sobota, września 26, 2020

#166 "Na zawsze, ale z przerwą" by Taylor Jenkins Reid


Hej, hej. 
Ten post miał się pojawić na początku zeszłego tygodnia, ale wzięłam udział w wyzwaniu Kobiecej Foto Szkoły, dlatego poświęciłam swój czas na kreatywne fotografowanie. Na moim profilu na Instagramie możecie zobaczyć, jakie były tematy w tej edycji wyzwania i jak sobie z nimi poradziłam. 

A teraz przechodzę już do recenzji debiutanckiej powieści Taylor Jenkins Reid "Na zawsze, ale z przerwą". Przyznam szczerze, że miałam duże oczekiwania względem tej książki, bo czytałam już nowsze powieści tej autorki, czyli "Siedmiu mężów Everyl Hugo" oraz "Daisy Jones & The Six". Obie książki bardzo mi się podobały i wzbudziły we mnie wiele emocji, dlatego też, pomimo tego, że to pierwsza książka Reid, spodziewałam się równie niesamowitej lektury. 

Jest to historia o smutnej tematyce. Elsie w przypadkowych okolicznościach poznaje miłość swojego życia Bena. Od początku są sobie pisani, kochają się miłością wielką i szaleńczą. Spędzają ze sobą intensywne pół roku, po czym wbrew wszystkiemu i wszystkim pobierają się w tajemnicy. Nikt nie przypuszcza, że już kilka dni po ceremonii Elsie zostanie wdową. Dziewczyna musi uporać się z ogromną stratą i pożegnać swojego męża i najlepszego przyjaciela. 
Książka opowiada i pokazuje jak główna bohaterka przepracowuje żałobę, jak sobie radzi ze smutkiem i depresją, jak wygląda jej życie, kiedy jego główna część nagle znika i pozostawia po sobie ogromną, bolesną pustkę i dziurę w sercu. 

Powiem Wam, że zanim sięgnęłam po tę książkę to przeczytałam kilka pierwszych opinii. Wszyscy pisali, że ta książka to prawdziwy wyciskach łez, że bez pudełka chusteczek lepiej nie zasiadać do lektury. Naprawdę nastawiłam się na mocno poruszającą i wzruszającą historię. I powiem szczerze, że ja kompletnie nie doświadczyłam tych emocji, co czytelnicy, których opinie widziałam. Jasne, historia jest smutna, jednak w ogóle nie potrafiłam wczuć się w emocje głównej bohaterki. Dla mnie ona i jej nastawienie były bardzo chłodne, nijakie. Nie widziałam w niej zaangażowania w tę miłość, nie czułam jej smutku, jej żalu. I bólem serca muszę stwierdzić, że w ani jednym momencie tej książki nie byłam wzruszona. To dziwne, bo ja się wzruszam zawsze i wszędzie, więc bardzo żałuję, że historia Elsie i Bena mnie nie poruszyła. 
Nie zrozumcie mnie źle, bo to nie jest zła książka. Jak na debiut, to uważam, że jest bardzo dobra. Problem może być we mnie, bo zbyt duże oczekiwania względem niej miałam. A jak widać po innych recenzjach, to książka większości się spodoba. 
Rozumiem, co autorka chciała przekazać poprzez tę powieść, jakie zamiary nią kierowały. Myślę, że dotarł do mnie morał tej historii. Jednak dużo bardziej podobają mi się książki o Evelyn Hugo i Daisy Jones. 

Podsumowując, "Na zawsze, ale z przerwą" to smutna historia o przemijaniu i stracie, ale także o szaleńczej miłości. Może wzruszyć i zachwycić, może także zawieść - tak jak mnie. Jednak nie uważam, że jest to książka nudna i niewarta przeczytania. Wręcz przeciwnie! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger