piątek, grudnia 20, 2019

#139 "I żyli długo i szczęśliwie" by C.C. MacDonald


Cześć Moliki!
Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz przeczytałam książkę od pierwszej do ostatniej strony. To straszne, wiem. Ale stało się! I właśnie z tą książką do Was dzisiaj przychodzę.

A na myśli mam thriller psychologiczny pt. "I żyli długo i szczęśliwie" autorstwa C.C. MacDonald.
Głównymi bohaterami jest angielska rodzina. Poznajemy Naomi i Charliego w momencie, kiedy starają się o rodzeństwo dla swojej dwuletniej córeczki Prue. Jednak para ma problemy z poczęciem drugiego potomka, a dodatkowo Naomi czuje się coraz bardziej zawiedziona mężem i ich relacją.
Zniechęcona i rozczarowana kobieta coraz częściej się irytuje i szuka rzeczy, które odwróciłyby jej uwagę od męża. I tutaj pojawia się przystojny Sean, ojciec jednego z chłopców nieuczęszczających do tego samego żłobka co Prue. Naomi od razu zapałała fascynacją do mężczyzny i zapragnęła do poznać bliżej. Poznali się na tyle blisko, że wylądowali razem w gorącym uścisku pod prysznicem, a zaraz potem okazało się, że Naomi zaszła w ciąże.
I w tym momencie zaczyna się największy problem kobiety, bowiem w jej domu zaczynają się dziać dziwne i niewyjaśnione rzeczy, do tego nie wie czyje dziecko nosi pod sercem, a jakby tego było mało Sean okazuje się być kumplem jej męża.
Minęło sporo czasu nim Naomi zorientowała się, że Sean ma taką samą obsesję na jej punkcie, jak ona na niego z początku ich znajomości.

Ja mam mieszane uczucia po tej lekturze. Moim zdaniem książka jest mocno przegadana, a akurat tego nie lubię. Autor w głównej mierze skupił się na tym, aby pokazać co dzieje się w głowie głównej bohaterki. Naomi doznała wielu emocji przez całą długość książki i jest osobą, która lubi wszystko analizować. Czytelnik ani na moment nie miał okazji wyjść z jej głowy. Czytając tę książkę momentami aż byłam zmęczona jej ciągłym myśleniem i po prosu chciałam, aby akcja wreszcie ruszyła do przodu.
Jeśli mowa o akcji, to uprzedzam, że nie jest ona szybka i wartka. Ba! Początkowe rozdziały wloką się jak ślimak. Miałam wrażenie, że bohaterowie kręcą się kółko - odwożą dziecko do żłóbka, wracając, zajmują się córką, rozmawiają o ciąży, dziecku i remoncie domu. Żadnych konkretów, żadnych zwrotów akcji. Kompletnie nic, tylko ciągłe rozważania głównej bohaterki. I właśnie dlatego ciężko się czyta tę książką (przynajmniej mi).
Dopiero przekraczając połowę zaczyna akcja zaczyna się powoli rozkręcać. Jednak nie spodziewajcie się fajerwerków. Zakończenie też jest takie bez wow. Jakby autor nie miał pomysłu jak to zakończyć, więc wybrał najprostszy i najbanalniejszy sposób, a potem na kilku stronach zaprezentował zeznania bohaterów i tyle. Myślę, że można było to jakoś lepiej zorganizować, bo sama intryga była całkiem niezła.

To co fajne jest w tej książce to pokazanie jak jeden nieprzemyślany czyn może wpłynąć na całe nasze późniejsze życie. Człowiek musi się wtedy zmierzyć z ogromnymi konsekwencjami, ale także z poczuciem winy, które czasami jest gorsze od niejednej kary. I trzeba z tym żyć, bo czasu nie da się cofnąć, a tak jak wspomniałam, niektórych rzeczy nie da się naprawić i będą się one za nami ciągnęły i przypominały przez całe życie o błędach popełnionych w przeszłości. Niestety tak to już jest...

Moim zdaniem Naomi i Charlie mieli wielkie szczęście jak na to co zrobili. Zarówno on jak i ona uniknęli konsekwencji, co nie oznacza, że mogą spać spokojnie, bo obydwie doskonale wiedzą, że wyrządzili krzywdę innym osobom. Ja na ich miejscu nie potrafiłabym się z tym pogodzić.

Czy warto sięgnąć po tę książkę? Myślę, że tak, jednak nie jest to lektura dla wszystkich. Z pewnością część czytelników będzie zadowolona psychologicznym aspektem tego thrillera, jednak część, która szuka akcji, dreszczyku emocji i nagłych zwrotów akcji będzie mocno zawiedziona. Także zależnie od tego czego szukacie, sami odpowiedzcie sobie na pytanie, czy chcecie przeczytać "I żyli długo i szczęśliwie".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger