niedziela, grudnia 03, 2017

Podsumowanie miesiąca - listopad 2017


Dzień dobry! Cześć! I czołem!
Jak tam Wasze wyniki z listopada? U mnie pięć! Nie za dużo, nie za mało, ale zawsze mogłoby być lepiej. Najważniejsze dla mnie jest to, że przekroczyłam już liczbę przeczytanych książek z zeszłego roku, a to od stycznia było moim celem, także się udało :) Teraz już na spokojnie czytam kolejne książki i ustalam nowy rekord, aby go pobić w nowym roku.

Listopad rozpoczęłam od przeczytania książki polskiej autorki Agnieszki Burskiej-Wojtkuńskiej. Pani Agnieszka napisała poradnik dla kobiet, który nawiązuje do duńskiej filozofii szczęścia - hygge. "Suma drobnych radości" to krótki instruktaż dla zabieganych osób, w którym autora namawia do tego, aby zatrzymać się na moment i zacząć cieszyć się z małych rzeczy, takich jak pierwszy śnieg, pyszna kawa wypita o poranku lub obserwacja dzieci podczas robienia ciasteczek.
Ja jestem wielbicielką hygge, bardzo do mnie przemawia ta filozofia, bo uprawiałam ją od dawna - nie wiedząc nawet, że ma to swoją nazwę :) Od lat spędzam wieczory przy zapalonych świeczkach, z herbatą w ulubionym kubku i książką w ręku. Od dawna był to dla mnie tylko ukochany relaks i idealny sposób na spędzenie samotnego wieczoru. Od niedawna wiem, że to hygge :) Także zapewne wielu z Was ta filozofia również jest bliska.
"Suma drobnych radości" czasami mnie irytowała, ale czytało się lekko i przyjemnie, więc jeśli jesteście miłośnikami takich książek, a zwłaszcza przejrzystych, jasnych zdjęć (książka jest przepięknie wydana!), to zachęcam do przeczytania.

Moim faworytem wśród przeczytanych listopadowych książek jest "It ends with us" Colleen Hoover. Dałam drugą szansę tej autorce i nie żałuję, bo ta książka mnie zachwyciła. Była naprawdę poruszająca i z bardzo silnym przekazem, Poruszony w niej został temat przemocy domowej, z którą musiała walczyć główna bohaterka. Nie jest zwykła historia o miłości. To coś więcej! Autorka tak pokierowała akcją i stworzyła taką historię, że czytelnik może odczuwać prawdziwy ból bohaterów. Czytając byłam bardzo wstrząśnięta emocjonalnie, a kończąc ją byłam autentycznie zmęczona.

 Jedynym thrillerem tego miesiąca był "Nocny stalker" Roberta Bryndzy. Nie był to zbyt porywający thriller, mam do niego kilka zastrzeżeń - zwłaszcza na akcję, która rozkręcała się dość wolno. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem było lepiej i w rezultacie lekturę mogę zaliczyć do udanych. Na moją opinię wpłynęła przede wszystkim główna bohaterka - komisarz Erika Foster, której jestem fanką.
Lubię Bryndzę i z pewnością sięgnę po kolejne części tej serii - o ile pokażą się w Polsce.

Hmm... Co teraz? Może "Zawsze jest przebaczenie" Anne B. Ragde. Nie będę się bardzo rozpisywała tutaj na temat tej książki, ponieważ recenzja całej serii pojawi się na blogu w przyszłym tygodniu, ale powiem, że jestem bardzo zadowolona z tego, że mam tę serię u siebie na półce. Nigdy nie czytałam podobnej historii i zadziwia mnie to, że tak bardzo mi się podobała. Wydawnictwu Smak Słowa należą się wielkie podziękowania za wydanie tych książek :) Więcej o rodzinie Neshov pojawi się w poście na blogu około środy - czwartku ;)

I na koniec, związku z tym, że grudzień zapukał do naszych drzwi, a co za tym idzie wszystkim udziela się już świąteczna atmosfera. Otrzymałam od Wydawnictwa Znak powieść Richarda Paula Evansa "Hotel pod Jemiołą". Książka reklamowana jest jako przedsmak świąt i tutaj pojawia się mój pierwszy zarzut, bo świąt w tej historii jest naprawdę niewiele, więc nie poczułam tej atmosfery. Powyższy romans to historia dwóch ludzi, którzy spotykają się w tytułowym hotelu na kursie dla początkujących pisarzy. Tam się poznają i zakochują w sobie, jednak główna bohaterka nie ma pojęcia, że jej wybranek Zeke skrywa pewną tajemnicę, która znacząco może wpłynąć na jej uczucia.
Powieść ta jest lekka i przyjemna, czyta się bardzo szybko i niestety jest bardzo przewidywalna. Tak jak wspominałam świąt tam nie uraczysz, ale jeśli ktoś szuka czegoś na odmóżdżenie to jak najbardziej polecam. Ja się dwa razy zastanowię nim sięgnę po kolejną powieść Evansa, a już na pewno zastanowię się nad kolejnymi książkami świątecznymi. Nie przepadam za Bożym Narodzeniem, ale jeżeli jest jakaś powieść, która jest w stanie zmienić moje podejście do tego "magicznego czasu" to koniecznie dajcie znać :)

NOWE NA PÓŁCE: Do kolekcji dołączyła książka Jodi Picoult "Świadectwo prawy", "Tam gdzie ty" oraz "Karuzela uczuć". Poza tym od wydawnictwa Bernardinum otrzymałam "Ostatnie srebrniki", od wydawnictwa Smak Słowa "Zawsze jest przebaczenie", od wydawnictwa WAB "Sekretne życie samotnej lalki", a od wydawnictwa Muza poradnik "Obudź się". Za wszystkie przesyłki serdecznie dziękuję :)


2 komentarze:

  1. Ja też uwielbiam praktykować hygge, chociaż bardziej na swoich zasadach. Nigdy nie wgłębiałam się w szczegóły tej filozofii i rzadko sięgam po taki rodzaj książek. Myślisz, że dla kogoś, kto nie wgłębiał się w ten temat "Suma drobnych radości" byłaby dobrym tytułem na start?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... W tej książce autorka bardziej skupia się na sobie i swoim życiu, książka skierowana jest do zapracowanych kobiet, które nie mają czasu dla siebie. Tak jak wspomniałam ta książka może lekko irytować, bo jest napisana przez kogoś kto nie pracuje zawodowo, prowadzi lifstylowego instagrama itd. Ja swoją przygodę z hygge na papierze zaczęłam od "Hygge. Klucz do szczęścia". Poniżej podeślę Ci linka do mojej recenzji :) Moim zdaniem ta książka jest zdecydowanie lepsza, aby objaśnić komuś czym jest hygge i jak to praktykować :)
    http://books-by-dzoana.blogspot.com/2016/11/31-hygge-klucz-do-szczescia-by-meik.html

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 NA REGALE , Blogger