał pozory "popularnego" chłopaka, dlatego miał wielu znajomych, jednak nikogo nie mógł nazwać przyjacielem, bo tak naprawdę nikt go dobrze nie znał. Nawet jego własna dziewczyna przed którą musiał udawać. I teraz, po latach, kiedy los ponownie zetknął go z dziewczyną, którą upokarzał przez wiele lat, poczuł, że nastał moment, aby naprawić wszystkie błędy, otworzyć się przed Delilah i odpokutować swoje młodzieńcze wygłupy. 

To co też bardzo mi się spodobało, to fakt, że autorka bardzo stopniowo budowała relację miedzy bohaterami. Wiadomo było, że od początku nie są sobie obojętni, że pod niewybrednymi i złośliwymi komentarzami kryje się sympatia i uczucie. Autorka oddała magię przypadkowych dotknięć, ukradkowych spojrzeń. I tak naprawdę dopiero pod koniec książki doszło do jakichkolwiek odważniejszych kroków i wyznań. Bardzo mi się to spodobało, że bohaterowie od razu nie rzucili się na siebie z łapami. Dzięki temu ta historia jest bardziej wiarygodna. Ale nie myślcie sobie, że w tej historii wszystkie jest takie urocze i pastelowe. Nie, nie, nie, są również dramaty i to nie byle jakie. Jednak o tym będziecie musieli się już przekonać sięgając po książkę. 

Ja Wam polecam jako coś lekkiego i przyjemnego. Jeśli nie będziecie mieli zbyt wielkich oczekiwań, to i Wam powinna się spodobać. 

PREMIERA: 24 MARCA

wtorek, marca 02, 2021

#187 "Underground" by Agata Suchocka

#187 "Underground" by Agata Suchocka



Hej, hej!

Na wstępnie chciałabym podziękować Wydawnictwu Akurat za możliwość przeczytania książki "Underground" Agaty Suchockiej. Pomimo tego, że zaliczana jest ona do gatunku obyczajówka/romans, to nie znajdziecie tutaj tkliwych wyznań i romantycznych scen. Jest to dużo mocniejsza lektura, w której alkohol, narkotyki,, mocna muzyka i seks są na porządku dziennym. 

Główną bohaterką jest Marla, trzydziestoletnia kobieta lubiąca mroczny klimat. Na co dzień jest przykładną pracownicą biura tłumaczeń, wieczorami przyodziewa mocny makijaż, ciężkie buty, ćwieki oraz obcisłe, czarne ciuchy i rusza w miasto w poszukiwaniu wrażeń w najmroczniejszych klubach. Obraca się w towarzystwie tajemniczych ludzi, głównie mężczyzn, którzy nie stronią od seksu i wszelkiego rodzaju używek. Nie pomaga jej to w odnalezieniu samej siebie. Marla bowiem walczy z własnymi demonami, z chorobami o podłożu psychicznym, ma depresję i wydaje mi się, że według niej najlepszym sposobem, aby z tego wszystkiego wyjść jest autodestrukcja. 

Uważam, że nie jest to łatwa książka. Na pewno nie dla ludzi wrażliwych. Trzeba mieć mocne nerwy, aby przebrnąć przez klimat tej historii. Z każdej strony uderza w czytelnika brud, mroczność, beznadzieja. Jest tutaj tego tak dużo, że sama momentami byłam zmęczona tą historią. Miałam ochotę potrząsnąć główną bohaterką, aby się ogarnęła, bo jest inteligentną kobietą, a sięgnęła dna przez nieodpowiednie znajomości i przez to, że pod przykrywką dobrej samarytanki dała się wykorzystywać gówniarzom, którzy próbowali zaciągnąć ją do łóżka lub potrzebowali dachu nad głową do ćpania. Także jak widzicie mamy tutaj do czynienia z naprawdę mrocznym klimatem. Myślę, że autorka świetnie oddała środowisko tych ludzi, miejsca w których się gromadzą, ich sposób bycia, myślenia. Jest to bardzo realna historia. 

Jednak to co jest najlepsze w tej książce to bohaterowie. Autodestrukcyjna Marla, niby odważna, a tak naprawdę zlękniona, niby pewna siebie, a jednak mogąca zrobić wszystko, aby zasłużyć na choć odrobinę zainteresowania. Zagubiona we własnych myślach, pogrążona w nałogu, nie myśląca o konsekwencjach, nie dbająca o przyjaźnie, choć to one były jednym mocnym punktem w jej życiu. Zniszczyła wszystko co dobre, a jedyną osobą, którą stała przy jej boku to Lizard - zakochany po uszy, znoszący wszystkie upokorzenia. Poświęcił wiele, aby tylko uratować Marlę przed samą sobą. Czy było warto? 

Powiem Wam, że pomimo tego co napisałam i tego, że ta książka naprawdę mi się podobała, to myślałam, że będzie ona mocniejsza. Dlatego z lekką obawą podchodziłam do lektury. Oczywiście nie oznacza to, że było lekko - myślę, że jasno Wam nakreśliłam klimat tej książki powyżej. Czytałam kiedyś podobną książkę, ale nie pamiętam ani autora, ani tytułu, i pamiętam, że też było brudno i mrocznie, był alkohol, seks i narkotyki, wówczas ta książka zrobiła na mnie kolosalne wrażenie. "Underground" jest nieco łagodniejszy, ale i tak mocno oddziałowuje na czytelnika. Jeśli lubicie takie mroczne historie, a dodatkowo szukacie ciekawych bohaterów, których charakter nadaje się do głębokiej analizy, to polecam serdecznie. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni. 

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger