poniedziałek, marca 23, 2020

#147 "Żółty ptak śpiewa" by Jennifer Rosner


Dzień dobry Moliki :)
Jak spędzacie czas na kwarantannie? Padnie miesięczny rekord przeczytanych książek? U mnie raczej nie, bo mimo tego, że zaoszczędzam czas na dojazdach do pracy, to jakoś do czytania mnie nie ciągnie. Chyba że wpadnie mi w ręce coś niesamowitego. Jak macie jakieś polecajki to chętnie przyjmę.

Dzisiaj mam dla Was piękną książkę. "Żółty ptak śpiewa" to historia Żydówki Róży oraz jej pięcioletniej córki Sziry. Obie muszą uciekać z rodzinnego domu po tym jak zostaje on zaatakowany przez Niemców. Cała ich rodzina ginie spod rąk nazistowskich żołnierzy, a one uciekają i znajdują schronienie w stodole. Ukrywając się w niej muszą zachować zupełną ciszę, aby nie zdradzić swojej kryjówki. Szira nie rozumie dlaczego nie może zachowywać się jak inne dzieci, bawić się, śpiewać, tańczyć... Wówczas Róża opowiada jej historię o zaczarowanym ogrodzie, w którym żółty ptak wyśpiewuje wszystkie melodie jakie zapragnie dziewczynka.
Jednak pewnego dnia niebezpieczeństwo ze strony Niemców jest coraz bliżej i Róża obawia się o życie swoje i swojej córki. Musi podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu, czy uciekać razem z Szirą ryzykując, że w przypadku złapania przez Niemców obydwie stracą życie, czy próbować uratować swoją córkę poprzez rozłąkę i oddanie jej do klasztoru zakonnego.

Muszę przyznać, że jest to naprawdę ciekawa i wartościowa książka. Pomimo tego, że jej tematyka jest smutna i przykra, to ja od początku wyczuwałam w niej jakąś iskierkę optymizmu. Chyba dzięki temu żółtemu ptakowi, który pojawiał się najsmutniejszych, ale i najweselszych momentach tej historii.
Jest to oczywiście książka bazująca na emocjach. Głównym uczuciem tej historii jest oczywiście matczyna miłość, która jest niezastąpiona. Róża została postawiona przed naprawdę trudnym zadaniem. Musiała zdecydować co jest dla niej ważniejsze. Musiała liczyć się z tym, że uciekając razem córką mogą tego nie przeżyć, nie tylko dlatego, że mogły zostać złapane przez nazistów. Ale istniało wiele innych niebezpieczeństw, jak chociażby warunki atmosferyczne (panowała sroga zima), a co zza tym idzie ograniczone racje żywnościowe, które w głównej mierze opierałyby się na tym co by znalazły w lesie, na śmietnikach... Mogła postawić córkę w takiej sytuacji albo oddać ją siostrom zakonnym, które zagwarantowałyby jej dach nad głową, ciepłe posiłki i naukę, jednak Róża musiała liczyć się z tym, że może więcej córki nie zobaczyć.
Scenariuszy mogłoby być naprawdę wiele.

Szczerze Wam przyznam, że pisanie o takich emocjonalnych książkach, w dodatku jeszcze rozgrywających się w czasach II wojny światowej są dla mnie najtrudniejszymi do zrecenzowania, ponieważ pisanie/mówienie o emocjach sprawia mi wiele trudności. Jestem typem przeżywającym wszystko w środku i jak się mnie za język nie pociągnie to raczej sama się nie otwieram. Dlatego często mam problem z nazywaniem niektórych emocji.
Mogę sobie jedynie wyobrazić trudne życie głównych bohaterek i współczuć im. I przede wszystkim współczuć osobom, które w tamtych czasach musiały stawać przed takimi trudnymi (albo jeszcze trudniejszymi) wyborami. Wiem, że recenzja nie jest najbardziej motoryczną na moim blogu, jednak uważam, że książki tego typu każdy sam powinien przeczytać i wyciągnąć z nich swoje wnioski.

Ja mogę Wam ją polecić, bo na pewno wiele osób będzie bardzo zaangażowanych w tę historię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger