środa, kwietnia 22, 2020

#150 "Na progu zła" by Louise Candlish

#150 "Na progu zła" by Louise Candlish

Cześć Moliki!
Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją książki "Na progu zła" Louise Candlish.
Zanim przejdę do przedstawienia książki i mojej opinii o niej to chciałabym podziękować wydawnictwu Muza za możliwość przeczytania tej historii.

"Na progu zła" to thriller psychologiczny, czyli to co lubię najbardziej. Mimo to jestem zawiedziona tą książką. Ale po kolei...
Powyższa historia to opis życia małżeństwa Fiony i Brama Lawsonów. Para żyje w separacji i wymienia się opieką nad dwójką dzieci. Małżeństwo mieszka w pięknym, bardzo drogim domu, który jest oczkiem w głowie kobiety. Fiona bardzo dba o nieruchomość i ma nadzieję, że w przyszłości jej synowie odziedziczą posiadłość i będą w niej prowadzić równie szczęśliwe życie ze swoimi rodzinami.
Jednak cała idylla kończy się, kiedy pewnego dnia Fiona wraca do domu z kilkudniowego wyjazdu, a po jej willi kręcą się obcy ludzie, którzy wprowadzają się do jej domu. Kobieta nic nie rozumie, jest pewna, że zaszło jakieś nieporozumienie. Jednak kiedy obcy ludzie przedstawiają jej dokumenty zakupu, a dodatkowo Bram nie odbiera telefonu i nikt nie wie gdzie jest, Fiona zaczyna rozumieć, że to dzieje się naprawdę i że straciła cały dorobek swojego życia.
Tymczasem Bram toczył walkę na śmierć i życie...

Opis książki brzmi naprawdę bardzo zachęcająco i miałam nadzieję na bardzo ciekawą i trzymającą w napięciu fabułę. Ogólnie mam duży problem z nazywaniem tej książki thrillerem, bo moim zdaniem w tej książce nie ma nic, co mogłoby ją kwalifikować do tego gatunku. Moim zdaniem jest to bardziej mroczna obyczajówka i w takiej kategorii będę oceniała tę książkę, bo w przeciwnym wypadku wypadłaby ona bardzo źle.
W "Na progu zła" autorka skupia się głównie na kłamstwie. Pokazuje jak jedno kłamstwo oddziałowuje na drugie, jak szybko człowiek zapętla się w fali kłamstw, które sam tworzy. W tej książce kłamstwa są jak nitka prowadząca do kłębka. Z każdą stroną jest ich więcej i więcej. Główni bohaterowie kłamią, bo chcą dobrze. Chcą dobrze dla siebie i dla swoich bliskich. Candlish skupia się na kłamstwie, aby pokazać jak wiele człowiek jest w stanie zrobić i poświęcić dla kogoś kogo kocha. I jest to bardzo ciekawy aspekt tej książki, z którego można wyciągnąć morał, że kłamstwo ma bardzo krótkie nogi.
Jednak jeśli mam być szczera, to mi w tej książce zabrakło dreszczyku emocji. Czytałam tę historię z obojętnością. Zabrakło mi dynamicznych zwrotów akcji. Czekałam na "bum" i miałam nadzieję, że chociaż zakończenie historii dostarczy mi wielkich wrażeń i czegoś zaskakującego. Ale i tutaj niestety bardzo się zawiodłam. Myślę, że stało się tak głównie przez sposób narracji (pomimo iż ciekawy i dla mnie wyjątkowy, bo nigdy nie spotkałam się z takim schematem). Czytelnik dostaje od autorki suche fakty, bohaterowie z dokładnością opisują co działo się każdego dnia, autorka nie pozostawia swoim czytelnikom miejsca na domysły, na zaskoczenie, na ciekawość.
Wrócę jeszcze na chwilę do sposoby narracji, bo moim zdaniem jest on naprawdę ciekawy i innowacyjny, choć może nienadający się do thrillerów, bo rzeczywiście nie pozostawia czytelnikom miejsca na wyobraźnię). Historia małżeństwa Lawsonów jest pisana z dwóch perspektyw: Fiony, która zgłosiła do programu, w którym opowiada o tym jak została oszukana przez męża oraz Brama, który sporządza list w komputerowym programie, aby wyjaśnić jak doszło do wszystkich nieszczęść w życiu tej rodziny. I uważam, że jest to naprawdę świetny pomysł na pisanie książki!

Jak wspominałam mam naprawdę wielki problem, aby ocenić tę książkę... Miała dobre momenty, jednak rzeczy, które mnie w niej zawiodły jest znacznie więcej niż plusów, dlatego nie mogę jej pozytywnie ocenić. Wiem, że znajdą się fani dla tej historii, ale ja niestety wśród nich się nie znajdę, bo nie otrzymałam nic co obiecywały opisy i okładka książki...

środa, kwietnia 15, 2020

#149 "Devlin" by Jennifer L. Armentrout

#149 "Devlin" by Jennifer L. Armentrout

Cześć.
Pamiętacie trylogię o pięknych i bogatych braciach de Vincent?
Do niedawna miałam do nadrobienia ostatnią część, ale było minęło, bo skończyłam czytać trzeci tom i tym samym mogę uznać całą serię za skończoną.

Trzeci tom jest o najstarszym z braci - Devlinie. Devlin już od początku wzbudzał moją ciekawość, bo autorka zawsze przedstawiała go z dystansu. Nie mogłam się doczekać, kiedy przeczytam jego tom, ponieważ byłam bardzo ciekawa co wydarzyło się w jego życiu, że był tak zimnym i surowym mężczyzną. Devlin już w pierwszym tomie został przedstawiony jako diabeł. Zbudzał respekt przed każdą osobą, która znalazła się w jego otoczeniu, zawsze był najważniejszy, jego zdanie liczyło się najbardziej, był srogi i zdystansowany. Wszystko to potwierdziło się w tej książce, ale tym razem poznajemy genezę jego zachowań.
W tej książce poza trzecim bratem poznajemy nową bohaterkę - Rosie. Dziewczyna zajmuje się polowaniem na duchy, interesuje się tym co niematerialne i duchowe. Wierzy w siły nadprzyrodzone, dlatego od początku marzy jej się wejście do posiadłości de Vincentów, która przez wszystkich mieszkańców Nowego Orleanu uważana jest za nawiedzoną. Pomimo tego, że przyjaźni się z Nikkie, która związana jest z środkowym bratam Gabrielem, to obawia się wejścia do tego domu ze względu na Devlina.
Jednak nie taki diabeł straszny jak go malują...

Ta książka to oczywiście romans z lekką dozą erotyki (jak dla mnie nic gorszącego). Mówiłam to już niejednokrotnie, ale w tych książkach podoba mi się przede wszystkim to, że lekka literatura miłosna połączona jest trochę z kryminałem, trochę z fantasy... Jest to dla mnie zupełnie coś nowego, więc z wielką przyjemnością czytało mi się każdy z tomów.

Na ten tom czytałam od początku, bowiem to właśnie Devlin intrygował mnie najbardziej. To że zawsze stał z boku i był taki zimny sprawiało, że stawał się dla mnie coraz bardziej fascynujący. Jednak jest coś w tym, że kobiety wolą złych chłopców ;)
I powiem Wam, że jak poznałam całą prawdę o najstarszym z braci to polubiłam go jeszcze bardziej. Nie miał łatwego dzieciństwa, bowiem wychowywał go człowieka, który za nic miał sobie moralność. Devlin musiał wiele wycierpieć, także dla braci. Zawsze robił to świadomie, jednak nie na popis. Cierpiał w samotności. Robił wszystko, aby uchronić rodzinę przez konsekwencjami zachowania ojca. To go ukształtowało i przygotowało do brania na siebie wszystkiego co złe i niebezpieczne. I dopiero Rosie uświadomiła mu, że nie musi dźwigać tego ciężaru sam.

Nie jest to łatwa historia. Ma ona w sobie wiele bólu, ale kiedy przeczytacie i utożsamicie się z głównym bohaterem, zrozumiecie, że nie jest to zwykła książka o miłości. Super się to czyta i bardzo żałuje, że bracia są trzej. Z chęcią raczyłabym się tą serią jeszcze przez kilka tomów.
Może Wy mi coś polecicie w podobnym stylu? Czasami nachodzi mnie ochota na romans, ale nie taki słodko-pierdzący". Szukam czegoś w stylu braci de Vincent. Dajcie znać jeśli spotkaliście się już z podobnymi książkami.

środa, kwietnia 08, 2020

#148 "Wrzask" by Izabela Janiszewska

#148 "Wrzask" by Izabela Janiszewska

Cześć!
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam tak dobrą książkę w rękach.

"Wrzask" to polski thriller, który naprawdę mocno Was wciągnie.
W książce pojawia się dwójka głównych bohaterów - Larysa Luboś oraz Bruno Wilk.
Larysa jest niezależną reporterką. Skupia się tylko na sprawach, które opierają się na pomocy kobietom molestowanym, poniżanym, bitym... Ma w sobie wewnętrzną misję. Wie czego chce i uparcie dąży do celu nie zważając na konsekwencje. Jest silną i twardą kobietą o czym świadczy jej łysa głowa oraz zamiłowanie do sztuk walki. Larysa to jedna z najbardziej charakterystycznych bohaterek z jakimi miałam do czynienia i przyznaję, że da się ją lubić.
Z kolei Bruno to policjant tego rodzaju, który ja w książkach bardzo lubię (bo nie sądzę, aby w rzeczywistości racy istnieli). Jest wygadany, bardzo pewny siebie, bezkompromisowy, flirciarski i święcie przekonany o swojej świetności. Robi to co chce, nie czuje respektu nawet przed przełożonymi. Tak jak Larysa dąży do celu po trupach, więc jasne dla mnie było, że relacja między tą dwójką będzie na zasadzie "kto się lubi, ten się czubi".

Bruno zostaje przydzielony do prawy śmierci młodej dziewczyny. Początkowo policja myśli, że było to samobójstwo, jednak Brunonowi od początku coś nie pasowało i drążył temat. Z kolei Larysa prowadziła śledztwo w sprawie sadystycznego sponsora, który płacił młodym kobietom za seks. Szybko pojęli, że obie sprawy mogą mieć ze sobą związek. Każde na własną rękę prowadziło śledztwo, jednak zdali sobie sprawę, że tylko łącząc siły mogą dojść do prawy i schwytania prawdziwego mordercy.

Powiem Wam, że pochłonęłam tę książkę. Jest tak fajnie i przyjemnie napisana, że kartki same się przewracają. W dodatku nie znajdziecie w niej zbędnego lania wody. Za to doświadczycie zabawnych dialogów i akcję, która ani na moment nie zwalnia tempa. Główni bohaterowie są bardzo charakterystyczni. Mają swoje charakterki i swoje przyzwyczajenia, nie zmieniają zachowania tylko po to, aby dopasować się do danej sytuacji. Autorka od początku nadała im określony kształt i trzymała się tego do samego końca.
Nie ukrywam, że moim ulubionym bohaterem jest Bruno. Aczkolwiek przyznam, że już kiedyś doświadczyłam w książce policjanta z takim usposobieniem (o ile się nie mylę, to w serii Diany Brzezińskiej również był policjant Wilk z podobnym charakterem - ale też go tam lubiłam, więc to tylko potwierdza, że lubię ten typ). Pomimo tego, że Bruno to kochaś i podrywacz, to ma w sobie całą gamę dobrych cech - choć są one głęboko ukryte i tylko nieliczni bohaterowie będą mieli okazję ich doświadczyć.

Ale nie tylko bohaterowie są mocną stroną tej książki. Sama fabuła jest świetnie zaplanowana i opisana. Sprawa, którą zajmują się Lara i Bruno jest trudna, ma wiele niejasności, wiele zagadek. W dodatku obecne morderstwo młodej dziewczyny ma swoje korzenie w zamierzchłych czasach, a ludzie, który wówczas zajmowali się śledztwem nie chcą o nim mówić. Główni bohaterowie muszą złapać człowieka niebezpiecznego i wręcz niewidzialnego.

Przeczytajcie tę książkę, bo naprawdę nie będziecie żałować ani minuty nad nią spędzonej.

PREMIERA: 15 marca

Dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona za możliwość przeczytania tej fantastycznej książki :)

czwartek, kwietnia 02, 2020

Podsumowanie kwartału - styczeń, luty, marzec

Podsumowanie kwartału - styczeń, luty, marzec

Dzień dobry.
Witam Was i zapraszam na pierwsze podsumowanie kwartału 2020 roku.
Przez ostatnie trzy miesiące udało mi się przeczytać 9 książek. Były to głównie thrillery i kryminały, ale znalazły się także dwa romanse i jedna książka obyczajowa o tematyce wojennej.

A teraz krótki ranking.
Zacznę od książki "Żółty ptak śpiewa", bo to właśnie jedyna książka obyczajowa, która wpadła w moje ręce. Jest to historia Żydówki Róży oraz jej pięcioletniej córki, które ukrywają się przez nazistowskimi żołnierzami w stodole. Muszą zachować całkowitą ciszę, aby nie zwrócić na siebie uwagi okolicznych mieszkańców. I właśnie w takim momencie Róża wymyśla dla córki historię o zaczarowanym ogrodzie i ptaku, który wyśpiewuje wszystkie melodie świata.
Jednak nadchodzi czas, kiedy kobieta musi uciec ze stodoły. Musi podjąć najważniejszą decyzję swojego życia, która ma wpływ na życie jej i małej córeczki Sziry.
Więcej o tej książce znajdziecie tutaj

Jeśli chodzi o porównanie romansów to... nie ma czego porównywać. "Przebudzona" autorstwa Agnieszki Lis to tak kiepska książka, że nawet nie chce mi się o niej pisać. Odeślę Was od razu do recenzji, bo tam napisałam naprawdę wszystko co myślę o historii Lilki.
Nie zaskoczę Was więc jak powiem, że "Devlin" w kategorii romansów wygrywa bezapelacyjnie. Powiem tylko, że jest to trzecia część trylogii o tajemniczych, przystojnych i bajecznie bogatych braciach de Vincent. Recenzja trzeciego domu pojawi się na dniach, więc póki co mogę zaprosić Was na recenzję pozostałych Lucyfera oraz Gabriela.

No i na koniec moje ulubione thrillery.
Na szczególną uwagę zasługuje na pewno "Cisza białego miasta". Jest to bardzo klimatyczna książka, ponieważ akcja dzieje się w pięknej Vitorii w hiszpańskim Kraju Basków. Fajni bohaterowie, ciekawa i wciągająca historia, wartka akcja. A do tego cudowne opisy hiszpańskiej architektury i krajobrazów. Naprawdę książka warta polecenia. Więcej na jej temat przeczytacie tutaj.
No i chyba najlepszą z całego zestawienia jest książka polskiej autorki Izabeli Janiszewskiej "Wrzask". Kto by się spodziewał... Od bardzo dawna mam problem z tym, aby trafić na dobrą książkę rodzimego autora, w moje ręce bardzo rzadko wpadają wyjątki, które mi się podobają, więc tym bardziej jestem szczęśliwa, że tym razem się udało. Niebawem na blogu pojawi się recenzja tej książki, ale powiem Wam, że jest na co czekać. Koniecznie zapiszcie sobie ten tytuł już teraz, bo premiera 'Wrzasku" jest 15 kwietnia.

Także tak to wygląda. 9 książek w trzy miesiące. A jaki wynik u Was?

Poniżej podaje jeszcze linki do recenzji pozostałych książek:
"Szeptacz" Alex North 
"Iluzjonista" Remigiusz Mróz 
"Ukryte ciała" Caroline Kepnes 
"Nic o mnie nie wiesz" E.G. Scott
Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger