niedziela, maja 20, 2018

#82 "Mediatorka" by Ewa Zdunek


 Dawno mnie tutaj nie było... Aż mi wstyd z tego powodu, aczkolwiek ostatnimi czasy mam ogromny zastój z czytaniem, z weną do robienia zdjęć, z pisaniem... Jakoś straciłam do tego zapał i nie wiem skąd czerpać motywację. Nie podoba mi się to co robię, nie podobają mi się zdjęcia, jakoś recenzji... Czasami myślę, że potrwałam się z motyką na słońce, bo jest tyle pięknych blogów i profili poświęconych książkom. Odnoszę wrażenie, że mój profil @na.regale niczym się nie wyróżnia i gnie gdzieś w gąszczu tych wszystkich kont. 
Jeśli dodam do tego statystyki i liczbę uciekających obserwatorów, których z dnia na dzień jest coraz mniej, to naprawdę ciężko znaleźć motywację do jakiegoś działania. Każdy z nas przechodził kiedyś jakiś kryzys, gorsze dni - to wszystko prędzej czy później mija, ale potrzeba czasu i ważne w tych momentach jest zrozumienie, jednak odnoszę wrażenie, że z tym jest właśnie najgorzej. 

Ale nie poddaję się. Skreśliłam już ten rok pod względem wszystkich wyzwań i rekordów, które sobie założyłam w styczniu. Stawiam na jakość, a nie ilość, nie walczę z czasem, nie zmuszam się do niczego i mam nadzieję, że to zrozumiecie. Zapewne zdarzy się, że przez długie tygodnie nic nie pojawi się na blogu, że zdjęcia na instagramie będą pojawiały się rzadziej, ale widocznie tak ma być. Mam nadzieję, że kiedyś wrócę do swojej formy sprzed kryzysu i na nowo prowadzenie wszystkich kont będzie sprawiało mi taką frajdę jak na początku. 

Ale nie o tym miał być dzisiejszy post. Przychodzę do Was z recenzją, a właściwie "półrecenzją" książki "Mediatorka" Ewy Zdunek. Dlaczego "półrecenzja"? Ponieważ nie udało mi się jej przeczytać do końca. Z książką męczyłam się 1,5 miesiąca i stwierdziłam, że to koniec i nie zdołam przeczytać kolejnych rozdziałów. Bardzo mi przykro, ale niestety tak czasami się zdarza. 

Tytułowa "Mediatorka" to Marta Kołodziej, kobieta w średnim wieku, matka dwóch dziewczynek i mediatorka. Razem ze swoją przyjaciółką prowadzi biuro mediatorskie, gdzie stara się pomóc zwaśnionym małżonkom, rodzinom i dzieciom. Poza stresującą pracą, Marta musi stawić czoła byłemu mężowi, który próbuje porwać ich dzieci oraz rodzicom, którzy nie rozumieją życiowych wyborów głównej bohaterki i którzy próbują uprzykrzyć jej życie na każdym możliwym kroku. 
Dla mnie najbardziej denerwujące w tej książce były wykreowane postaci. Od początku nie polubiłam Marty, która jest niezdecydowana, nieco naiwna, infantylna i w ogóle nie pasuje mi do mojego wyobrażenia mediatora. Kobieta nie potrafi poradzić sobie z własnym życiem i relacjami rodzinnymi, a radzi innym jak to robić. Trochę mi się to nie kleiło. Również nie polubiłam przyjaciółki Marty - Betki. Kreowana jest na żywiołową i energiczną kobietę, która wie czego chce od życia, a tymczasem wiąże się z facetem, który jest totalnie od niej różny. Wiem, że przeciwieństwa się przyciągają, ale tym razem coś nie "pykło". 

Akcja tej książki jest dość dynamiczna. Zaczyna się od wypadku Marty, potem były mąż wywozi córki za granicę, w międzyczasie tytułowa mediatorka boryka się z problemami swoich klientów, a do tego wszystkiego dochodzą kłopoty znajomych. Teoretycznie książka nie powinna się nudzić, bo jak widzicie dzieje się, ale nie odpowiadał mi sposób pisania pani Zdunek, wydawał mi się nieco chaotyczny, a poza tym największą przeszkodą dla mnie byli bohaterowie. 

Także niestety nie mogę polecić tej książki, ale wydaje mi się, że miłośniczki literatury kobiecej mogą być zadowolone z lektury. Ja wciąż czekam na polskiego autora tego gatunku, który mnie powali na kolana, bo w tym roku była to moja trzecia książka polskiej autorki i niestety po raz kolejny bardzo się zawiodłam. 

Czytaliście "Mediatorkę"? Podobała się? 


Tytuł: Mediatorka
Autor: Ewa Zdunek 
Wydawnictwo: WAB
Data wydania: 4 kwietnia 2018 
Liczba stron: 315

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger