sobota, października 21, 2017

#66 "Felicia zaginęła" by Jorn Lier Horst


Tytuł: Felicia zaginęła
Autor: Jorn Lier Horst 
Wydawnictwo: Smak Słowa
Data wydania: 16 sierpnia 2017
Liczba stron: 354

"Na dnie wszystko wygląda inaczej niż na powierzchni" 

"Kluczowy świadek" wprowadził mnie w świat kryminalnej literatury skandynawskiej. Idąc za ciosem kontynuuję tę przygodę wraz z komisarzem Williamem Westingiem. "Felicia zaginęła" to druga część całej serii i już czuję, że będzie ona bardzo dobra, bo po raz kolejny jestem zadowolona z lektury. 

Obecnie w Norwegii jest ponad 1000 zaginionych osób. Za każdym zniknięciem kryje się swoiste misterium, zagadka. Książka "Felicia zaginęła" opowiada jedną z takich historii. 

Gdy komisarz William Wisting otwiera starą sprawę zaginięcia, w tym samym czasie podczas prac budowlanych zostaje znalezione ciało kobiety. Dochodzenie odkrywa sieć kłamstw i brzemiennych w skutkach wydarzeń, i pomimo że sprawa jest stara, jest dramatyczne następstwa wciąż są odczuwalne. Wisting walczy z czasiem i przedawnieniem sprawy, ale przede wszystkim z mordercą, który myślał, że udało mu się uniknąć kary... 

Początkowo było mi ciężko się wkręcić w fabułę, ponieważ pojawiają się dwa główne wątki. Pierwszy to znalezione ciało kobiety na budowie, drugie to zaginięcie młodej dziewczyny. Dodatkowo do tego wszystkiego pojawia się wątek poboczny - tajemniczych kręgów w trawie na polu golfowym. Wszystko to sprawiło, że nadmiar bohaterów i wydarzeń po prostu mi się plątał. Jednak Horst tak pokierował śledztwem, że bardzo szybko wszystko mi się wyklarowało i bez problemów mogłam się cieszyć z lektury. 

Sprawa jest bardzo skomplikowana, ponieważ przy znalezionym ciele Felicii nie ma żadnych śladów ani tropów. Morderca nie pozostawił po sobie żadnych znaków, a dodatkowo sprawa za kilka dni ma ulec przedawnieniu, więc odnalezienie osoby, która dokonała tego makabrycznego czynu staje się priorytetem dla norweskich śledczych. Druga sprawa również nie jest prosta, gdyż nikt nie widział młodej Amelie. Dziewczyna wyszła z domu po kłótni z narzeczonym i nikt jej później nie widział. Wisting podejrzewa najgorsze, ponieważ z doświadczenia wie, jak kończą się tego rodzaju sprawy, jednak do końca ma nadzieję, że dziewczyna żyje. Za wszelką cenę stara się ją odnaleźć. Komisarz po zbadaniu pierwszych poszlak i przepytaniu świadków szybko dochodzi do wniosku, że te dwie sprawy coś łączy, więc rozpoczyna się pościg za mordercą, aby uratować życie Amalie. 

Akcja, podobnie jak w poprzednim tomie, toczy się stosunkowo powoli. Autor nie podaje wszystkiego na tacy i nie od razu wiadomo o co w tym wszystkich chodzi. Motywy są nieznane, udział świadków również. Także pierwsi podejrzani pojawiają się późno. Osobiście przyznam, że bardzo odpowiada mi taki styl. Lubię książki dynamiczne, kryminały z wartką akcją, gdzie dużo się dzieje, jednak przy takich zazwyczaj wszystko jest takie oczywiste i czytelnik szybko potrafi się domyślić kto jest domniemanym sprawcą. Tutaj jest inaczej. Tak jak wspomniałam powolna akcja sprawia, że czytelnik "pochłania" rozdział za rozdziałem, bo każdy wnosi jakieś nowe wątki do śledztwa. Ja do samego końca nie wiedziałam kto jest mordercą, mimo iż miałam swoje typy, to okazały się one nietrafione. 

Pomimo tego, że śledztwo jest prowadzone stopniowo, to sama akcja książki nie zwalnia ani na trochę. W każdym rozdziale dzieje się coś nieoczekiwanego. Autor zaskakuje czytelników, wprowadzających nowych bohaterów i nowe wydarzenia, które mają wpływ na prowadzoną sprawę. Czasami wydawać by się mogło, że to już wszystko, że tutaj już nie może się wydarzyć, a tymczasem Horst zrzuca prawdziwą bombę, która całkowicie zmienia obraz książki. 

Wydaje mi się, że mogę szczerze powiedzieć, że jestem fanką tego skandynawskiego pisarza i mam wielką nadzieję i ochotę na przeczytanie kolejnych tomów z tej serii. Ani przez moment nie nudziłam się podczas czytania "Felicia zaginęła", a dodatkowo zakończenie dostarczyło mi mocnych wrażeń i oczywiście sam sprawca mnie zaskoczył, bo go o to nie podejrzewałam. Także moje spotkania z norweskim kryminałem jak do tej pory są bardzo udane. Niedawno zakupiłam książkę Jo Nesbo i będzie to moja pierwsza przygoda z tym pisarzem. Mam nadzieję, że będzie ona równie udana i nie zawiodę się, bo te skandynawskie kryminały jednak mają coś w sobie. 

Na koniec dodam, że za możliwość przeczytania książki bardzo gorąco dziękuję wydawnictwu Smak Słowa, od którego otrzymałam powyższy egzemplarz. 

3 komentarze:

  1. Czytałam tego autora książkę KLUCZOWY ŚWIADEK i niestety nie mogłam się przekonać do przedstawionej tam historii.W tej książce, o której piszesz zawarta jest ciekawa intryga.Zaryzykuje i dam szansę autorowi.Dziękuję za recenzję.
    Pozdrawiam.
    czytanestrony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Co bardzo lubię w tego rodzaju książkach jest fakt, iż już wydaje Ci się, że znasz rozwiązanie zagadki lub jesteś blisko a tak naprawdę prawda okazuje się być zupełnie inna. Uwielbiam dobrze napisane kryminały. Nie czytałam nic tego autora, więc przymierzam się do pierwszego tomu! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! I strasznie jestem ciekawa Twojej opinii :) Koniecznie daj znać jak przeczytasz!

      Usuń

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger