środa, października 02, 2019

#135 "Kasztanowy ludzik" by Soren Sveistrup


Cześć Moliki!
Dzisiaj mamy premierę książki, która w ostatnim czasie podbija wszystkie polskie social media. I szczerze przyznam, że w ogóle mnie to nie dziwi, bo sama jestem wielką fanką "Kasztanowego ludzika".

"Kasztanowy ludzik" to bardzo dobry thriller. Akcja dzieje się w Kopenhadze, co moim zdaniem od początku oddaje klimat tej książki. W duńskiej stolicy dochodzi do serii makabrycznych morderstw. Seryjny zabójca ma jakiś plan, nikomu nieznany system wybierania kolejnych ofiar. Wszystkie zabójstwa łączy jedna rzecz - na miejscu zbrodni śledczy zawsze znajdują kasztanowego ludzika. A co jeszcze ciekawsze, odnajdują na nim odciski palców zaginionej przed rokiem kilkuletniej córki pani minister. Do sprawy przydzieleni zostają detektyw Naia Thulin oraz jej nowy partner Mark Hess. Policjanci walczą z czasem, bowiem morderca działa szybko i każdy kolejny dzień to ryzyko. Wkraczają do akcji, aby dowiedzieć się kto jest Kasztanowym Ludzikiem i co naprawdę stało się z dzieckiem pani minister.

Od początku byłam mocno zaangażowana w tę historię. Nie od dziś wiadomo, że lubię dobre thrillery. Ten pochłonął mnie całkowicie i dostarczył mnóstwo emocji powodując dreszcze i niekiedy odrazę. Autor bardzo dokładnie przedstawił swoim czytelnikom opisy morderstw, więc bardzo łatwo było sobie wszystko wyobrazić. A jak ktoś ma tak bujną wyobraźnię jak ja, to dreszcze są jak najbardziej uzasadnione. I takie thrillery właśnie lubię, bo czuję jakbym była częścią całego śledztwa, a nie tylko przypadkowym gapiem.
Autor dawał bardzo mało wskazówek czytelnikom co do samego sprawcy, ja bardzo długo nie miałam pojęcia, kto może stać za falą morderstw. Potem, kiedy sytuacja zaczynała się klarować miałam swoje podejrzenia, jednak w żadnym wypadku nie domyśliłabym się zakończenia. I to moim zdaniem określa czy książka tego gatunku jest dobra czy nie. Bo co to a frajda czytać thriller, kiedy już od połowy historii wiemy, kto stoi za wszystkimi zbrodniami. W "Kasztanowym ludziku" akcja toczy się różnie. Czasami pędzi jak szalona i kolejne strony się po prostu pochłania, a czasami zwalnia. Autor bardzo skupia się na opisach otoczenia, charakterystykach itd., jednak tutaj jest to na plus, ponieważ wszystko jest bardzo realistyczne i dobrze się to czyta.
I pomimo tego, że główni bohaterowie przedstawieni są nieco stereotypowo tzn. obydwoje z problemami osobistymi, nie pałający do siebie sympatią, to ja ich bardzo polubiłam. Zwłaszcza Hessa, który jest bezkompromisowy, ma odwagę podejmować trudne i ryzykowne decyzje, wierzy w swoje przeczucia i wnikliwie dąży do wyjaśnienia sprawy, nie bacząc na przeciwności i brak poparcia szefostwa.

Wątek poboczny, który mimo wszystko zajmuje sporą część rozważań autora, to szeroko pojęta opieka socjalna. Sveinstrup obrazuje jak wiele trzeba zmienić, aby pomagać tym najsłabszym i bezbronnym. Wytyka błędy i zaniedbania, które mają bardzo duży wpływ na życie ludzi, którzy z takiej opieki korzystają. Moim zdaniem ignorancja służb jest głównym czynnikiem, który zmusił mordercę do wymierzenia "sprawiedliwości" własnymi rękoma.

"Kasztanowy ludzik" to książka, która Was zahipnotyzuje. Obiecuję, że nie będzie mogli się od niej oderwać. Wszystko tutaj ze sobą współgra - miejsce akcji, sam pomysł na fabułę, bohaterowie... Dla mnie było to coś innego niż książki, które wcześniej czytałam. I od naprawdę dawien dawna nie czytałam nic, co tak mocno by mnie wciągnęło. Nie przejmuje się formatem książki i jej objętością, jest to niemała cegiełka, ale naprawdę warto poświęcić dla niej czas i zarwać noce, bo na pewno dostarczy Wam takich emocji, że i tak nie będziecie mogli spać.
Myślę, że właśnie znalazłam kolejną książkę TOP3 do mojego rocznego podsumowania.

Także zapraszam Was do księgarni. Bo premiera już dziś!! A tej książki nie może zabraknąć na Waszych półkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger