środa, kwietnia 15, 2020

#149 "Devlin" by Jennifer L. Armentrout


Cześć.
Pamiętacie trylogię o pięknych i bogatych braciach de Vincent?
Do niedawna miałam do nadrobienia ostatnią część, ale było minęło, bo skończyłam czytać trzeci tom i tym samym mogę uznać całą serię za skończoną.

Trzeci tom jest o najstarszym z braci - Devlinie. Devlin już od początku wzbudzał moją ciekawość, bo autorka zawsze przedstawiała go z dystansu. Nie mogłam się doczekać, kiedy przeczytam jego tom, ponieważ byłam bardzo ciekawa co wydarzyło się w jego życiu, że był tak zimnym i surowym mężczyzną. Devlin już w pierwszym tomie został przedstawiony jako diabeł. Zbudzał respekt przed każdą osobą, która znalazła się w jego otoczeniu, zawsze był najważniejszy, jego zdanie liczyło się najbardziej, był srogi i zdystansowany. Wszystko to potwierdziło się w tej książce, ale tym razem poznajemy genezę jego zachowań.
W tej książce poza trzecim bratem poznajemy nową bohaterkę - Rosie. Dziewczyna zajmuje się polowaniem na duchy, interesuje się tym co niematerialne i duchowe. Wierzy w siły nadprzyrodzone, dlatego od początku marzy jej się wejście do posiadłości de Vincentów, która przez wszystkich mieszkańców Nowego Orleanu uważana jest za nawiedzoną. Pomimo tego, że przyjaźni się z Nikkie, która związana jest z środkowym bratam Gabrielem, to obawia się wejścia do tego domu ze względu na Devlina.
Jednak nie taki diabeł straszny jak go malują...

Ta książka to oczywiście romans z lekką dozą erotyki (jak dla mnie nic gorszącego). Mówiłam to już niejednokrotnie, ale w tych książkach podoba mi się przede wszystkim to, że lekka literatura miłosna połączona jest trochę z kryminałem, trochę z fantasy... Jest to dla mnie zupełnie coś nowego, więc z wielką przyjemnością czytało mi się każdy z tomów.

Na ten tom czytałam od początku, bowiem to właśnie Devlin intrygował mnie najbardziej. To że zawsze stał z boku i był taki zimny sprawiało, że stawał się dla mnie coraz bardziej fascynujący. Jednak jest coś w tym, że kobiety wolą złych chłopców ;)
I powiem Wam, że jak poznałam całą prawdę o najstarszym z braci to polubiłam go jeszcze bardziej. Nie miał łatwego dzieciństwa, bowiem wychowywał go człowieka, który za nic miał sobie moralność. Devlin musiał wiele wycierpieć, także dla braci. Zawsze robił to świadomie, jednak nie na popis. Cierpiał w samotności. Robił wszystko, aby uchronić rodzinę przez konsekwencjami zachowania ojca. To go ukształtowało i przygotowało do brania na siebie wszystkiego co złe i niebezpieczne. I dopiero Rosie uświadomiła mu, że nie musi dźwigać tego ciężaru sam.

Nie jest to łatwa historia. Ma ona w sobie wiele bólu, ale kiedy przeczytacie i utożsamicie się z głównym bohaterem, zrozumiecie, że nie jest to zwykła książka o miłości. Super się to czyta i bardzo żałuje, że bracia są trzej. Z chęcią raczyłabym się tą serią jeszcze przez kilka tomów.
Może Wy mi coś polecicie w podobnym stylu? Czasami nachodzi mnie ochota na romans, ale nie taki słodko-pierdzący". Szukam czegoś w stylu braci de Vincent. Dajcie znać jeśli spotkaliście się już z podobnymi książkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger