poniedziałek, lipca 15, 2019

#127 "Jesteś moim zawsze" by M. Leighton


Hejka!
W ostatnim czasie odeszłam nieco od moich ulubionych thrillerów. Nagromadziło mi się na półce nieco romantycznej literatury i powoli nadrabiam. W moje ręce wpadła książka "Jesteś moim zawsze". Czytałam wcześniej już jedną książkę autorstwa M. Leighton. Nie zrobiła na mnie spektakularnego wrażenia, ale była bardzo przyjemna, więc chwyciłam za kolejną z nadzieją na podobne emocje.

Opis zawiera spoilery

"Jesteś moim zawsze"to historia amerykańskiego małżeństwa. Poznajemy Nate'a i Lenę w momencie, kiedy kobieta staje przez trudną życiową decyzją. Jest chora, ma raka i z racji tego, że w dzieciństwie widziała jak ta sama choroba zabiera jej siostrę, a potem ukochanego tatę, postanowiła nie poddawać się chemioterapii i naświetlaniom, aby nie stawiać swojego męża w sytuacji, kiedy ten musiałby patrzeć na jej wyniszczone ciało i osłabiony organizm. Lena pogodziła się ze śmiercią i postanowiła wykorzystać ostatnie miesiące życia jak tylko się da. Z racji tego Nate przygotował dla niej niespodziankę - zabrał żonę w romantyczną podróż po Europie.
Niespodziewanie będąc w Rzymie, Lena zaczyna dziwnie się czuć i podejrzewa, że po latach starania się o dziecko, los spłatał jej figla i w momencie, kiedy sama umiera, może wydać na świat nowe życie. Jej celem staje się donoszenie ciąży i zapewnienie dziecku dobrego startu.

Historia ta zapełniona jest sprzecznymi emocjami. Z jednej strony powolne umieranie, a z drugiej walka o nowe życie. Sytuacja w której znaleźli się główni bohaterowie jest tak beznadziejna, ale szczęśliwa zarazem, że naprawdę mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o odbiór tej książki.
Jestem bardzo wrażliwa i zapewne, gdybym obejrzała film o takiej tematyce czy przeczytała książkę, która byłaby inaczej napisana, to na pewno płakałabym jak bóbr. Jednak tutaj po kilku rozdziałach, kiedy to Lena była w ciąży, choroba postępowała, a ona sama traciła świadomość, a jej mąż w każdym kolejnym akapicie wyznawał jak bardzo kocha swoją żonę, jak bardzo nie chce jej stracić, jak bardzo będzie tęsknił i jak bardzo nie wyobraża sobie bez niej życia, to zaczynało mnie mdlić. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam romantyczne historie, ale tutaj dostałam przesyt ckliwych wyznań. Bardzo współczułam Natowi, bo stał się przypadkową ofiarą wyborów swojej żony, jednak jego miłosne wywody mnie przerosły.
Z drugiej strony kompletnie nie rozumiem postawy Leny, bo miała szansę na leczenie. Gdyby nie zdecydowała się na urodzenie dziecka, miałaby szansę na przeżycie i poczęcie drugiego dziecka lub po prostu adopcję. I nie rozumiem jak mogła pozbawić swojego męża, którego tak bardzo przecież kochała, szansy wyboru. Ona nawet nie poznała jego zdania, sama zdecydowała o swoim losie, bo tak bardzo pragnęła dziecka.
Przyznaję - nie jestem matką, ani nawet nie za bardzo lubię dzieci, jednak staram się myśleć racjonalnie. Gdyby moja druga połówka w takiej sytuacji nie porozmawiałaby ze mną i sama zdecydowała, że woli śmierć i dziecko, niż długie życie ze mną... Byłabym wściekła! Byłabym zła, rozgoryczona i rozżalona, bo świadomie zabrałaby mi to co kocham najbardziej na świecie na rzecz ogromnej i bolesnej straty i dziecka, które mogło nie przeżyć w łonie matki.

Ale to tylko takie moje wywody na temat wyborów, których nie rozumiem. I myślę, że własnie dlatego nie polubiłam głównej bohaterki. Niby myślała o innych, bo pragnęła dziecka dla siebie i Nate'a, pragnęła coś po sobie zostawić i zapewnić mężowi "zastępstwo", ale w moim odczuciu postąpiła bardzo egoistycznie.

No cóż... Na takie tematy można dyskutować długo i żarliwie i nikt zapewne nie będzie miał racji. Ile ludzi, tyle poglądów. Jeśli chcecie się zmierzyć z tym trudnym zagadnieniem, to zapraszam do lektury. Ta historia zapewne poruszy niejedno serce i wywoła kilka łez albo zbulwersuje tak jak mnie :)

Jeśli czytaliście tę książkę to dajcie znać co i niej myślicie. Jestem bardzo ciekawa, jak Wy odebraliście wybory Leny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger