czwartek, września 12, 2019

#133 "Farma" by Joanne Ramos


Dzień dobry Moliki!
Powoli aklimatyzuję się w Polsce po powrocie z wakacji i przyznam Wam szczerze, że nie jest tak źle jak mogłoby być. Spodziewałam się totalnego dramatu, depresji i płaczu, a okazuje się, że poza deszczowym weekendem nie jest najgorzej. Pracy co prawa dużo, ale do ogarnięcia. Nawet wczesne wstawanie nie sprawia mi problemu.
Mam nadzieję, że ten stan rzeczy się długo utrzyma, bo jesień to dla mnie zawsze najgorszy okres w roku. Jestem z tych osób, których zawsze dopada jesienna chandra, a że jestem nadwrażliwa i wszystko przeżywam sto razy bardziej, to nawet najdrobniejsze potknięcie, złe słowo czy niezrozumienie doprowadza mnie do stanów depresyjnych. Także... Chwilo trwaj!

Recenzja może zawierać spoilery 

A zebraliśmy się dzisiaj tutaj, aby porozmawiać o książce "Farma" Joanne Ramos. Temat, który został poruszony w tej powieści nie jest mi obcy, powiem kiedyś czytałam bardzo podobną historię. Z tym że "Źródła miłości", o których teraz myślę, opowiadały o hinduskich kobietach.
Tytułowa Farma to pewnego rodzaju ośrodek, zamieszkały przez kobiety, które zdecydowały się zostać surogatkami dla bogatych rodzin, które nie mogły mieć dzieci, które ponad wszystko ceniły sobie swoją karierę, czy też dla kobiet, które nie chciały tracić figury.
W Złocistych Dębach zdecydowała się zamieszkać Filipinka Jane. Jane pochodziła z biednej rodziny, po nieudanym związku została sama z córeczką, której chciała zapewnić jak najlepsze życie. Dlatego postanowiła skorzystać z okazji i zamknąć się w luksusowym ośrodku. Dziewczyny, które w nim zamieszkały mogły liczyć na wszystko - zdrowe posiłki, codzienne masaże, kompleksowe badania i stały dostęp do lekarza oraz hojne wynagrodzenie po wydaniu na świat zdrowego dziecka.
Był jeden haczyk - pensjonariuszki były stale kontrolowane, nie mogły utrzymywać kontaktów z bliskimi i całym światem zewnętrznym, a także nie mogły odejść z Farmy przed porodem.
Warunki, które zostały zapewnione surogatkom były godne, jednak ścisła kontrola złamałaby niejednego. Kiedy Jane zdaje sobie sprawę z tego, że jest traktowana jak przedmiot, a jej ciało jest wykorzystywane, zaczyna zadawać sobie pytanie, czy to wszystko ma jakiś sens i czy naprawdę warto jest się tak poświęcać.

Zgadzam się z opiniami osób, które twierdzą, że nie jest to must have. Nie jest to książka, która wywoła u Was reakcję "muszę to przeczytać jak najszybciej!", "to jest takie niesamowite!" itp. Dobrze się czyta tę książkę, jednak nie jest ona dynamiczna, nie jest pełna akcji i nie trzyma w napięciu. Moim zdaniem warto jest przede wszystkim przeczytać tę książkę ze względu na kobiecą solidarność. Mimo tego, że w naszym kraju surogacja jest nielegalna, to na świecie jest to bardzo popularne i czasami warto jest się zastanowić nad tym, co czują takie kobiety i co je skłoniło do urodzenia i oddania dziecka. Ta książka po raz kolejny potwierdziła moje odczucia co do kobiecej siły - jak wiele jesteśmy w stanie znieść i jak wielkiego poświęcenia się dopuścić, aby zadbać o rodzinę i jej przyszłość.
Mnie bardzo poruszył los Jane. Ta dziewczyna zdecydowała się zostawić swoją kilkumiesięczną córeczkę pod opieką kuzynki, tylko po to, aby zapewnić jej lepszy start. I jakby rozłąka nie była wystarczającym poświęceniem, to dodatkowo nie mogła się z nią spotkać podczas trwania ciąży. Psychologiczne zagrywki właścicielki ośrodka tylko potęgowały w Jane poczucie winy i bezsilność. Smutno było to czytać, jednak Jane udowodniła, co jest dla niej najważniejsze.

Także jeśli jesteście fanami książek o kobietach dla kobiet, to uważam, że powinniście sięgnąć po "Farmę". Jestem przekonana, że niejednokrotnie Was zbulwersuje, a może i wzruszy. Warto jest uzmysławiać sobie co dzieje się na świecie, dlatego ja Wam tę powieść polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger