środa, lipca 31, 2019

Książka na wakacjach - Kraj Basków II (Hiszpania)


Cześć i czołem!
Od mojego powrotu z Hiszpanii minęło już całkiem sporo czasu. I mimo iż wspomnienia są wciąż żywe, to ciężko mi było zabrać się do tego posta. Sama nie wiem dlaczego.

W tym poście poświęcę chwilę na opisanie Wam ślicznego miasta, jakim niewątpliwie jest Pampeluna. Jednak większość miejsc, które wiedziałam i zwiedzałam, znacie już z mojej wcześniejszej podróży, którą szczegółowo opisałam TUTAJ.

Także poza krótką wycieczką do Pampeluny, pokażę Wam po prostu zdjęcia z pięknego (mojego ukochanego) San Sebastian oraz okolic, które zwiedziłam w Kraju Basków.


W Hiszpanii spędziłam tydzień, oczywiście w odwiedzinach u siostry. Czas ten był bardzo intensywny, ale i bardzo przyjemny. Za każdym razem jak stamtąd wracam, nabieram przekonania, że tamtejszy styl życia bardzo mi odpowiada. 
Pomijam tutaj ogólnie lenistwo narodu hiszpańskiego, wiadomo - co kraj, to obyczaj, ale najbardziej podoba mi się tamtejsza kultura jedzenia i picia.
Najmilej wspominam te leniwe poranki, które ludzie spędzają w knajpkach, popijając kawę i zajadając się drobnymi przekąskami, tak zwanymi pintxo. Są to np. małe kanapeczki z tuńczykiem i dodatkami, tortilla ziemniaczana (ta z dodatkiem kraba wymiata), grzanki z tamtejszą szynką chorizo itp. Coś co można "chapnąć" i biec dalej.
Całkiem przyjemne były także popołudnia, które spędzałyśmy w knajpkach i raczyłyśmy się ziemnym winkiem czy radlerem.
W pamięci utknął mi widok emerytów, którzy właśnie tak spędzali południa każdego dnia. Totalna abstrakcja, mając na uwadze jak wygląda życie polskich emerytów. Nie ma co ukrywać - niebo, a ziemia!


Oczywiście nie mogło obejść się bez wizyty w San Sebastian. To miasto jest obrzydliwie piękne! Tym razem postawiłam na zwiedzanie tamtejszych kościołów i katedr (jedną z nich widzicie w tle na powyższych zdjęciach). Jest to najsławniejsza bazylika tego miasta Bazylika Santa Maria del Coro. Środek oczywiście robi wrażenie, gdyż skąpany jest w złocie - podobnie zresztą jak większość kościołów.


Ale wiadomo, że najpiękniejsze kadry są na plaży! Po prostu kocham to miejsce!!! W końcu udało mi się trafić na piękną pogodę, bo do tego miałam zawsze pecha. Dopiero teraz widać, jak cudowny kolor ma tamtejsza woda i piasek.

Ale przejdźmy do tego, po co tutaj przyszłam - czyli zabieram Was na wycieczkę do Pampeluny. 


Samo miasto może być Wam znane z walk byków oraz ze znanej gonitwy ludzi z bykami, która odbywa się podczas święta San Fermin. Oczywiście jak na złość, święto wypadało tydzień po moim wyjeździe z Hiszpanii. Pragnę zaznaczyć, że jestem bardzo przeciwna walkom torreadorów i zabijaniu niewinnych zwierząt, uważam to za bestialstwo, jednak sam styl tego święta, które jest tygodniową fiestą, podczas której ludzie chodzą ubrani na biało - czerwono robi klimat. 

Pampeluna jest niewielkim miastem, a wszystkie jej atrakcje znajdują się praktycznie w ścisłym centrum. Razem z siostrą obrałyśmy sobie kilka punktów, które bardzo chciałyśmy zwiedzić. 
Swoje pierwsze kroki skierowałyśmy w stronę cytadeli, czyli pozostałości po murach obronnych miasta. Wszystko znajduje się na terenie parku, wejście jest darmowe. Miejsce nie robi spektakularnego wrażenia, ale na pewno warto tam pospacerować, kiedy jest się w Pampelunie. 


Naszym następnym punktem była arena do walk do bykami. Trochę krążyłyśmy, przeszłyśmy obok tego i szukałyśmy dalej, bo nie zdawałyśmy sobie sprawy, że odległości są tak niewielkie ;) Planowałyśmy wejść do środka, aby zobaczyć, jak to tak naprawdę wygląda, ale oczywiście takie mam szczęście podczas wyjazdów, że akurat trwały przygotowania do wspomnianego przeze mnie dnia Świętego Fermin.
Nie tracąc czasu udałyśmy się na Stare Miasto. Stare części hiszpańskich miast w większości wyglądają bardzo podobnie - wąskie uliczki, urocze, malownicze kamienice, mnóstwo restauracji, pubów i knajp z tacosami, ogródki, w których ludzie łapią oddech i raczą się orzeźwiającym winkiem. Mimo iż Stare Miasto San Sebastian wygląda bardzo podobnie, to każde z tych miejsc jest na swój sposób wyjątkowe. Centralnym punkcie na głównym placu jest ratusz, który widzicie obok na zdjęciu. Wygląda przepięknie! A z ciekawostek mogę Wam powiedzieć, że właśnie to miejsce jest startem wyścigu z bykami. Wyścig kończy się oczywiście na arenie. 
Kolejnym bardzo ważnym i ciekawym do zobaczenia punktem Starego Miasta jest tamtejsza Katedra. Z zewnątrz wyglądała na monumentalną budowlę i w zasadzie spodziewałam się typowego wnętrza, kojarzącego się z tym typem budowli. Jednak byłam bardzo zaskoczona! Po pierwsze wielkość i wysokość robiła ogromne wrażenie! Poza głównym ołtarzem i bocznymi nawami, można było zwiedzić muzeum, w którym znajdowały się relikty z przeszłości - rzeźby, malunki, różnego rodzaju kielichy itp. Znajdowała się tam nawet grota ze szkieletami!!! Także naprawdę było na co popatrzeć. 
Na terenie Katedry znajdowały się również dziedzińce. Zwłaszcza jeden robił wrażenie, przypominał mi trochę Hogwart :) I jeśli miałabym wybrać jedną rzecz, którą chętnie obejrzałabym ponownie w Pampelunie, to byłaby to właśnie ta Katedra. 


Powiem Wam, że Pampeluna jest naprawdę niewielka. Przeznaczyłyśmy na jej zwiedzanie cały dzień, bo tak miałyśmy pociągi. Przyjechałyśmy około dziewiątej i o dziewiętnastej z minutami miałyśmy pociąg powrotny. I przyznam szczerze, że nawet pełny dzień to aż za dużo czasu na zwiedzanie. Było fajnie, bo nie musiałyśmy się z niczym śpieszyć, a ponadto znalazłyśmy sporo czasu, aby zjeść obiad na ryneczku. 
Zabawna historia! Siedziałam z siostrą na ogródku jednej z restauracji w ścisłym centrum i przeszukiwałam Internet, aby znaleźć jeszcze jakieś ciekawe miejsce, które możemy zobaczyć. Przeglądałam jedną ze stron, z której wyczytałam, że na rynku, na którym akurat siedziałyśmy znajduje się ulubiona restauracja Ernesta Hemingwaya, w której rozpoczął pisanie kilku swoich dzieł. Od razu zaczęłam się rozglądać po okolicy, aby jej poszukać, po czym siostra podsunęła mi pod nos menu naszej restauracji. Oczywiście w niej siedziałyśmy! :) 
A wnętrza prezentowały się tak:


Przez resztę dnia spacerowałyśmy jeszcze po Starym Mieście, zawędrowałyśmy też do nowej części miasta. Dzień zaliczam do udanych, Pampeluna warta jest zobaczenia, więc jeśli będziecie w okolicy, to jak najbardziej polecam Wam odwiedzić ją na kilka godzin. 

Kończąc dodam Wam jeszcze ciekawostkę z Zumarragi - miasteczka, w którym mieszka moja siostra. Pewnego razu poszłyśmy na kolację do tamtejszej restauracji. Na jej środku stała ogromna kolumna z książek! Wiadomo - nie mogłam przepuścić okazji i zrobić temu zdjęcie. Dlatego postanowiłam, że musimy tam wrócić, a ja tym razem wezmę ze sobą aparat. Podczas robienia zdjęć, podeszłam nieco bliżej i zaczęłam przyglądać się tytułom, które zostały poświęcone na wykonanie tejże kolumny. I jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam tam znajome nazwisko! Tylko coś imię mi nie pasowało... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger