niedziela, sierpnia 20, 2017

#59 "Franco" by Kim Holden


Tytuł: Franco 
Autor: Kim Holden 
Wydawnictwo: Filia 
Data wydania: 24 maja 2017
Liczba stron: 400

"Życie jest tak skomplikowane, jak sam je sobie utrudnisz" 

Czy ta seria mogłaby się nigdy nie kończyć? Tak bardzo kocham tę historię, tych bohaterów, przekaz tych książek... Są idealne dla młodych i starych, a każdy kolejny tom tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że Kim Holden wyrasta na jedną z moich ulubionych pisarek tego rodzaju literatury. 

Franco Genovese jest perkusistą w znanym zespole. Chłopak ma wszystko. Zabójczy uśmiech, tatuaże, talent, ostry dowcip. A przy tym wszystkim serce ze złota. Wiedzie dobre, stabilne, nieskomplikowane życie. Jednak wieczór spędzony w niepozornym barze w Los Angeles wszystko to zmienia. 
Do jego świata wkracza Gemma Hendricks. Pochodząca z północnej Anglii, odnosząca sukcesy młoda pani architekt. Posiadaczka uroczego uśmiechu, ciętego języka i nad wyraz ufnego serca. Coś ich do siebie przyciąga. Gemma i Franco z miejsca się zaprzyjaźniają. Ich znajomość nie trwa długo, ponieważ kiedy za kilka dni wrócą do domów, rozdzielą ich tysiące kilometrów. 
A może coś się zmieni? 
Gemma ma pewne bliskie sercu marzenie. Gdy Franco postanowi pomóc dziewczynie w spełnieniu go, wszystko może wywrócić się do góry nogami. 
Czy ich przyjaźń będzie miała szansę przerodzić się w miłość? 
A może wszystko pójdzie w zapomnienie? 

Ten kto czytał wszystkie książki, Franco poznał już w "Promyczku". Wówczas był on postacią drugoplanową, ale z miejsca zyskał sympatię czytelników. W końcu i on doczekał się głównej roli i z tego faktu jestem bardzo zadowolona. 
Wbrew moim oczekiwaniom, nie jest to książka o tym jak kolejny członek zespołu podnosi się po utracie ukochanej przyjaciółki. Co prawda nie był on tak blisko z Kate jak Gus, ale mimo wszystko mieli ze sobą bardzo dobry kontakt i jej utrata była dla niego wielkim szokiem. W powyższej książce została przedstawiona całkiem odrębna historia, ale równie poruszająca i nieco bulwersująca. 

Z opisu książki dowiadujemy się, że w życiu perkusisty pojawia się pewna dziewczyna. Nie powiem, jest ona dość specyficzna, ale szybko zyskała sobie moją sympatię. Gemma ma marzenie - proste, ale jednocześnie trudne do zrealizowania, a w dodatku musi spełnić się dość szybko, aby jej życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Franco postanawia pomóc jej w spełnieniu tego marzenia, co dla mnie było aktem niezwykle szlachetnym, ale z drugiej strony wzbudziło to we mnie mieszane uczucia przede wszystkim na wzgląd długości ich związku, a także konsekwencje, które musieliby ponieść gdyby ich miłość nie przetrwała próby czasu i kilometrów. 
Trochę mnie zszokowała decyzja Franco. Chciał pomóc - ok, czuł coś do Gemmy - w porządku. Tylko, że zastanawia mnie jedna rzecz, która wydaje mi się być sprzeczna z jego charakterem. Franco jest szlachetnym, młodym człowiekiem z zasadami, bierze odpowiedzialność za swoje czyny, dlatego ciężko mi zrozumieć dlaczego przystał na reguły Gemmy, które w razie ewentualnego rozstania kompletnie wykluczały go z roli, na którą się zgodził. Brzmi to trochę nieskładnie, ale nie chcę ujawniać zbyt wiele, bo być może niektórzy z Was mają tę lekturę jeszcze przed sobą. Ale po przeczytaniu książki będziecie wiedzieć o co mi chodziło :) 

Jako dodatkowy plus zaliczam także epilog, dzięki któremu dowiadujemy się co dzieje się u bohaterów kilka lat później. Cieszy mnie to, ale jednocześnie martwi, bo wydaje mi się, że "Franco" będzie ostatnią książką tej serii - nad czym bardzo ubolewam, bo jak wspomniałam na początku kocham wszystko co ma związek z tymi ludźmi. 

A żeby nie było za kolorowo, to mam dwie małe uwagi. Przede wszystkim trochę denerwuje mnie to, że w historiach Kim Holden nie ma złych bohaterów. O ile w "Promyczku" pojawiły się gościnnie czarne charaktery, tak w "Gusie" i "Franco" już ich nie było. Bohaterowie byli po przejściach, mieli swoje za uszami, ale czarnego charakteru z prawdziwego zdarzenia nie uraczysz. Dla samego wykreowania takiej postaci warto by było napisać kolejną część :) 
Drugi minus jest taki, że "Franco" trochę stracił na przekazie. W poprzednich książkach urzekło mnie to jak Holden pokazuje wartości, które warto szerzyć - miłość, przyjaźń. Pokazała, że warto być dobrym, bo karma wraca, że po każdej burzy wychodzi słońce i nie ma rzeczy nie do pokonania. Tutaj zabrakło mi takiego jasnego przekazu, ale mimo wszystko "Franco" jest spójny z poprzednimi częściami. Dla pełnego zadowolenia brakuje mi tylko czwartego tomu pisanego z perspektywy Kellera. Wówczas byłaby to wisienka na torcie i całą serię uznałabym na kompletną i zamkniętą. 

Oczywiście polecam! Fani twórczości Holden i samego "Promyczka" powinni być zadowoleni z lektury, a jeśli ktoś jeszcze nie spotkał się z żadną z powyższych książek, czy też z autorką, to zachęcam do przeczytania, bo historia Kate i jej przyjaciół jest niesamowita! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger