poniedziałek, grudnia 30, 2019

#140 "Zaufasz mi" by Diana Brzezińska

#140 "Zaufasz mi" by Diana Brzezińska

Cześć Moliki!
Pamiętacie jak całkiem niedawno pisałam Wam o książce Diany Brzezińskiej "Będziesz moja"? Jeśli nie wiecie o czym mówię koniecznie to nadróbcie, a najlepiej zapoznajcie się z tą książką, bo jest świetna. I dzisiaj mam zamiar kontynuować swoje ochy i achy, bo właśnie jestem po lekturze drugiego tomu serii kryminalnej.

"Zaufasz mi" to kontynuacja losów policyjnej pani psycholog Ady Czarneckiej oraz podkomisarza Krystiana Wilka. Po trudnej i dramatycznej w skutkach sprawie z pierwszego tomu Ada ucieka do rodzinnego domu, aby trochę odpocząć od pracy i zapomnieć o tym co się wydarzyło. Kobieta nawet po długiej, kilkumiesięcznej przerwie dalej ma koszmary i napady lękowe, które nie pozwalają jej normalnie funkcjonować. Nie wyobraża sobie powrotu na komendę i pracy.
Bodźcem, który zmobilizował ją do powrotu była informacja o zatrudnieniu na zastępstwo innego psychologa, który swoim doświadczeniem i sposobem pracy znacznie przewyższał Adriannę. Zarówno ona, jak i Krystian Wilk, nie mogli pozwolić na to, aby ostatecznie Ada została zwolniona, dlatego podkomisarz ściąga ją do pracy.
Ada od razu została przydzielona do toczącej się sprawy. W Szczecinie odnotowano znaczny wzrost samobójstw. Krystian i Ada od razu zaczęli przypuszczać, że nie jest to przypadek i próbują znaleźć coś co łączy wszystkie ofiary.

Po raz kolejny autorka zafundowała nam bardzo ciekawą sprawę, która nie jest taka oczywista jakby mogło się wydawać. Za samobójstwami stoi skomplikowana historia, bardzo trudna do rozszyfrowania. Adrianna za punkt honoru stawia sobie rozwiązanie tej zagadki, pomimo tego, że sama boryka się z wahaniami emocjonalnymi spowodowanymi zbliżającym się rozwodem oraz rozprawą, która ma zakończyć sprawę z pierwszego tomu.
We wszystkim stara się pomóc jej Krystian. Podkomisarz pomimo uczuć, które żywi do Adrianny pozostaje jej przyjacielem. Stara się ją uspokajać w trudnych napadach lękowych. Ich relacja się zacieśnia i naprawdę nie mogę się już doczekać, kiedy zostaną pełnoprawną parą. Ale na to muszę poczekać (mam nadzieję) do kolejnego tomu.

Książkę czyta się szybko i przyjemnie, jest naprawdę wciągająca, bo akcja toczy się naprawdę dynamicznie. Porównując dwa tomy przyznam, że pierwszy podobał m się odrobinę bardziej, ale nie zmienia to faktu, że jestem fanką tej serii Polubiłam bohaterów - zwłaszcza Krystiana Wilka, który już w pierwszej części skradł moje serce (pomimo tego, że jego zachowanie i sposób bycia woła o pomstę do nieba).

"Zaufasz mi" to taki romantyczny kryminał - bardzo fajna pozycja na zimowe wieczory. Dostarczy Wam wielu wrażeń, interesującą intrygę, romantyczne uniesienia i zakończenie, które wyprowadzi Was z równowagi. Ja już zacieram ręce na kolejny tom. Mam ogromną nadzieję, że ukarze się szybko, bo życie w takiej niewiedzy i nieświadomości aż boli! :)
Gorąco Wam polecam tę serię. Są to jedne z fajniejszych książek polskiego pochodzenia, które czytałam w ostatnim czasie.

piątek, grudnia 20, 2019

#139 "I żyli długo i szczęśliwie" by C.C. MacDonald

#139 "I żyli długo i szczęśliwie" by C.C. MacDonald

Cześć Moliki!
Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz przeczytałam książkę od pierwszej do ostatniej strony. To straszne, wiem. Ale stało się! I właśnie z tą książką do Was dzisiaj przychodzę.

A na myśli mam thriller psychologiczny pt. "I żyli długo i szczęśliwie" autorstwa C.C. MacDonald.
Głównymi bohaterami jest angielska rodzina. Poznajemy Naomi i Charliego w momencie, kiedy starają się o rodzeństwo dla swojej dwuletniej córeczki Prue. Jednak para ma problemy z poczęciem drugiego potomka, a dodatkowo Naomi czuje się coraz bardziej zawiedziona mężem i ich relacją.
Zniechęcona i rozczarowana kobieta coraz częściej się irytuje i szuka rzeczy, które odwróciłyby jej uwagę od męża. I tutaj pojawia się przystojny Sean, ojciec jednego z chłopców nieuczęszczających do tego samego żłobka co Prue. Naomi od razu zapałała fascynacją do mężczyzny i zapragnęła do poznać bliżej. Poznali się na tyle blisko, że wylądowali razem w gorącym uścisku pod prysznicem, a zaraz potem okazało się, że Naomi zaszła w ciąże.
I w tym momencie zaczyna się największy problem kobiety, bowiem w jej domu zaczynają się dziać dziwne i niewyjaśnione rzeczy, do tego nie wie czyje dziecko nosi pod sercem, a jakby tego było mało Sean okazuje się być kumplem jej męża.
Minęło sporo czasu nim Naomi zorientowała się, że Sean ma taką samą obsesję na jej punkcie, jak ona na niego z początku ich znajomości.

Ja mam mieszane uczucia po tej lekturze. Moim zdaniem książka jest mocno przegadana, a akurat tego nie lubię. Autor w głównej mierze skupił się na tym, aby pokazać co dzieje się w głowie głównej bohaterki. Naomi doznała wielu emocji przez całą długość książki i jest osobą, która lubi wszystko analizować. Czytelnik ani na moment nie miał okazji wyjść z jej głowy. Czytając tę książkę momentami aż byłam zmęczona jej ciągłym myśleniem i po prosu chciałam, aby akcja wreszcie ruszyła do przodu.
Jeśli mowa o akcji, to uprzedzam, że nie jest ona szybka i wartka. Ba! Początkowe rozdziały wloką się jak ślimak. Miałam wrażenie, że bohaterowie kręcą się kółko - odwożą dziecko do żłóbka, wracając, zajmują się córką, rozmawiają o ciąży, dziecku i remoncie domu. Żadnych konkretów, żadnych zwrotów akcji. Kompletnie nic, tylko ciągłe rozważania głównej bohaterki. I właśnie dlatego ciężko się czyta tę książką (przynajmniej mi).
Dopiero przekraczając połowę zaczyna akcja zaczyna się powoli rozkręcać. Jednak nie spodziewajcie się fajerwerków. Zakończenie też jest takie bez wow. Jakby autor nie miał pomysłu jak to zakończyć, więc wybrał najprostszy i najbanalniejszy sposób, a potem na kilku stronach zaprezentował zeznania bohaterów i tyle. Myślę, że można było to jakoś lepiej zorganizować, bo sama intryga była całkiem niezła.

To co fajne jest w tej książce to pokazanie jak jeden nieprzemyślany czyn może wpłynąć na całe nasze późniejsze życie. Człowiek musi się wtedy zmierzyć z ogromnymi konsekwencjami, ale także z poczuciem winy, które czasami jest gorsze od niejednej kary. I trzeba z tym żyć, bo czasu nie da się cofnąć, a tak jak wspomniałam, niektórych rzeczy nie da się naprawić i będą się one za nami ciągnęły i przypominały przez całe życie o błędach popełnionych w przeszłości. Niestety tak to już jest...

Moim zdaniem Naomi i Charlie mieli wielkie szczęście jak na to co zrobili. Zarówno on jak i ona uniknęli konsekwencji, co nie oznacza, że mogą spać spokojnie, bo obydwie doskonale wiedzą, że wyrządzili krzywdę innym osobom. Ja na ich miejscu nie potrafiłabym się z tym pogodzić.

Czy warto sięgnąć po tę książkę? Myślę, że tak, jednak nie jest to lektura dla wszystkich. Z pewnością część czytelników będzie zadowolona psychologicznym aspektem tego thrillera, jednak część, która szuka akcji, dreszczyku emocji i nagłych zwrotów akcji będzie mocno zawiedziona. Także zależnie od tego czego szukacie, sami odpowiedzcie sobie na pytanie, czy chcecie przeczytać "I żyli długo i szczęśliwie".

wtorek, grudnia 10, 2019

#138 "Najcenniejszy podarunek" by Klaudia Bianek

#138 "Najcenniejszy podarunek" by Klaudia Bianek

Cześć Moliki!
Nie pamiętam, kiedy byłam tutaj ostatni raz. Zresztą, mój Instagram też mocno ucierpiał w ostatnich tygodniach. Kompletnie nie mam weny do czytania. Myślę, że jesień i zima kompletnie pochłonęły moje dobre chęci i jakąkolwiek motywację do robienia czegoś konkretnego.

Jednak nie zważając na to, postanowiłam przyjść i napisać dla Was kilka słów o książce "Najcenniejszy podarunek" Klaudii Bianek.
Klaudię początkowo znałam jedynie z instagramowego profilu, jednak bardzo się ucieszyłam, że zdecydowała się napisać swoją własną powieść. Bardzo wspieram wszelkich bookstagramerów, którzy robią coś własnego, niezależnie od tego czy projektują i sprzedają zakładki czy też piszą książki. Bardzo mnie to cieszy i wszystkim życzę powodzenia, bo jest to piękny przykład jak pasja staje się pracą.

Wracając do książki... "Najcenniejszy podarunek" to świąteczna historia Oliwii, która walczy z wieloma przeciwnościami losu, aby zorganizować święta Bożego Narodzenia. Na jej drodze staje nieobecna matka, unikająca kontaktu z rodziną, uzależniony od alkoholu ojciec, niewystarczające fundusze... Oliwia nie ma lekko, ale bardzo się stara, bo chce, aby w jej życiu zapanowała normalność.
Niespodziewanie pomoc oferuje jej Oskar, sąsiad z którym jako dziecko świetnie się dogadywała, lecz z biegiem lat kontakt się urywał i zakończył na zachowawczym przywitaniu przy mijaniu na ulicy.

Ten, kto jest ze mną dłużej wie, że ja kompletnie nie lubię świąt i historii z nimi związanych. Dlatego też bardzo rzadko sięgam po tego typu literaturę. Jednak kiedy zaproponowano mi tę książką to pomyślałam, że to przede wszystkim świetna okazja do zapoznania się z twórczością Klaudii (bo niestety jeszcze nie czytałam jej debiutanckiej powieści). I przyznam Wam szczerze, że mimo mojej niechęci do tego świątecznego okresu, to książka bardzo mi się podobała.
Przede wszystkim historia wydała mi się bardzo oryginalna i prawdziwa. Nie wszystko było takie oczywiste. Nie było sztucznie wytworzonej świątecznej atmosfery, że w tym czasie wszystko jest takie cudowne, ludzie dobrzy, a stół sam nakrywa się wigilijnymi potrawami. Klaudia wprowadziła do swojej książki kalejdoskop emocji - radość, smutek, żal... Był dramat, komedia i "happy end". Chociaż z tym ostatnim to tak nie do końca, choć chyba mogę Wam zdradzić, że zakończenie książki sugeruje ciąg dalszy losów tych bohaterów. Co oczywiście bardzo mnie cieszy, bo bardzo ich polubiłam.

Także jeśli szukacie słodko-gorzej książki, która idealnie nadawałaby się do czytania w okresie świątecznym, to z czystym sumieniem mogę polecić Wam tę ciepłą powieść, która na pewno dostarczy Wam dużo wrażeń i nastoi optymistycznie przez zbliżającymi się świętami.
Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger