wtorek, lutego 28, 2017

Podsumowanie miesiąca - luty 2017

Podsumowanie miesiąca - luty 2017

A w lutym było tak...

1. Zdecydowanie najlepszą książką lutego jest "Behawiorysta". Książka dostarczyła mi wielu wrażeń, trzymała w napięciu, była oryginalna, a niektóre sceny naprawdę mroziły krew w żyłach. Jeśli uważanie, że Remigiusz Mróz to tylko seria o Zordonie i Chyłce albo trylogia o Forście, to zdecydowanie powinniście sięgnąć po powyższą książkę. Przekonacie, że ten autor potrafi tworzyć naprawdę fantastyczne historie.

2. Na drugim miejscu postawiłabym "Dziewczynę, którą kochałeś". Mimo iż historia Sophie i Liv nie podbiła mojego serca tak jak bohaterowie "Zanim się pojawiłeś", to mimo wszystko historia była poruszająca. Jojo Moyes zdecydowanie ma coś niezwykłego w swoim piórze, bo pisze piękne historie.

3. Podium zamyka "Bez mojej zgody" Jodi Picoult. Jedna z moich ulubionych pisarek nie zawiodła i tym razem, jak zwykle postawiła swoich czytelników przed moralnymi i etycznymi wyborami. Piękna i wzruszająca historia, obrazująca potęgę rodzicielskiej i siostrzanej miłości. Zdecydowanie polecam!

4. Byłam sceptycznie nastawiona do "Tajemnic zamku" Lucindy Riley, bo nie przepadam za taką tematyką, ale w ogólnym rozrachunku muszę przyznać, że książka mi się podobała. Miała w sobie coś dziwnego, bo odnoszę wrażenie, że była o czymś, a jednak o niczym. Sama nie umiem się określić, ale muszę przyznać, że wkręciłam się w tę historię i będę raczej miło wspominała czas spędzony z tą książką.

5. Niestety zestawienie zamyka "Świt, który nie nadejdzie" Remigiusza Mroza. Przeczytałam wiele książek tego autora, ale powyższa z pewnością nie będzie moją ulubioną. Myślę, że po prostu przedwojenny, gangsterski światek nie jest moją ulubioną tematyką.

NOWE NA PÓŁCE: Oj, w lutym była paczka, więc dodałam wiele nowych książek. Na półce pojawiły się trzy książki Remigiusza Mroza - "Behawiorysta", "Świt, który nie nadejdzie" oraz "Wotum nieufności", książka Jojo Moyes "Dziewczyna, którą kochałeś", "Araf" Elif Shafak, zachwalane przez wszystkich "Kochając pana Danielsa" autorstwa Brittainy C. Cherry, nowa książka Paolo Coelho "Szpieg" oraz "Zabójca z sąsiedztwa" Alex Marwood. Dodatkowo postanowiłam zebrać kolekcję Jodi Picoult, co spowodowało, że zakupiłam również jej książki "Bez mojej zgody", "To, co zostało" oraz "W naszym domu".

piątek, lutego 24, 2017

#38 "Dziewczyna, którą kochałeś" by Jojo Moyes

#38 "Dziewczyna, którą kochałeś" by Jojo Moyes

Tytuł: Dziewczyna, którą kochałeś 
Autor: Jojo Moyes 
Wydawnictwo: Znak 
Data wydania: 11 stycznia 2017
Liczba stron: 512

"To przecież są tylko rzeczy. Szczerze mówiąc, mogliby zabrać mi je wszystkie. Jedyne, co się liczy naprawdę, to ludzie"

Wiele osób zachwyca się twórczością Jojo Moyes. Ja po przeczytaniu "Zanim się pojawiłeś" również zostałam fanką, mimo iż tak naprawdę zachwyciła mnie tylko jedna książka tej pani. Jednak wyżej wspomniana książka jest tak przepiękna, że nie mogło stać się inaczej. Czy "Dziewczyna, którą kochałeś" pogłębiła moją fascynację Moyes? Hm... Chyba nie. 

W "Dziewczynie, którą kochałeś" przeplatają się wątki dwóch kobiet. Sophie żyje we Francji, w czasie, kiedy Niemcy okupują jej kraj podczas pierwszej wojny światowej. Liv natomiast to młoda kobieta, żyjąca we współczesnych czasach w Anglii. Po utracie męża całkowicie się pogrąża, traci poczucie sensu, a rosnące długi coraz bardziej ją przytłaczają. Co łączy te dwie kobiety? Obraz. Portret Sophie namalowany przez jej męża, który przypadkowo trafia do Liv kilkadziesiąt lat później. 

Szczerze powiedziawszy nie wiem, co mam myśleć o tej książce. Początkowo nie mogłam się wkręcić, potem było już lepiej, aczkolwiek nie podzielam opinii jakoby ta książka była lepsza od "Zanim się pojawiłeś". Czytało się szybko i przyjemnie, historia niby oryginalna, ale takie mam wrażenie, że już to gdzieś czytałam. Na pewno Moyes zachowała swój styl i jej wielcy fani będą zachwyceni tą książką. Biorąc pod uwagę całokształt przyznałabym siedem na dziesięć punktów, bo mimo wszystko nie nudziłam się podczas czytania. Z każdą kolejną stroną akcja się rozkręcała, bohaterowie są sympatyczni, ale jakby każdemu z nich brakuje indywidualności. 

Nie wiem, co więcej mogłabym napisać o tej książce. Podejrzewam, że szybko o niej zapomnę, tak jak o "Kiedy odszedłeś" Moyes. Na moim pierwszy miejscu w dalszym ciągu jest historia Willa i Lou. 


sobota, lutego 18, 2017

#37 "Behawiorysta" by Remigiusz Mróz

#37 "Behawiorysta" by Remigiusz Mróz

Tytuł: Behawiorysta 
Autor: Remigiusz Mróz 
Wydawnictwo: Filia 
Data wydania: 26 października 2016 
Liczba stron: 496

"Do sądu przychodzi się po wyrok, a nie po sprawiedliwość" 

Ale ten Remigiusz Mróz nas rozpieszcza! Czasami mam wrażenie, że nie ma miesiąca, w którym nie wychodzi jakaś książka tego pisarza. W mojej ostatniej paczce z książkami znalazły się aż trzy tytuły tego autora, a zacząć postanowiłam własnie od "Behawiorysty". 

Tym razem akcja rozgrywa się w Opolu, gdzie tajemniczy zamachowiec zajmuje przedszkole, a wśród zakładników znajdują się wychowawcy oraz przedszkolaki. Do akcji wkracza policja oraz prokuratura, z tym, że ich praca jest utrudniona, bo porywacz nie stawia żadnych żądań. Sprawę dodatkowo komplikuje internetowa transmisja na żywo, którą prowadzi zamachowiec. Wówczas w akcję zostaje zaangażowany były prokurator Gerard Edling, który stara się rozwiązać zagadkę - kim jest porywacz, dlaczego to robi i czego chce. 

Muszę przyznać, że książka mnie wciągnęła - spodziewałam się, że tak będzie. Akcja toczy się bardzo szybko, jest wiele zwrotów akcji i dramatycznych oraz wstrząsających scen. Niektóre naprawdę sprawiały, że miałam gęsią skórkę, a w mojej głowie pojawiał się szok i niedowierzanie. Jeśli chodzi o emocje, to naprawdę jest ich sporo i z pewnością nie będziecie się nudzić czytając. Jedyne zastrzeżenie mam do zakończenia, bo spodziewałam się czegoś znacznie bardziej "wow", a tymczasem zakończenie było raczej nudne. Cała historia nie zapowiadała takiego finiszu, ale cóż... Jakieś minusy musiały się znaleźć. Przyczepiłabym się również do bohaterów, bo większość z nich była do siebie podoba i nie przejawiali żadnych indywidualnych cen. Jedynie główne postacie się wyróżniały - Edling ze swoim staromodnym i dżentelmeńskim podejściem do życia i polszczyzny oraz sam zabójca, którego psychika była mocno nadszarpnięta, co wywołało szaleństwo i pewność, że działa się w dobrej wierze. 

W książce poruszony jest bardzo fajny wątek. Aby Was nakierować i nie zdradzać całkowicie fabuły możecie sobie przeczytać co nieco o dylemacie wagonika - odsyłam Was do wikipedii, aby się zapoznać z tym zagadnieniem (klik). Czytając sama zastanawiałam się, jakbym postąpiła w zaistniałej sytuacji i muszę przyznać, że odpowiedź nie jest wcale taka prosta. Ciężko mi jest wyobrazić sobie siebie w momencie podejmowania decyzji. Jako osoba, która w ogóle nie jest decyzyjna - czasami mam problem z wyborem między kawą a herbatą, jak mogłabym decydować o ludzkim życiu? Naprawdę przeczytajcie sobie tę książkę i w ogóle o tym dylemacie wagonika, bo to bardzo ciekawe i absorbujące. Ja się wkręciłam na maksa. Jednocześnie mam nadzieję, że nigdy w moim życiu nie przyjdzie mi podejmować tak ważnych decyzji, bo najprawdopodobniej poświęciłabym własne życie niż skazała kogoś innego na śmierć. 

Podsumowując - "Behawiorystę" polecam bardzo! Tak jak wspomniałam, książka dostarcza wielu wrażeń, nie jest nuda i w dodatku zawiera w sobie elementy psychologii. Zwróćcie też uwagę na samo zagadnienie kinezyki. Czytając jak różne zachowania i gesty opisywane są przez głównego bohatera i tłumaczone co tak naprawdę oznaczają, za każdym razem zastanawiałam się, czy ja tak nie robię i jak się czuję w tym momencie. Mega ciekawa sprawa! Polecam! 

wtorek, lutego 14, 2017

Zaczytanych walentynek!

Zaczytanych walentynek!

No cóż... Dzisiaj święto zakochanych. Osobiście nie obchodzę tego święta, ale dla niektórych ludzi to ważny dzień, więc postanowiłam się trochę nim zainteresować i przygotowałam coś od siebie - oczywiście w książkowym klimacie. A mianowicie, chciałabym przedstawić pięć książek, które moim zdaniem idealnie wpasowują się w klimat tego dnia i byłyby idealnym prezentem dla dziewcząt. Więc jeśli jacyś panowie tutaj zaglądają i szukają inspiracji i podarków dla swoich drugich połówek, to może zamiast kwiatków, czekoladek i innych bibelotów w kształcie serca, kupicie swoim ukochanym książkę o miłości? My, książkoholicy, zdecydowanie wolelibyśmy taki prezent niż karton czekolady, który pójdzie w biodra :)

1. "Jeden dzień" - David Nicholls 
Historia Emmy i Dexa, którzy w dniu rozdania dyplomów spędzają ze sobą noc, po czym każde rusza w swoją stronę. Zastanawiacie się co każde z nich robiło dokładnie rok, dwa lata, pięć lat później? Czy jeszcze się spotkali? Czy ich drogi się zeszły? Czy zakochali się w sobie i czy historia ta skończyła się happy endem? Oczywiście nie zdradzę żadnych szczegółów, ale książka jest świetna i podejrzewam, że spodoba się większości dziewcząt. Emocji i wzruszeń na pewno nie zabraknie, książka wciąga i jest dobrze napisana. A jeśli Wasza druga połówka nie lubi książek, to z pewnością spodoba się jej film na podstawie tej powieści.

2. "Pięćdziesiąt twarzy Greya" - E.L. James 
Kto nie zna tej książki... Opinie się różne, zdania podzielone. Jedni kochają, drudzy nienawidzą. O czym? To też chyba wszyscy wiedzą, ale jakby się znalazł ktoś taki, kto nie ma pojęcia o czym mówię, to krótki opis właśnie dla Was. Historia Any, młodej dziewczyny, która spotyka na swojej drodze bogatego i przystojnego przedsiębiorcę z dość nietuzinkowymi upodobaniami seksualnymi. Czy Ana dała się wciągnąć w jego grę? Dowiecie się czytając. Książka nie jest majstersztykiem, autorka nie jest mistrzynią w tej dziedzinie. Sama historia przypomina trochę bajkę o biednej wieśniaczce i księciu na białym koniu, ale wciąga, więc podejrzewam, że niektórzy będą zadowoleni z lektury. I podobnie jak poprzednia książka, tutaj też powstał film, a nawet dwa! Druga część właśnie wchodzi do kin, więc zapraszam przed ekrany.

3. "Pamiętnik" - Nicholas Sparks 
Przyznam się - książki nie czytałam, mimo iż leży na mojej półce, ale oglądałam film i był to jeden z najbardziej pięknych i wzruszających filmów jaki miałam przyjemność widzieć. Niesamowita historia dwojga młodych ludzi. Tym razem role są odwrócone - ona to bogata dziewczyna z dobrego domu, on ubogi chłopak z miasta. Zakochują się w sobie i ich miłość zostaje wystawiona na próbę. Czy zwyciężą? Kto wie. Tym razem książki Wam nie polecę, ale zdecydowanie powinniście obejrzeć ten film (ze świetną obsadą). A poza tym, muszę dodać, że większość książek Sparksa nadaje się na prezenty walentynkowe, więc jakby co, to macie w czym wybierać.

4. "Ugly love" - Colleen Hoover 
Mnie ta książka nie urzekła, ale jest o trudnej miłości, więc jak najbardziej nadaje się na prezent. Powieść ta ma wiele pozytywnych recenzji, więc najprawdopodobniej to ze mną jest coś nie tak. "Ugly love" to historia Tate i Milesa. Są młodzi i piękni i pakują się w bardzo dziwną relację opierającą się głównie na fizyczności. Z czasem pojawiają się emocje, które przytłaczają chłopaka, bo ma on za sobą trudną przeszłość o której nie może zapomnieć. O dziwo, film jeszcze nie powstał, więc pozostaje Wam tylko książka. Ale jakby było Wam mało, to Hoover napisała kilka książek (niektóre ponoć świetne, ale nie wiem, bo nie czytałam), więc na pewno możecie skompletować całą kolekcję książek.

5. "Zanim się pojawiłeś" - Jojo Moyes 
Zdecydowanie mój faworyt! Piękna, wzruszająca, poruszająca książka o przyjaźni i miłości. Lou zostaje zatrudniona jako opiekunka sparaliżowanego Willa. Mężczyzna nie jest łatwym pacjentem, robi wszystko, aby zniechęcić do siebie dziewczynę, ale ta jest zdesperowana, potrzebuje pieniędzy, więc chcąc nie chcąc zostaje na stanowisku i próbuje swoich sił w "okiełznaniu" niesfornego pacjenta. Za punkt honoru stawia sobie, że przywróci Willowi chęć do życia. I tutaj wszystko się zaczyna! Jeśli jeszcze nie czytaliście - to czytajcie koniecznie. Ta książka to must have! Oczywiście jest film - równie fantastyczny - ale mimo wszystko powieść ta musi stanąć na Waszych półkach. Polecam gorąco!

czwartek, lutego 09, 2017

#36 "Bez mojej zgody" by Jodi Picoult

#36 "Bez mojej zgody" by Jodi Picoult

Tytuł: Bez mojej zgody 
Autor: Jodi Picoult 
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 11 sierpnia 2009 
Liczba stron: 528

"Ludzi nie kocha się za to, że są doskonali, tylko mimo to, że tacy nie są"

Jodi Picoult to jedna z moich ulubionych pisarek jeśli chodzi o literaturę dla kobiet. W swoich książkach zawsze porusza tematy ważne, drażliwe, takie, które stoją na granicy wyborów moralnych i etycznych. Bohaterowie jej powieści zawsze stają przed trudnymi wyborami, które mają wpływ na ich życia. 

Podobnie było w "Bez mojej zgody". Historia opowiada o małżeństwie z dwojgiem dzieci. U młodszego z nich, córeczki Kate, lekarze diagnozują bardzo rzadką i groźną odmianę białaczki. Zarówno oni, jak i starszy brat nie mogą zostać dawcami. Rodzice postanawiają poddać się zabiegowi in vitro i z czterech jajeczek wybierają te, które ma najbardziej zbliżone DNA do chorego dziecka. W ten sposób na świat przychodzi Anna, która już od najmłodszych lat jest poddawana różnym zabiegom mającym na celu uratowanie życie siostry - transfuzje krwi, pobranie szpiku kostnego itd. Rodzinę tę poznajemy w momencie, w którym Kate potrzebuje przeszczepu nerki, a Anna się przeciw temu buntuje. Nastolatka wynajmuje adwokata, który ma pomóc jej w tym, aby samodzielnie mogła podejmować decyzje odnośnie swojego zdrowia i zabiegom, którym się będzie poddawała. 

Moim zdaniem jest to bardzo trudny temat, dlatego bardzo polecam Wam tę książkę. Trudno jest się opowiedzieć za którąś ze stron, bo trzeba poznać sposób patrzenia każdego z bohaterów i z każdym po części można się zgodzić. Główny spór toczy się między matką a córką - trudno się dziwić. Anna ma dość ciągłych operacji, które pogarszają jej stan zdrowia i przez które nie może żyć jak normalna nastolatka, bo ciągle "musi być pod ręką" oraz matka, która za wszelką cenę chce utrzymać swoje dziecko przy żuciu. Niezależnie od tego po której stronie staniecie, argumenty każdej będą do Was przemawiać. I tutaj nie chodzi tylko o to, kto ma rację. Tu chodzi o coś znacznie ważniejszego. Jeśli lubicie takie książki, w których bohaterowie zmagają się z naprawdę wielkimi dylematami i dramatami, to bardzo Wam polecam Jodi Picoult. Nie zawiedziecie się. 

Na mnie ta książka zrobiła ogromne wrażenie. Picoult ma lekkie piórko, mimo iż porusza naprawdę trudne tematy. Czas spędzony z jej powieściami na pewno nie będzie stracony. Te historie Was poruszą i zbulwersują, i niejednokrotnie wzruszą. Nie wahajcie się i na własnej skórze odkryjcie niepowtarzalność tej pisarki. Warto! 


poniedziałek, lutego 06, 2017

Urodziny!

Urodziny!

Ale ten czas leci! Nim się obejrzałam zleciał rok odkąd pojawiłam się w blogosferze, a dokładnie dzisiaj mój bookstagram kończy roczek! Zupełnie nie wiem, kiedy to zleciało. Mam wrażenie, że moja przygoda z prowadzeniem książkowych profilów dopiero się zaczęła.

Wydaje mi się, że to dobry czas na podsumowania, dlatego zastanawiałam się nad tym, co te profile mi dały. I znalazłam 5 powodów dla których warto jest założyć tematycznego (nie tylko o książkach) bloga albo profil na instagramie.

1. NOWE ZNAJOMOŚCI 

To jeden z fajniejszych powodów dla których warto jest założyć przede wszystkim profil na instagramie, bo tam ten kontakt z ludźmi jest szybszy, łatwiejszy i bardziej bezpośredni.
Jest to świetna sprawa, bo można spotkać osoby, które mają podobne pasje i zainteresowania co Ty. Można się wymienić poglądami, wzajemnie dopingować, motywować, polecać sobie różne rzeczy (nie tylko książki). Można znaleźć naprawdę fantastycznych i inspirujących ludzi i nierzadko takie znajomości przekształcają się w długoletnie przyjaźnie.

2. POSZERZANIE ZAINTERESOWAŃ 

Dzięki temu, że obserwuje się wiele różnych kont, to ma się kontakt z osobami, które lubują się w zupełnie innych np. gatunkach literackich. Dzięki temu poszerzamy swoje zainteresowania, otwieramy się na nowe lektury, próbujemy czegoś nowego. I kto wie, może właśnie dzięki temu odkryjemy, że thrillery nie są takie straszne, a literatura kobieca nie zawsze jest mdłym romansidłem z happy endem na końcu.
Poza tym poznajemy nowe tytuły, autorów, wydawnictwa. Ja sama dzięki mojemu profilowi na instagramie i blogowi odkryłam kilku naprawdę fajnych pisarzy, których książki zdobią teraz moje półki. Wynajdowanie książkowych perełek jest naprawdę świetnym zajęciem.

3. PRACA NAD KREATYWNOŚCIĄ 

Zrobić dobre zdjęcie jest naprawdę trudno. Ja sama ciągle się tego uczę, ale fajnie jest kombinować z fotografiami. Zmiany tła, wyszukiwanie nowych, ładnych obiektów, świeczek, pudełeczek, kubków, które komponowałyby się z naszymi książkami - to naprawdę pochłania wiele czasu, ale efekty mogą wynagrodzić tę całą szukaninę. Z każdym kolejnym postem, zdjęcia czy też recenzję są coraz lepsze, bo przecież człowiek uczy się na błędach i poprzez ciężką pracę.

4. KONTAKTY Z WYDAWNICTWAMI 

Jeśli się prowadzi bookstagrama i jest się w tym całkiem niezłym, to bardzo często można nawiązać kontakt z jakimś wydawnictwem. Dzięki takiej współpracy nasz portfel może lekko odsapnąć. Wydawnictwa przysyłają książki przedpremierowo (oczywiście gratis) w zamian na recenzję na blogu bądź promocję wybranego tytułu na IG.
A jeśli mowa o dostawaniu książek, to bardzo często organizowane są różnego rodzaju konkursy i rozdania. Co lepsze! Większość tego typu rzeczy organizują zwykli instagramiowicze, więc możecie brać udział do woli w konkursach lub samodzielnie jakiś zorganizować, aby zyskać dodatkowych "fanów".

5. POGŁĘBIANIE KSIĄŻKOWEJ MIŁOŚCI 

I to jest chyba najlepszy punkt dzisiejszego zestawienia. Dzięki blogom i profilom na instagramie macie codzienny i nierozłączny kontakt z książkami - nie tylko taki fizyczny podczas czytania, ale również internetowy, bo książki towarzyszą Wam nawet na telefonach. Można o nich rozmawiać zawsze i wszędzie, dzielić się swoją pasją, zarażać miłością innych ludzi, którzy nie do końca są przekonani do takiego spędzania czasu albo chociażby do nowych gatunków literackich.

Jeśli jeszcze się zastanawiacie nad założeniem profilu na instagramie - abstrahując czy ma on być o książkach, jedzeniu, kosmetykach czy podróżach, to muszę Wam powiedzieć, że warto. Jeśli tylko macie jakąś pasję, zainteresowania, którymi możecie się dzielić i zarażać, jeśli fotografia jest Waszą pasją, to nie wahajcie się! I nie zrażajcie się od początku. Wiadomo, że początki nigdy nie są łatwe, zapewne przez pierwsze dni, a może i tygodnie, grono Waszych followersów będzie wolno rosło, ale będzie rosło z dnia na dzień, a to najważniejsze.

Także ja Was gorąco zachęcam. Jeśli będziecie mieli problemy, to na pewno znajdziecie kilka osób, które Wam pomogą lub odpowiedzą na nurtujące pytania. Każdy z nas kiedyś zaczynał, każdy przechodził to samo. Warto dawać sobie szansę.
Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger